poziomeczka
Fanka BB :)
czesc dziewczeta!
Beabea, dawaj ten przepis na ciasto marchewkowe! mniam mniam! Jezu, jestem ostatnio pozeraczem wszystkiego.
Ja na walentyki dostalam bukiet kwiatkow. Ale ja jakos walentynek nie widze jako okazji do prezentow. Moj maz tym bardziej, hihi. No ale w tym roku dostalam wiec milo.
Wczoraj bylismy w szkole rodzenia. Troche mnie ta polozna rozczarowala, bo wyobrazalam sobie, ze bedzie wiecej praktycznych spraw a ona opowiadala o roznych porodach i ze kazdy jest inny. O oddychaniu powiedziala kilka zdan i pokazala jak to robic, facetom troche opowiedziala jak pomagac, gdzie masowac i takie tam. Jak dla nas, mogloby byc wiecej, szczegolnie dla mojego meza, on taki raczej praktyczny. No ale mamy jeszcze 2 razy i za tydzien bedzie Wochebett a za dwa karmienie peirsia. Faceci tez maja miec za tydzien cos oddzielnego z jakims facetem, takie spotkanie i omawianie jak to jest u facetow widziane... zobaczymy.
Mnie, powiem szczerze, troche ten kurs uspokaja, daje mi wiecej wiary w siebie i spokoju wewnetrznego, wiec ciesze sie, ze na niego poszlam. A przy tym kilka praktycznych rad tez bardzo mi sie przydalo. Ameryki na tym kursie nie odkrywamy ale jakos to jednak psychicznie wspiera, wiec polecam innym dziewczynom. A natura i tak wszystko zrobi sama. A czy bede chciala, zeby mnie maz masowal czy raczej, zeby mnie nie dotykal, to dopiero bede wiedziec przy porodzie.
Dzis musze do szkoly. Ale jakos mi sie strasznie nie chce. A kiedy mi sie chcialo?!
No moze naprawde sie mijacie w poczekalni u tego waszego Truskolaskiego, hihihi
A jutro postanowilam isc na taniec brzucha dla kobiet w ciazy. Polozna z kursu mowila, ze to bardzo pomaga. No to sprobuje.... jeszcze nigdy nie bylam!
frania, a gdzie chodzisz na te swoje kursy?
Beabea, dawaj ten przepis na ciasto marchewkowe! mniam mniam! Jezu, jestem ostatnio pozeraczem wszystkiego.
Ja na walentyki dostalam bukiet kwiatkow. Ale ja jakos walentynek nie widze jako okazji do prezentow. Moj maz tym bardziej, hihi. No ale w tym roku dostalam wiec milo.
Wczoraj bylismy w szkole rodzenia. Troche mnie ta polozna rozczarowala, bo wyobrazalam sobie, ze bedzie wiecej praktycznych spraw a ona opowiadala o roznych porodach i ze kazdy jest inny. O oddychaniu powiedziala kilka zdan i pokazala jak to robic, facetom troche opowiedziala jak pomagac, gdzie masowac i takie tam. Jak dla nas, mogloby byc wiecej, szczegolnie dla mojego meza, on taki raczej praktyczny. No ale mamy jeszcze 2 razy i za tydzien bedzie Wochebett a za dwa karmienie peirsia. Faceci tez maja miec za tydzien cos oddzielnego z jakims facetem, takie spotkanie i omawianie jak to jest u facetow widziane... zobaczymy.
Mnie, powiem szczerze, troche ten kurs uspokaja, daje mi wiecej wiary w siebie i spokoju wewnetrznego, wiec ciesze sie, ze na niego poszlam. A przy tym kilka praktycznych rad tez bardzo mi sie przydalo. Ameryki na tym kursie nie odkrywamy ale jakos to jednak psychicznie wspiera, wiec polecam innym dziewczynom. A natura i tak wszystko zrobi sama. A czy bede chciala, zeby mnie maz masowal czy raczej, zeby mnie nie dotykal, to dopiero bede wiedziec przy porodzie.
Dzis musze do szkoly. Ale jakos mi sie strasznie nie chce. A kiedy mi sie chcialo?!
No moze naprawde sie mijacie w poczekalni u tego waszego Truskolaskiego, hihihi
A jutro postanowilam isc na taniec brzucha dla kobiet w ciazy. Polozna z kursu mowila, ze to bardzo pomaga. No to sprobuje.... jeszcze nigdy nie bylam!
frania, a gdzie chodzisz na te swoje kursy?