reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

MAMY Z WARSZAWY i OKOLIC :)))

Jej, dopiero co wiatr hulał po wątku, a teraz nie mogę nadążyć z czytaniem;)
Podziwiam mamusie wielodzieciaczkowe! Im bliżej porodu (pierwszego dzieciaczka), tym bardziej dopada mnie strach..A najbardziej się boję, że nie pokocham go wystarczająco..
Dziewczyny, wiadomo, że warunki lokalowe to zmora, ale pamiętacie co było kiedyś?? Kilka rodzin w jednym mieszkaniu.. mieszkania wielopokoleniowe.. Kupa ludzi na 50 m2. Teraz to chociaż można wziać kredyt na 40 (nawet 50) lat i kupić mieszkanie. Mieć coś swojego..
Na swoim przykładzie wiem, że odkładanie dziecka ze względu na to jest bez sensu.. Chociaż nam to teraz książkowo wyszło..
 
reklama
tak, tak.. kiedyś było inaczej, ale... kiedyś nie było świata korporacji, który zasysa ludzi i ich zmienia, zabiera cały ich czas i uwagę, i mami złudzeniem lepszego życia ... sory za gorycz, ale patrzę teraz z perspektywy czlowieka, który uwolnił się z kieratu korporacji i ciągłego stania w stołeczych korkach z telefonem przy uchu, wracaącego z pracy często późno w nocy po to, żeby usiąść jeszcze przy laptopie. Dzieci w biegu, tylko rano, albo przed samym zaśnięciem, mąż w tle, 150 maili dziennie, 3h na telefonie... Płącą fajnie, mogłąm kupić fajne RZECZY, warunki mieszkaniowe mam bardzo dobre, oprócz braku jeszcze jednego pokoju, ale to sie da zrobić... ale czasu i energii jaki zmarnowałam odżałować nie mogę !!
Cieszę się, że udało mi się uwolnić od miałkiego świata korporacji, teraz dopiero czuję, że żyję :-) a moje dzieci mają mamę :-D i mąż ma żonę :-D:-D a jak mi się uda lepiej rozkręcić moją działalność, to będzie w ogóle cudnie :cool2:
 
To mnie żadna korporacja nie zdążyła wessać :-), ot pracownik techniczny w Instytucie Naukowym na 3/4 etatu kończący doktorat. Ale przyznam, że zastanawiam się czy się nie zdegradować i nie zacząć uczyć w jakiejś szkole blisko domu, co by mieć blisko do dzieci. Trochę sobie nie wyobrażam jeżdżenia do Warszawy i opieki nad dwójką, przeraża mnie wizja zostawiania dziecka na 10 godzin jakbym chciała wrócić na pełny etat (a tylko wtedy będę zarabiać tyle co niania na tym osiedlu).

My warunki mieszkaniowe mamy takie sobie, mieszkanko 52m2 dla rodziny z dwójką dzieci to mi się wydaje już na styk. Ale nie ma co narzekać :-).

malina1979 nie martw się pokochasz dzidziusia ;-).

Ja zastanawiam się nad posyłaniem synka do przedszkola zaraz po porodzie, w pierwszym okresie jak dobrze pójdzie będzie z nami mąż i chyba synkowi też zrobimy wakacje, w sumie on jeszcze malutki jest, trzeba mu dać czas na oswojenie się z sytuacją a nie wiem czy siedzenie w przedszkolu mu w tym pomoże, żeby nie poczuł się izolowany.

Ja zawsze bardzo cierpiałam jak coś się w domu działo (chociażby goście z daleka) a ja musiałam iść do szkoły i w końcu zawsze na drugi dzień byłam chora, dzięki czemu zostawałam w domu.
 
To mnie żadna korporacja nie zdążyła wessać :-), ot pracownik techniczny w Instytucie Naukowym na 3/4 etatu kończący doktorat. Ale przyznam, że zastanawiam się czy się nie zdegradować i nie zacząć uczyć w jakiejś szkole blisko domu, co by mieć blisko do dzieci. Trochę sobie nie wyobrażam jeżdżenia do Warszawy i opieki nad dwójką, przeraża mnie wizja zostawiania dziecka na 10 godzin jakbym chciała wrócić na pełny etat (a tylko wtedy będę zarabiać tyle co niania na tym osiedlu).

ja spedziłąm w korporacjach 13 (najlepszych??) lat zycia.. z małymi przerwami na urlopy macierzyńskie :-p wyjście z korporacji odbiło się na mnie finansowo, ale to wcale nie jest dla mnie straszne :-)
Eli niania siedziała z nią po 10 godzin. Potrafiła zarobić nawet 1600 na rękę :cool2: Teraz nie będę potrzebować niani na tak długo, tylko na jakiś 3 godzinki dziennie, już liczę oszczędności :-):-)
 
Witam warszawskie mamy przyszłe i juz z dzieciaczkami. Ja podczytywalam czasami waszawski wątek, ale do piero teraz postanowiłam dołączyć. Mamą zostanę w styczniu i póki co delektuje się okresem ciąży, który przeżywam bez przykrych dolegliwości... no może poza durnymi snami. Staś to moje pierwsze, wystarane, upragnione dzieciątko i nie boję się jak to będzie, czy dam radę - wiem, że dam :) Mamy niewielki problem lokalowy, który mam nadzieję że rozwiążę się w momencie w którym Staś będzie potrzebował włąsnego pokoju - mamy małą sypialnie i duży pokój z aneksem kuchennym i planujemy przeprowadzić się do domu, ale jak narazie jest tylko działka :))
 

Ja także nie pracuję w korporacji i chyba nigdy bym nie mogła pójść pracować do takiego molocha ... Po urodzeniu synka zaczęłam szukać pracy na max 3/4 etatu. Do domu wracam o 15 i mamy sporo czasu dla siebie :-D


Ja zastanawiam się nad posyłaniem synka do przedszkola zaraz po porodzie, w pierwszym okresie jak dobrze pójdzie będzie z nami mąż i chyba synkowi też zrobimy wakacje, w sumie on jeszcze malutki jest, trzeba mu dać czas na oswojenie się z sytuacją a nie wiem czy siedzenie w przedszkolu mu w tym pomoże, żeby nie poczuł się izolowany.

