reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

MAMY Z WARSZAWY i OKOLIC :)))

Sawi - oj, współczuję.... :-(
moja mama miała kiedyś praktyki na oddziale dziecięcym poparzeniowym na czerniakowskiej i to, co się tam napatrzyła i potem naopowiadała to aż dreszcze przechodziły...:no:
Jasiek już wie, że kuchenki się nigdy nie dotyka. nie poparzył się wprawdzie, ale zawsze siedział ze mną na blacie kuchennym i pomagał, czasami zbliżałam mu rączkę i pokazywałam, że to jest bardzo gorące, więc kuchenki się nie dotyka.
za to już tak bardzo w kuchni nie chce pomagać ;-)
już go to tak bardoz nie interesuje...
zawsze jak mówię, że to czy tamto jest gorące to bardzo uważa. szczególnie teraz ostatnio, jak tak po cmentarzu chodziliśmy wczoraj i dziś.


my też mamy problem wyjść gdzieś na noc...:crazy:
rodzice niedaleko, ale moja mama zawsze mówi, że ona się z nimi nie wyśpi i wogóle narzeka jak nie wiem co, więc nie chcę jej robić kłopotów i na noc u niej Jasiek był może z raz albo 2, a obydwoje ani razu, także póki co nie wychodzimy ;-) czasami wieczorem zostanie u nas do północy i potem wraca do siebie, jak chcemy gdzieś do kina wyjść.
w dzień się nimi zajmie, nawet bardoz chętnie, często sama proponuje. raczej w weekend, bo sama też pracuje, mój tata też pracuje. chociaż w tygodniu po połodniuc zasami też przyjdzie, szczególnie jak ja wyjadę w delegację, a mój mąż zostanie z nimi sam.:happy2:
mój tata często narzeka, ze za rzadko Jasia widzi, jak go nie widzi parę dni to już narzeka i przychodzi.... :-)

Maria - moi teściowie to długa historia...ach, nie będę na nich narzekała, nie ma co...:angry:
zresztą już się na nich nagadałam i nie chcę więcej, bo i po co.
rzadko widują dzieci. z parę razy na rok. w tym roku może ze 2 razy...
 
reklama
Ja byłam ciężko poparzona w dzieciństwie, został mi ślad do końca życia i mam jakiś szósty zmysł przez to. Normalnie jestem roztrzepana, ale jeśli chodzi o źródła gorąca to szóstym zmysłem je opanowuję. Serio.
Przeczulona jestem, zawsze po wszystkich gorące napoje z brzegów stołów odstawiam, garnki przestawiam na bardziej wewnętrzne palniki.
Często robię to nieświadomie.
 
no moja Emi też wie że to gorące i nei wiem czemu dziś sie zapomniała
ona jest takim raptusem i zapomniała chyba o tym ze to gorące
na blacie nigdy nie siedzi,ale przystawia sobie stołeczek i przygląda się co robimy
zresztą dla niej nie jest to żadną przeszkodą wspiąc sie na blat,ale nei sadzamy jej wiec tego nei robi bo nie wie że tak można
ale jakbym ją sadzała od maleńkiego to napewno by wskakiwała teraz

 
Mnie się przypomniało, że jak Amel była młodsza i nie raz wyciągała łapy po gorącą herbatę to ja nie reagowałam, tylko pozwalałam, żeby dotknęła szklankę. Czuła nieprzyjemne ciepło i rękę szybko zabierała a ja wtedy: a widzisz, mówiłam że gorące. Teraz wystarczy, że idzie w okolicach żelazka czy garów, jak krzyknę: gorące !! to od razu się cofa. Na szczęście więc temat oparzeń nas jak na razie ominął.
Chociaż każdy może sie poparzyć, ja pamiętam jak 2 lata temu z głupoty oparłam dłoń a na niej cały cięzar ciała na kuchence elektrycznej u rodziców, 2 tyg w bandażu chodziłam, a przecież dorosła jestem...

