Jak tak was czytam, to zastanawiam się czy aby na pewno o tej samej Anglii mówimy. Ja jakoś w 33 tygodniu dostałam silnych bóli w brzuch i ogolnie nic nie moglas jesc, spac, polozyc sie moglam tylko na plecach i najlepiej nie ruszac sie, wiec bo dwoch dniach meczenia sie wzielam brata, bo on duzo lepiej jezyk zna niz ja i poszlismy do Royala, bo bardzo blisko niego mieszkam(mimo to rodze w Generalu) ledwo co sie doczlapalam ale sie udalo, odrazu nas polozna przyjela, choc zaznaczyla, ze powinnam sie wybrac do szpitala w ktorym rodzic bede, ale jak juz jestem tu to zbadaja i sprawdza co i jak. Faktycznie zrobili podstawowe badania przez godzine sluchalam Malej bicia czy z nia jest ok, bo od dwoch dni prawie sie nie ruszala, okazalo sie, ze z nia wszystko dobrze, ja tylko zlapalam jakas mega infekcje. Dostalam odrazu antybiotyk ze szpiatala za darmo, wpisali wszystko w karte i po 3 moze 4 godzinach wrocilam do domu, leki bralam jak kazali przez 5 dni, ale juz na nastepny dzien bylo o niebo lepiej, wiec ja poki co nie mam na co narzekac. No moze poza tym, ze na ostatnim spotkaniu z GP pojawilam sie jakas nowa, nie wiem co ze stara moja sympatyczna polozna zrobili i byla mega nie mila, nie chetna do odp na pytania i wszystko od nie chcenia robila, koszmar. Dobrze, ze to juz prawie 37 tydzien, wiec juz coraz mniej spotkan mnie czeka.