@.szkrabek ale kochana, ile ja już sie mu natłumaczyłam, że się martwie, że to, że tamto. Wiadomo, że gdy go nie ma, a jest ciemno i juz dawno powinien wrócić z pracy to mam pełno wizji w głowie, czy nic mu sie po drodze nie stało... Dlatego wykrecam numer i dzwonie do niego, a on sobie nie odbiera...super nie? Chyba mu powiem, że nastepnym razem zrobie tak jak Ty... Najpierw zadzwonie do pracy, a później na policje.... Może sie opamięta i zacznie mnie uprzedzać o ewentualnych spóźnieniach, lub zacznie odbierać telefony
@Gosia25 ciesze się, że po wizycie u połoznej wszystko u Ciebie ok... Więc może zacznij sie troche oszczedzać, co? Narobisz sie jak dzieciątko przyjdzie na swiat ;-)
@dzag82 a wiesz, ze byłam dziś na spacerze? Wzielam psa i poszłam, ale jak sama bylam w domu.... Pewnie gdy powiem, że bylam pospacerować to nikt mi nie uwierzy. Staram sie ruszać gdy mam ochote i siły. Ale częściej raczej mi tego brak. Jestem typem leniwca, nienawidze chodzić, zwiedzać itp. Ale dla dziecka staram się chociaż co drugi dzień wyjść połazić... Doszłam do wniosku, że tutaj nie lubie wychodzić sama, bo boję sie, że ktoś mnie zaczepi i zacznie do mnie po niemiecku nawijać, a ja nie bede wiedziała co odpowiedzieć. Tzn czesto rozumiem o czym sie rozmawia, ale za skarby swiata nie umiem wydusic z siebie słowa. Blokada jezykowa, albo co? A Ci Niemcy to tacy, że kazdy sie usmiechnie do Ciebie (zwłaszcza jak widzą kobiete w ciąży), nie znamy sie a mówią Ci "Hallo" np. I to z jednej strony jest super, a z drugiej no przerażające...
Dziewczyny no niby można teściowej powiedzieć co i jak, ale u mnie to nie takie proste. Mieszkam u niej i staram się powstrzymywać nerwy. Lubię ją, ona mi wciąż powtarza, że mnie pokochała jak własną córkę, kocha maleństwo i że jestesmy dla niej bardzo ważni, a nawet bedzie za nami, nawet jak jej syn by coś postanowił zmienić, albo nas źle potraktował. Wiecie, bo ona to lubi sobie wypić..... I to jest główny problem. Wtedy najwiecej gada i wtedy jej gadki mnie wkurzają... Bo jak jest trzeźwa, to kurcze niczym mnie nie denerwuje. Ale, że często alkohol sie leje, to pozniej musze wysluchiwać, że czemu siedze w domu tylko, że jak sie mały urodzi to ona bedzie go brala na weekend cały, nawet jak sie nie zgodze itd.... Wiem, że jak pojdziemy na swoje mieszkanie, to w sumie bedzie mogla sobie klepać co bedzie chciała, bo ja na "swoim terenie" bede umiała powiedzieć NIE, a tu na ich mieszkaniu jakoś mam blokade, żeby pózniej złej atmosfery nie było, bo nie jest to wskazane dla kobiety w zaawansowanej ciąży.
Nooo to sie wyżaliłam chyba do końca...
A może ja powinnam bloga zacząć pisać i tam wylewać swoje żale??? W sumie czemu nie?