anastazi, nina u mnie ok :-) żyję ;-) dzisiaj lepiej się czuję pod względem żoładkowo-jelitowym i też pewnie dlatego że rozmawialiśmy z mężem o tym co tu się dzieje i mamy pewien plan, już się tak nie denerwuję, luuuuuzik..... ;-)
jeżeli chodzi o moje chorobowe to się z nimi nie dogadam, zostaje mi tylko inspekcja pracy i sąd, ale jeżeli mielibyśmy się zacząć w to bawić to i tak już bardziej by się opłacało iść tam w sprawie nadgodzin mojego m niż moim chorobowym, bo to na prawdę nie jest gra warta świeczki, ale również ze względu na to że jestem w ciąży i stres mi szkodzi nie będziemy się ciągać po inspekcjach i sądach... trudno, nie będę przekładać pieniędzy ponad zdrowie i bezpieczeństwo dziecka...
ale co postanowiliśmy to że jedziemy do Polski 16 kwietnia zgodnie z planem i niech się nasz szef zastanowi czy chce żeby mój mąż dalej dla niego pracował, jeżeli tak to wrócimy tylko jeżeli szef się zgodzi na nowe warunki, tzn podwyżka dla męża i koniec z pracą ponad godziny bez płacenia ekstra, tzn mąż pracowałby po te 7,5 godziny w tygodniu a jakby szef chciał coś więcej to już nadgodziny, do tego mieszkanie to samo co teraz mamy i w tej samej cenie i niech płaci za prom, jako część kosztów podróży... ciekawa jestem czy się zgodzi, ale jeżeli nie to po porostu zostajemy się w Polsce, mój mąż i tak ma już wstępnie dogadane miejsce na otwarcie swojego warsztatu stolarskiego i chciał to zrobić prędzej czy później...
także zobaczymy co z tym będzie, kiedyś już tak mu zrobiliśmy, dwa lata temu bylismy tu na wakacje i wróciliśmy we wrześniu do PL tak jak zawsze, ja poszłam dalej na studia a szef chciał żeby mój mąż przyjechał jeszcze na dwa miesiące dokończyć mu garaż, to powiedziałam że D przyjedzie ale jak będzie miał tyle i tyle na godzinę, tyle za mieszkanie i dostanie na podróż... i się wtedy zgodził szefunio
oczywiście dał znać przez maila na ostatnią chwilę, a my w niepewności, ale wiedziałam że jak mu zależy to musi się zgodzić bo w okolicy nie znajdzie nikogo (nawet Polaka) co będzie mu robił nawet za te pieniądze i tak samo szybko i uczciwie jak mój m...
a co do tych pieluch wielorazowych to też o tym myślałam, myślę że to trzeba najpierw przetestować bo każdy maluch inaczej na to zareaguje, jednemu się pupa odparzy a innemu nie, dlatego nie kupowałabym od razu hurtowo tylko najpierw kilka na próbę i jakby się sprawdziły to może bym dokupiła, fajne na pewno jest to że można je wykorzystać nawet za parę lat dla następnego dzidziusia, a minusem jest to pranie i to że trzeba często zmieniać... hehhe ciekawe jakby zareagowały nasze mamy na takie pieluchy, moja kiedyś stwierdziła że pampersy to najlepsze co człowiek mógł wynaleźć a teraz jednak wraca się do wielorazowych ;-)