anastazi to miałaś bardzo fajne obrony :-) moim promotorem na magisterce też był dziekan, bardzo w porządku ale formalność musiała się odbyć a ty pewnie zaocznie studiowałaś? jaki kierunek? ja jestem po ekonomii (dziennych), broniłam się w lipcu zeszłego roku i po obronie do Norwegii pojechałam, miało być znowu tylko na wakacje, żeby dorobić, jesienią planowałam zacząć szukać pracy w Polsce, ale wszystko się przedłużyło i zostaliśmy całą zimę, ze względu na pracę męża, stwierdziłam że skoro nie mam jeszcze tej pracy w Pl to ona nie ucieknie, a tu póki co się zarabia, ale i tak wolałabym jednak pracować nawet za mniejsze pieniądze ale w zawodzie... no ale to może jakiś czas po urodzeniu bąbelka się spełni :-)
więc ta lekarka Cathrine jednak ma polskie pochodzenie ale urodzona w NO :-) jak byliśmy u niej to bardzo fajnie nas obsłużyła, bardzo sympatyczna:-)
w piątek idę do rodzinnego prosić go o pozwolenie na wyjazd do Polski, to znaczy ten papier do Navu żeby złożyć wniosek i może wtedy zapłacą mi za ten czas jak mnie nie będzie, w Navie powiedzieli mi że muszę to dostać od lekarza, no i druga prośba będzie o dalsze zwolnienie od 1 maja, chociaż na miesiąc... mam nadzieję że się zgodzi &&& jak nie dostanę zwolnienia to pozamiatane bo umowa kończy się 1 maja, ja wyjeżdżam i jak nie będzie ciągłości to tylko na bezrobocie i potem ewentualnie becikowe... ale zobaczymy
AniaSm a kto się ciebie pytał o to badanie, lekarz rodzinny czy położna? mi się wydaje że jak już z tych dwojga to położna jest bardziej przeszkolona do tego aby oceniać stan szyjki macicy, bo co ten rodzinny może o tym wiedzieć? chyba że ma specjalizację z położnictwa... a jak się czujesz? już lepiej?
nina ten lekarz do którego chodzisz faktycznie typowo po norwesku leczy, jak to kiedyś powiedziała moja koleżanka "w Norwegii leczą pomarańczami" widać Polak ale się całkiem dostosował do ich mentalności... no cóż, całe szczęście większość ciąży faktycznie przebiega bezproblemowo ale różnie z tym bywa, ja znam zbyt wiele tragicznych historii żeby przejść obok tego obojętnie, zwłaszcza że wiem że niektórym można łatwo zapobiec a na pewno warto bo tu chodzi o nasze dzieci i ich zdrowie
więc ta lekarka Cathrine jednak ma polskie pochodzenie ale urodzona w NO :-) jak byliśmy u niej to bardzo fajnie nas obsłużyła, bardzo sympatyczna:-)
w piątek idę do rodzinnego prosić go o pozwolenie na wyjazd do Polski, to znaczy ten papier do Navu żeby złożyć wniosek i może wtedy zapłacą mi za ten czas jak mnie nie będzie, w Navie powiedzieli mi że muszę to dostać od lekarza, no i druga prośba będzie o dalsze zwolnienie od 1 maja, chociaż na miesiąc... mam nadzieję że się zgodzi &&& jak nie dostanę zwolnienia to pozamiatane bo umowa kończy się 1 maja, ja wyjeżdżam i jak nie będzie ciągłości to tylko na bezrobocie i potem ewentualnie becikowe... ale zobaczymy
AniaSm a kto się ciebie pytał o to badanie, lekarz rodzinny czy położna? mi się wydaje że jak już z tych dwojga to położna jest bardziej przeszkolona do tego aby oceniać stan szyjki macicy, bo co ten rodzinny może o tym wiedzieć? chyba że ma specjalizację z położnictwa... a jak się czujesz? już lepiej?
nina ten lekarz do którego chodzisz faktycznie typowo po norwesku leczy, jak to kiedyś powiedziała moja koleżanka "w Norwegii leczą pomarańczami" widać Polak ale się całkiem dostosował do ich mentalności... no cóż, całe szczęście większość ciąży faktycznie przebiega bezproblemowo ale różnie z tym bywa, ja znam zbyt wiele tragicznych historii żeby przejść obok tego obojętnie, zwłaszcza że wiem że niektórym można łatwo zapobiec a na pewno warto bo tu chodzi o nasze dzieci i ich zdrowie