reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy marcowe mówią - wątek o wszystkim

Witam moje kochane marcóweczki po mojej 1,5 tyg nieobecności i choć ŚWIĘTA się kończą życzę dużo zdrowia i spokoju ducha.

My osobiście nie wspominamy tych Świąt najlepiej.:wściekła/y::no:
W zeszły poniedziałek Amelka zakrzsztusiła się chrupkiem:-(. Zaczeła mi wymiotować i dusić się, oklepałam ją i pojechałam z teściową na pogotowie. bo cały czas w pozycji pionowej i siedzącej dusiła się i wymiotowała.
w Przychodni zrobili jej wziewy, doktórka osłuchała i stwierdziła, że z mała trzeba jechać do szpitala, bo nie jest z nią dobrze.
Karetka przyjechała po 40 min:baffled:. Pojechaliśmy z nią do szpitala do Sosnowca. Na wstępie powiedzieli, że z dzieckiem wszystko ok tylko jest wystraszona i ma przełyk podrażniony. Jednak po 20 min duszenia się zmienili zdanie, zrobili nadania - stwierdzili, że płuca są czyste.Wieczorem mała dostała duszności i wymioty wciąż co ok 10 min, mogła leżeć tylko głową w dół;-). Wieczorem przewieżli nas do Katowic do szpitala na Laryngologię. Doktor od razu stwirdziła, że bez zabiegu sie nie obejdzie i małą będzie miała wkładaną rurkę do przełyku z kamera, aby stwierdzić czy nie ma ciała stałego. Godz 20.00 Amelia jedzie na zabieg!!!
Najpier wywiad z anestezjologiem - pierwsze pytanie - A PO CO DAŁA PANI DZIECKU CHRUPEK ? Chciałam się zapytać tego idioty a po co on oddycha, młody był więć chyba nie miał dzieci, ale to nic przybiegła Pani doktor, która miała zabieg wykonoć i buzią - DLACZEGO ZLECONO TAKI POWAŻNY ZABIEG PRZEZ ZADŁAWIENIE SIĘ GŁUPIM CHRUPKIEM < jak bym to ja zleciła> I CZY ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, ŻE DZIECKO MOŻE ZOSTAĆ NA STOLE!!!! Miałam już dosyć.
Zabieg się nie odbył, bo stwierdzili, ze małej wdaje się infekcja i może się udusić - kazali czekać i obserwować.
Lekarz prowadząca zrobiła aferę, że odmówiła zabiegu i teraz to dopiero zrobi się infekcja, bo w chrupkach są różne paści np. kawałek zboża, który się nie rozpuści!!!! MIałam dość!!!! Warunki w szptalu okropne, łożko polowe dla matki 15 zł na dobę, ale można było korzystac tylko w nocy z niego bo zabierali, tak więc przestraszona Amelia całe dnie dzemała mi na rekach. bo w ich łożeczku sama się bała spać.
Wt i śr Amelka była obserwowana, dostała kaszel ale apetyt zaczoł jej wracać.
W czwarek rano zwymiotowała mi mlekiem, a potem wiecie czym? Plastrem od wenflonu!!!!! A w nocy z środy na czwartek miała wbijany nowy wenflon. Rano na wizycie zgłosiłam ordynatorowi ten fakt, a przełozona pielegniarek na mnie z buzią, że jak się tam mógł znaleźć ten plaster, że nie mozliwe, dziecka nie pilnuję!!!!!!!!!!!!!!!! A tak się składa, że mała nie miała dostepu do wenflona, bo miała cały zabandażowany więc nie było innej obcji jak przy zmianie wenflona. I co dalej? Oczywiście dziecko od razu nas stół!!!!!
To były najgorszcze chwile w moim zyciu, dziecko miało dużą większą infekcję niż w pierwszy dzień, więc ryzyko uduszenia było jeszcze większę!!!!!!!!!!!!!!!!!!! < jak się później dowiedziałam, że dziecko b się nie udusiło, bo w tedy robią dziurke w krtani czy gdzieś tam i może oddychać przez nią>

Na szczęście zabieg się udał, mała nic nie miała, tak więc kawałek chrupeczka, który wpadł w zlą dziurkę rozpłynął się.j Dzis Amelka zaczeła już normalnie jeśc, tylko Ryczeć MI SIĘ CHCE STRASZNIE, bo wszystkiego się boi, nie usmiecha jak wcześniej, zero w niej zycia............
 
reklama
HEJ!

Bernadettko :-:)-(wspolczuje przezyc :-(co za porabany personel :wściekła/y::szok::baffled: mam nadzieje ,ze z Mala juz dobrze ;-)??

A u nas wigilia tez ogolnie spoko malenka zachwycona prezentami :tak:niewiedziala za co sie zlapac:-D
 
bernadettko przykro mi, ze musieliscie przez to wszystko przejsc :-( ale juz jest wszystko ok tak? z mala wszystko w porzadku?

