reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2015

Patrycja, pięknie Wam się udało z pogodą. My na majówkę wybraliśmy się do Kotliny Kłodzkiej, chcieliśmy zwiedzać kopalnię złota i Polanicę, myśleliśmy o spaniu w kempingu... i były jakieś 4 stopnie, do tego deszcz non stop. Byłam podłamana, wyjazd i tak się udało bo wiadomo - towarzystwo się liczy :p ale na prawdę temperatura dała nam w kość... Co do USG to mój J się chyba boi :p no nie wiem, jeszcze ze mną nie był, poza tym o 5 tyg nie widziałam dzidzi, ale na następne 17.10 powiedział, że idzie... tylko widzę, że go to albo stresuje albo nawet trochę przeraża ;)
Natalka, zrób licencję i wystrzelamy paru takich gagatków ;) a Adam to pomysłowy chłopak, przynajmniej znalazł sposób żeby się zwracać do brzucha :) mój teraz znowu ma jakąś fanaberię i mówi, że Olek nie jest jego ostatecznym wyborem i jeszcze musi przejrzeć bazę miliona imion, żeby upewnić się, że wybrał najładniejsze... faceci :crazy:
Żgutek, rób risotto tylko nie za dużo bo to taaaaaakie syte, że my nie możemy nigdy dojeść ;)

Ja to chyba ten przewijak na 15 śrub będę przykręcać... zobaczymy jeszcze bo macie rację, że musi być stabilne i nie zamierzam się stresować czy mi dzidziol nie spadnie razem z przewijakiem..
Wróciliśmy z działki, winogrona znowu oberwane, ale patrzę na truskawki a tam pełno dużych zielonych! Szok, bo one owocowały już na koniec maja... a ta odmiana na pewno nie daje owoców dwa razy do roku :p więc za tydzień powinny być czerwone truskawki, o ile pogoda nie da im w kość.
Idę gotować obiad... dzisiaj dorsz złowiony przez mojego J, machnę jakąś orientalną marynatę, zrobię salsę z mango i kaszę kukurydzianą z kiełkami. Będzie azjatycko :)
 
reklama
Hej.

Ana, truskawki z krzaczka to dopiero rarytas o tej porze roku :)

Anulka piękne zdjęcia!

Patrycja też byliśmy w Bodrum w podróży poslubnej. Piękna okolica. W ogóle polecam szczerze Turcję na wakacje z dziećmi. Hotele są świetnie przygotowane. Ogromny wybór.
Z maluchem też Grecja albo Hiszpania się sprawdzą.

Właśnie wyjelam keksa z piekarnika, ale pachnie. Nadziany bakaliami. Zaraz będę jeść :) a potem spacer :)
 
Ana zawsze miałam w Polsce takie szczęście do deszczowej pogody, ale jakoś się odmieniło.
Winogron też mamy dużo.
Truskawki !!! Wyślij troszkę !

Kradz czekam na ciasto, mam nadzieję, że już gołębiem wysłałas bo ślina mi cieknie!! Co prawda nie lubię rodzynek, ale znajdzie się w domu taki co po mnie dojada :p
Też mi się wydaję, że Turcja jak najbardziej sprawdza się z dziećmi podobnie jak Grecja.
 
M. nie ma wielkiego parcia na szkło, żeby być ze mną na badaniach. Jak to zwykłe słuchanie serca to czeka w samochodzie. Był na każdym USG i podobało mu się, ale widzę, że to mnie bardzo zależy, żeby był. Stresuję się czy z dzieckiem jest wszystko ok i wolę, żeby był obecny, ale nigdy go nie zmuszam. Zawsze proponuję.

Od kiedy pamiętam powtarzał,że absolutnie nie chciałby być obecny przy porodzie i w sumie podzielałam jego zdanie. Chyba ja sama nie czułabym się z nim komfortowo na sali porodowej. Chyba, żeby działo się coś niedobrego albo byłyby jakieś problemy z maluszkiem. Jednak ostatnio mnie zaskoczył, bo sam z siebie powiedział, że chyba jednak nie może mnie zostawić w takiej trudnej chwili i może nie jest to jego wymarzone przeżycie, ale jeśli będę go potrzebować to stanie na wysokości zadania.

