Dziewczyny doskonale was rozumiem, że chciałybyście do pracy...ze mną też tak było...ja tak jak Ty
renatkanutka jestem po fizjoterapii... niestety w zawodzie nie pracuję...
Burza ja tez w w-wie kilka lat ostatnich mieszkałam z mężem...ale jak Paulinka miała roczek przeprowadziliśmy się do Radomia...tam pracowałam trochę w zawodzie a tu... fartem że otwierali galerię to się załapałam do pracy...ale co to za praca...marzy mi się robić to czego się tyle lat uczyłam i co sprawia satysfakcję...a tak - cóż pracuję i bardzo się cieszyłam jak udało mi się wreszcie wyjść do ludzi po było nie było sporym kawałku siedzenia w domu ale po kilku miesiącach juz nie mam żadnej satysfakcji z tej pracy :-(
i nawet ostatnio tzn. w ostatnich 2 miesiącach miałam 2 telefony żeby przyjść na rozmowę do szpitala i placówki rehabilitacyjnej - w warszawie
i co mi po tym... moj T na okęcie dojeżdza...ja nie mogę sobie na to pozwolić- ktoś musi być na miejscu chociażby żeby Paulinkę z przedszkola odbierac...ehhh....
tak jakoś mi smutno się zrobiło :-( tak bym w końcu chciała czerpać przyjemność z pracy:-(