My wlasnie wrocilismy z ostatniej proszonej wizyty :tak: teraz laba :-p
Zmeczona jestem tym wszystkim co dookola sie dzialo ;-)

A jak wasze dzieciaczki na prezenty zareagowaly? w ogole rozumialy o co chodzi? ;-)
Moja mala np. bardzo zafascynowala sie opakowaniem od prezentu :-D
 
bernadetko, bardzo współczuje przeżyć, całe szczęście że wszystko sie dobrze skończyło. Małej wróci niedługo humor, zobaczysz:tak:
po przeczytaniu twojego postu aż sie teraz boje dawać małej petitki <bardzo je lubi, chociaż wczoraj też sie zakrztusiła>
a personel szpitalny faktycznie masakra, jak tak można traktować matkę?:confused::szok:
Święta sie kończą, kończy sie objadanie przy stole, i dobrze bo po świętach bede szersza niż dłuższa:szok:;-):-D
 
Dziękuję Wam;-), tylko matka potrafi drugą matkę zrozumieć. Z małą już jest dobrze, w tym tygodniu jeszcze idziemy na kontrolę do pediatry. Troszkę się boję, bo mała troszkę kaszle, a ostrzegali mnie, abym na nią bardzo uważała, bo jak dostanie zachłystowe zapalenie płuc to będzie bardzo nie dobrze, ponieważ powikłania są ogromne. Jestem jednak dobrej myśli, mam nadzieję, że wszystko bedzie dobrze.

a jeśli chodzi o prezenty to mała najbardziej cieszyła się z klocuszków Disneya, bawiła się do od 21.00 do 00,30:szok:, ale nalezała jej się ta radość z bawienia się, po tym co biedulka przeszła - była to pierwsza rzecz, która sprawiła jej tak dużą radośc po wyjściu z szpitala:tak:
 
Witam:happy2:

bernadettka - jejku, straszne, co za przygoda:-(
powiedz....ten czas kiedy jechałaś do przychodni, czekałaś na karetkę to Amelka wymiotowała? cały czas? jak wyglądało jej duszenie? matko kochana! jak Ci się musiał dłużyc ten czas żeby dojechać na miejsce, żeby karetka przyjechała....
Zosia się już nieraz krztusiła, zwymiotowała i było dobrze ale zawsze jestem przerażona. Absolutnie nie daję jej chleba, kawałka jabłka bo tym często się dławi.
A ty kojarzysz kiedy ona mogła połknąć ten plaster? o za teksty do matki, że dziecko się udusić mogło, że zabieg. Rozumiem Cię doskonale bo z Zosieńką też było źle po narodzinach, to jest taki strach, że brak słów:-:)-:)-(
nie no, nie mogę....jestem przerażona tą historią, chyba nie zasnę....


co do prezentów...Zosia nie kumała, że to pod choinką, dla niej, itp., nie specjalnie tez zainteresowana, moze faktycznie ostatnio za dużo nowości bo reaguje na nie tak samo jak na znane zabawki.
 
bernadettko, po prostu szok to co opisujesz, współczuję, nie martw się na zapas , z Małą na pewno będzie ok. Ja za każdym razem jak daję coś Szymkowi do pogryzienia to mam dusze na ramieniu bo moje dziecię bardzo intensywnie gryzie np. kaszkę ale bułeczkę albo jabłuszko pokrojone w mega drobną kostkę łyka (bo i po co gryźć, nic z tego nie rozumiem:wściekła/y:) No ale tak sobie myślę, że trzeba naszym maluchom już dawać do pogryzania coś bo kiedyś muszą przecież nauczyć się, że trzeba gryźć.

A co do prezentów to opakowania im bardziej szeleszczące tym lepsze :-D, zawartość nie jest wymagana :tak: Ostatnio w ogóle mam wrażenie, że Szymkowi wystarczył by kabelek, kontakt i jakaś gazeta a zabawki niekoniecznie :confused:
 
reklama
Witam:-)
a ja dzisiaj idę do pracy:-( ale strasznie mi się nie chce:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:

wczoraj moja córcia miała 39 stopni:-:)-( leżała taka bez życia:-:)-( z paluszkiem w buzi:szok: więc podejrzewam że to ząbki:wściekła/y: po 40 minutach od podania leku mała zasnęła a temperatura spadła:tak: ale w nocy spała niespokojnie:-(

Bernadettko brak mi słów na to wszystko:wściekła/y:

jesli chodzi o prezenty to u nas hitem jest namocik:tak: mała dostała jeszcze piesiaczka uczniaczka, pieska takiego co chodzi i szczeka ale jakoś nie bardzo się nim interesuje:no:
 
Do góry