Wciąż obstaję przy tym, że rodzę sama (chciałabym, żeby był ze mną w szpitalu ale poproszę, żeby wyszedł w momencie właściwej akcji porodowej), jednak dał mi duży komfort mówiąc, że jest chętny jeśli tylko zajdzie potrzeba. Nie chciałabym go zmuszać. Chyba dojrzewa:p:p
 
Mój były mąż był obecny przy każdym porodzie, i zawsze przecinal pepowine. Nie był jakimś wielkim wsparciem, nie zabrał mi części bólu, ale był obok i to było ważne. Widział narodziny dzieci, jaki to cud, uważałam i on też ze jego obecność jest tak naturalna jak to że w zimie pada śnieg.
Mój obecny przyszły mąż też chce być przy porodzie i również uważamy że to totalnie normalne, przecież oni nie są tam żeby gapic się między nogi tylko żeby było na kim się wyżyć:p
 
kradz, dorwałam te Twoje mineole, czy jak to tam. Po zjedzeniu kilograma doszłam do wniosku, że całkiem smaczne. :-D Poślij kawałek keksa, bardzo lubię!

Co do towarzystwa partnera przy porodzie. Zarówno ja, jak i Adam, niekoniecznie chcemy, żeby był przy mnie w kluczowym momencie. Wiem, że będzie zarówno przed, jak i po, ale on po prostu się wkurzy jak zacznie mnie boleć, i mówi, że nie chce, żeby Bobas się widział z ojcem przez więzienne kraty. :-p
W ogóle dzisiaj mam tak dziwne smaki, że głowa mała. Lody + kurczak + sok z kapusty kiszonej. Zaraz zrobię smażoną cebulkę na kanapki. Nic nie mówcie. xD :-)
 
Ja absolutnie nie krytykuję osób, które się decydują na wspólny poród. Bo dostrzegam wspaniałość chwili. Być może nawet i moje myślenie się zmieni wraz z postępem ciąży i obecność M. będzie dla mnie ważna. Póki co jednak obstaję przy tym, żeby jak najbardziej był ze mną w szpitalu ale niekoniecznie podczas samego rodzenia.

Z cesarką już mam silne stanowisko, że ma być, bo będę się stresować.
 
Przy naszym porodzie mąż był na sali porodowej (bardzo chciałam), mówi, że poczeka do konkretnej akcji i wyjdzie. No i nie wyszedł :-D Pomagał mi a potem pstrykał zdjęcia Kubusiowi zaraz po wyjściu z brzuszka.
Jakoś się na nim nie wyżywałam na szczęście, to chyba znów się zgodzi być hehe :-) Tylko raz warknęłam, bo mi tak wkurzająco po głowie we włosach mieszał ze stresu. Drażniło mnie to :-phihi
Do tej pory pamiętam, jak poszedł do małego podczas pierwszego ważenia i pomiarów, wraca i mówi jakie to ma wielkie stopy :-D
 
reklama
Xenian, Patrycja, z@t, my oboje zdecydowaliśmy, że rodzę sama... Tzn będzie w szpitalu i będzie przy mnie do momentu akcji porodowej. Tak bym chciała ja (bo chcę skupić się na porodzie i słuchać tylko lekarza), a on... hmm widzę, jak stresuje się, gdy pobierają mi krew, na jej widok robi się blady i nie da się tego ukryć. Gdy rozwaliłam sobie stopę to nie mógł na nią patrzeć tylko zawoził mnie szybko na SOR i oddał pielęgniarce. Wiem, że przy porodzie emocje i adrenalina są inne, ale obawiam się jego stanu (swojego zresztą też) i wolę, żeby spokojnie (lub niespokojnie) czekał w poczekalni i niech zawołają go, gdy będzie po wszystkim :)

Absolutnie nie mam nic przeciwko porodom wspólnym, ale do tego facet musi mieć stalowe nerwy i nie ochrzaniać lekarza, bo jego kobieta tak cierpi a on nic nie robi (znam takie przypadki, pana wyrzucono z porodówki). A mój nie może patrzeć, jak mi krew z nosa leci i zaczyna się denerwować i już chce mnie do lekarza zawozić... po prostu się tam nie nadaje :) :)

Byliśmy w sporym sklepie z wózkami obejrzeć nasze typy i kilka innych... no i zdecydowaliśmy się na Mutsy Evo, a nosidełko Kiddy Pro 2. Planujemy zamówić w grudniu. Nie wiem jeszcze, czy koniecznie wózek będzie nowy, poszukam czegoś na OLX na przykład, na pewno nosidełko nowe. Uf, jakby jedno z głowy ;)
 
Do góry