Tichonek-Kochanie...Już Ci mówię pręciutko na pocieszenie-nie jesteś sama(choć to akurat marne pocieszenie)...W sobotę jak byłam"umierająca"-naprawdę nie miałam siły się ruszyć nic nie mówił,ale w niedzielę jadąc do pl szkoły powiedziałam do J,że najchętniej bym zkanapy nie schodziła to stwierdził"no wiem-od kilku tygodni tylko leżysz na kanapię"-że co proszę?Alez mi się przykro zrobiło-przecież codziennie przed 6tą jestem na nogach żeby wszystkim śniadanko zrobic,potem do szkoły,zakupki,wracam i faktycznie jak Młody śpi jest moja chwila(wczoraj np.sobie kapiel zrobiłam)...jak wstanie to przecież nie zostawiam go samego sobie ,potem porządki,obiad,do szkoły,lekcje,kąpiel dla J i...można odetchnąć...Jamu się jakoś nie mieści w głowie,że skoro 3ciąże przeszłam bez problemów teraz mogę się czuć inaczej
I naprawdę nie wyolbrzymiam-staram się w ogóle nie komentować kiedy mnie zapyta o samopoczucie,bo przecież tylko narzekam
((eeee-szkoda,że oni-marsjanie nie mogą choć jeden dzień wcielić się w ciało kobiety(niekoniecznie w ciąży)i poczuć,zobaczyć na własne oczy jak to nam dobrze i jak to nic nie robimy:/Aczkolwiek nie mogę złego słowa powiedzieć jeśli o okazywanie uczuć chodzi-bo mój J to w ogóle taki przekochany,fantastyczny przytulasek jest-i doskonale sobie zdaje sprawę,że to dla mnie ważne
))Może pogadaj sobie tak szczerze z P-najlepiej jutro,kiedy do pracy nie pójdzie(?)tak wieczorkiem i zapytaj wprost czy w jego oczach zamiast przybywać to nikniesz???Robisz się coraz mniejsza,że aż niewidoczna?Zapytaj czy coś się w jego uczuciach zmieniło?Najprawdoopodobniej on sobie zwyczajnie sprawy nie zdaje z tego,że teraz marsjańskie burze hormonów szaleją i zawładnęły całą Tobą i potrzebujesz takich bliskich chwil-wyłącznie dla Was
Tulkam Cię najmocniej jak można on-line i oby uśmiech i pozytywne myslenie szybciutko do Ciebie powróciły(a swoją drogą zobaczyz,że jutro inaczej na ten temat spojrzysz
)