Pozdrawiam, Ewa
FOTOGRAFIA DZIECIĘCA
 
Ja byłam ciężko poparzona w dzieciństwie, został mi ślad do końca życia i mam jakiś szósty zmysł przez to. Normalnie jestem roztrzepana, ale jeśli chodzi o źródła gorąca to szóstym zmysłem je opanowuję. Serio.
Przeczulona jestem, zawsze po wszystkich gorące napoje z brzegów stołów odstawiam, garnki przestawiam na bardziej wewnętrzne palniki.
Często robię to nieświadomie.
też tak robię, jako trzylatka ściągnęłam sobie na twarz wrzący budyń. To cud, że wyglądam tak jak wyglądam - czyli normalnie :tak:
 
Iza to też miałaś przeżycia:szok:Mi Majka raz włożyła paluszki do szklanki z gorącą wodą i nie wiele się poparzyła,ale płacz był. Teraz szukam jakiegoś zabezpieczenia na kuchenkę,bo nawet jak uważam to nie wiadomo co się może stać.

A co ze spotkaniem??
 
Hmmmm moj Bartek strasznie sie boi goracego i wszystko jest dla niego siiiiiii :) nawet para co bucha z komina pociagu w ksiazce jest siiiiii i boi sie tam dotknac ksiazki. On jakis taki nazbyt ostrozny jest w wszystkim, nie wiem czemu bo ja go tego nigdy nie uczylam!
 
Mnie się przypomniało, że jak Amel była młodsza i nie raz wyciągała łapy po gorącą herbatę to ja nie reagowałam, tylko pozwalałam, żeby dotknęła szklankę. Czuła nieprzyjemne ciepło i rękę szybko zabierała a ja wtedy: a widzisz, mówiłam że gorące. Teraz wystarczy, że idzie w okolicach żelazka czy garów, jak krzyknę: gorące !! to od razu się cofa. Na szczęście więc temat oparzeń nas jak na razie ominął.
Chociaż każdy może sie poparzyć, ja pamiętam jak 2 lata temu z głupoty oparłam dłoń a na niej cały cięzar ciała na kuchence elektrycznej u rodziców, 2 tyg w bandażu chodziłam, a przecież dorosła jestem...

Pozdrawiam, Ewa
FOTOGRAFIA DZIECIĘCA
my z mezem też pozwalaliśmy poznawać ale ona ewidentnie sie zapomniała bo by tak nie zrobiła,kubka z herbatą (nawet zimnego )nie tyka bo myśli że jest sii
kisielek często jej robie i stawiam na jej stoliczku gorący i ona wie ze jest gorące i nie zacznie jeść dopóki będzie czuła gorące.

Hmmmm moj Bartek strasznie sie boi goracego i wszystko jest dla niego siiiiiii :) nawet para co bucha z komina pociagu w ksiazce jest siiiiii i boi sie tam dotknac ksiazki. On jakis taki nazbyt ostrozny jest w wszystkim, nie wiem czemu bo ja go tego nigdy nie uczylam!
ja bym chciała żeby Emilka jak Bartek była ostrożna na ulicy (i spokojnie szła za rączke) i w sklepe nie oddalała się ale też jest druga strona żeby przez to nie była dzika do ludzi i się moze bać....ale to takie moje gdybanie bo Emi taka chyba nigdy nie będzie więc musze się oswoic i trzymać ją krótko:-D
 
reklama
czesc
co do oparzen, to jak gotuje (smaże, piekę, nalewam wrzatek) nie pozwalam być Julci w pobliżu jakos tak automatycznie. Z rok temu prysnela mi na reka szynka z patelni i slad mam do dzis, tak wiec - ostrożnosci nigdy za wiele. Ale np. bardzo uwazam aby nad Jula nie przenosic szklanek z piciem, bo dzieci inaczej temp odczuwaja i nawet ta wydawac sie moze lekko ciepla - dziecko poparzy...
Iza faktycznie nie masz sladu po budyniu ;) - chyba ktoś szybko i odpowiednio zareagowal?
 
Do góry