Anastazi, karmię naturalnie. Były dwie sytuacje, raz chcieliśmy spróbować dać synkowi mm na noc, żeby trochę dłużej pospał, drugi raz była taka potrzeba, bo ja byłam niedostępna a Maluch głodny. Po pierwsze, podanie mm nic nie zmieniło w długości spania, tak samo po godzinie chciał znowu jeść, a po drugie Kubuś nie lubi butelki - nawet jak dwa razy dawałam mu odciągnięte mleko, to wypluwał smoczek i płakał, za to od razu dosysał się do piersi. Może to też dlatego, że wcale nie używamy smoczka. W sobotę przylatuje teściowa, i przywiezie zamówione przeze mnie smoczki uspokajające (kupiłam na zapas, gdy zacznie się ząbkowanie), oraz pojemniczki do mrożenia mleka, żeby były na zapasy.
Spanie w nocy powoli jest już coraz lepsze. Jak już uda się zasnąć (wczoraj np. dopiero o 3, i po godzinie pobudka na jedzenie), to zazwyczaj śpi te 3-4 godziny pod rząd, więc jak nie musimy rano wstawać, to wysypiamy się tak w trzech ratach. Mówię oczywiście o mnie i o synku, mąż śpi sam w sypialni i wstaje rano do pracy.
Margomari, pamiętam, jak mnie też męczyło to, że nie mogłam spać. Albo bezsenność, albo niewygoda (miałam już dość spania na lewym boku), albo Maluszek wiercący się akurat wtedy, kiedy zaczynałam zasypiać. No i zgaga
Nieraz musiałam sobie o 4-5 nad ranem gotować kakao, które mi pomagało przeciwko zgadze. Musiałam też uważać, żeby zbyt późno przed pójściem spać nie jeść nic większego. Pod koniec ciąży często miewałam kryzysy i płakałam, że mam już dość, żeby wreszcie dzidziuś się urodził. Dlatego też, gdy w szpitalu zaproponowali mi wywołanie porodu tydzień przed terminem, to się chętnie zgodziłam. Oczywiście miało też największe znaczenie zdrowie Maluszka, bo zdiagnozowali u mnie zatrucie ciążowe, ale skoro ciąża była donoszona, to wolałam mieć to jak najszybciej z głowy
Czekam na dalsze wieści od was, dziewczyny
Buziaki!