Ja zawsze bardzo cierpiałam jak coś się w domu działo (chociażby goście z daleka) a ja musiałam iść do szkoły i w końcu zawsze na drugi dzień byłam chora, dzięki czemu zostawałam w domu.

Nie wiem czy teraz jest dobry moment na pójście do przedszkola - nie poczuje się "oddany" ? Mój synek chodził nawet do żłobka więc jest przyzwyczajony do takiego stanu, ale jeśli twój synek ciągle był w domu i nagle jak się urodzi Maleństwo będzie musiał iść do przedszkola może się poczuć odizolowany. Przynajmniej tak mi się wydaje...
W ogóle ja sobie bardzo chwalę przedszkole - ja bym nie była w stanie zapewnić Lolkowi takich atrakcji jak są w przedszkolu, a przede wszystkim nie przebywałby z dzieciakami. Mój Lolek na przykład uwielbia chodzić do przedszkola :-D

Miłego dnia :rofl2:
 
Ostatnia edycja:
Shingle mój synek chodzi do przedszkola odkąd skończył 2,5 roku, źle mnie zrozumiałaś.
Chodzi mi o to, że jak w domu pojawi się nowy człowiek, to będzie dużo zamieszania, będzie w domu i mama i tata więc mały może poczuć się odtrącony, że rodzice w domu siedzą z mniejszym braciszkiem a ja muszę iść do przedszkola.
 
A ja wiem, że przygotowania to nie wszystko..
Bo diabeł tkwi w szczegółach i w codziennych drobiazgach, małych gestach, tonie głosu, i w "zaraz", "poczekaj", "bądź cicho", "oddaj siostrze"...

Skąd ja to znam :zawstydzona/y: U mnie niestety starsza zazdrosna o to średnie do dzisiaj.


Wiem że synek będzie chodził do przedszkola jak się urodzi córcia, bo nie chcę żeby mnie oglądał "tylko" przy Milence. Bardzo bym chciała żeby nie był zazdrosny

No - to tez nie zawsze sie sprawdza. U mnie Misia po prostu nie chciała wychodzić najpierw do opiekunki (ktorą znała/miala od roku), potem do przedszkola ... Bo w tym czasie mama zostawała z maluszkiem :-(

Och, to ja tego wystrzegałam się (i nadal wystrzegam) jak ognia. Pierwsze tygodnie życia Łukasza były poświęcone... Pawełkowi..

Asia a Lukasza nie karmiłaś, nie przewijałaś, nie usypiałaś, na spacer nie zabierałaś?? Przecież to o to właśnie chodzi; to w tych momentach może zrodzić się zazdrość :-(

Witam warszawskie mamy przyszłe i juz z dzieciaczkami. Ja podczytywalam czasami waszawski wątek, ale do piero teraz postanowiłam dołączyć.
Czesc lilka :)

Nie wiem, oceniajac z perspektywy lat relacje mojej starszej dwojki, gdzies popelnilam blad. Ale obecnie żadne z tej starszej dwojki nie jest zazdrosne o malą Julę. Czasami tylko córa sie zapyta "A co ty ja tak całujesz?" Obracam to w zart i tłumaczę, ze jak ona byla malutka to dokladnie tak samo sie nia opiekowalam, ale w sercu mam obawe czy to nie poczatki kolejnej zazdrości.

Iza w korporacji przynajmniej zarabialas, myślisz ze jak ktoś ma hmm "normalną" prace to nie jest zalatany, obciążony? Pewnie mniej ale jak nie ma tej "dużej" kasy to powrocie do domu czekają pranie, prasowanie, sprzatanie, gotowanie, odrabianie lekcji - cały czas który oddziela matkę-Polkę od tego zeby byc nie-zmeczoną ale czułą i kochającą mamą, żoną,córką.... A w tym życiu musi być czas na wywiadówki, dzień mamy w przedszkolu, wspolne z dziecmi wakacje.
Ja chodząc do pracy najbardziej żalowałam wakacji. Bralam zawsze 4 tygodnie urlopu latem i w duszy wylam ze to nie dluzej.

Chwilami mam wrażenie że czas jest maksymalnie rozciągnięty i mieszczę w nim niewyobrażalnie wiele spraw codziennych. Ale jestem bardzo szczęśliwą mamą Juleczki:tak::tak::tak: - mojego trzeciego maluszka, opieki nad którym nie wyobrażałam sobie upchnąć w mój dotychczasowy zabiegany dzień. A jednak dało radę :-) a do tego otworzył sie przede mną mały, cudowny świat. Tej wielkiej radości z macierzyństwa życze wszystkim oczekujacym maluszka dziewczynom.
 
Ostatnia edycja:
reklama
cześć dziewczyny, to fakt, w dzisiejszym świecie i przy dzisiejszym tempie życia trudno pogodzić karierę, dobre pieniądze z rolą uśmiechniętej mamy, żony, która na wszystko i dla wszystkich ma czas. Fakt dziś jest łatwiej, sama mam kredyt na 20 lat i mieszkanie 50 m2 :))) ale nie narzekam :))) bo to zawsze mogła być kawalerka. Wiem, że po urodzeniu dziecka zmienię zdanie co do niektórych tematów i na pewno priorytety i ciekawa jestem jak zmieni się pod tym względem moje życie.
 
Do góry