ulalalaa - ostatni post o 15.30
ja nie zaglądałam tu przez kilka dni i bałam się, że znów zaległości będą, a tu proszę - jaka niespodzianka ;-)
Joann -
Wszystkiego najlepszego dla Patryczka :-):-):-)
MartaF - zdrówka dla Szymusia
Pauletta - tobie też jak najwięcej sił do pokonania choróbska
Tichonku - ten filmik
mój mały też nurkuje, ale nie aż tak...
Lady Zgaga - szybkiej przeproiwadzki życzę
Gastone - boszzzzz 5 tygodni... zleci szybciutko
Moniadan - pewnie, że tęsknimy ;-) i po cichu jeszcze wspomnę, że za twoją pyszną kawką też
yyy - i już nie wiem, komu miałam pisać
a ja wczoraj wybrałam się do Ennis, więc dzień zleciał. dzisiaj spakowałam małego i pojechaliśmy na plażę. jejku - jak on piszczał, jak tylko zobaczył, że idziemy w stronę wody... a potem nie chciał z niej wyjść
ale opowiem wam coś jeszcze - i żeby nie było, że ja mam jakieś uprzedzenia...
mieszkam w tzw bliźniaku i wczoraj wprowadziła się yyyy jakby to powiedzieć... ciemnoskóra rodzinka - z tego, co obczaiłam, to młoda matka i conajmniej 3-ka dzieci (wiek 3-7 lat) przeprowadzali się matizem... oczywiście wszystkie okna zasłonięte szczelnie, jakieś szmaty powiesili. no ale nic - nie o tym chciałam pisać. dzisiaj sobie siedzę w living roomie i widzę, że babka pakuje się do samochodu z najstarszą dziewczynką i odjeżdża. to było ok 14. o godzinie 18 przyjechał mój A z E i widzę, a tu ta mała 3-letnia wyskoczyła na bosaka w samym pampersie na ulicę. i za chwilę słyszymy dzwonek do drzwi - i to nie jeden... poszłyśmy z Ewą otworzyć, a ta mała jakby nigdy nic wlazła i jeszcze nas odsunęła, bo stałyśmy na jej drodze. przeszła przez całe mieszkanie i wlazła do living roomu. mój Igor jak ją zoabczył, do zaniemówił. pytamy jej, co się stało i czy szuka czegoś, a ona, że szuka mamy. tłumaczymy, że nie ma jej tutaj i żeby poszła do siebie. a ta stanęła pod oknem i zaliczyła tzw "zawiechę" - pytamy, lekko trącamy ją, a ona nic - stoi i patrzy w okno. masakra jakaś. na nic nie reagowała. w końcu wzięłam ją za rękę i zaprowadziłam do domu. oczywiście nie weszłam do środka, tylko lekko wepchnęłam i zamknęłam drzwi. okazało się, że ona była sama z 5-letnią siostrą może... i to nie koniec - po chwili słyszymy ryk od strony ogrodu. wychodzimy, a ta mała stoi na parapecie w otwartym oknie i ryczy. zaczęłyśmy do niej mówić, żeby się schowała, że mama wróci, a ta nic. masakra. zostawiłyśmy ją tam, bo co miałyśmy zrobić? jejku - tak się bałam, żeby nie wypadła, bo to pierwsze piętro i jeszcze beton na dole. matka wróciła o 19 i po 15 minutach znów gdzieś pojechała. a teraz słyszę muzę na full i jakieś basy... i zrozum tu tą kulturę i bądź tolerancyjny...
ale się rozpisałam...
ale musiałam;-)