reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

.::: Mamy grudniowe 2015 :::.

Traktorzystka och kurcze szkoda tej poscieli :-( dlatego ja czesto piore barwami i kolorami...np. same niebieskie ,same zolte... ale jak sie ma cos odbarwic czy zafarbowac to i tak nie ma rady. Uzywam taki chusteczek co lapia kolor z lidla ale nie zawsze sobie daja radde.

Domi Bo chlopy to sa takie duze dzieci ...niestety nie pociesze Cie ze z tego wyrastaja :-D


Dziewczyny wszystko bedzie dobrze ...wiele zeczy czlowiek robi instynktownie i z pewnoscia sobie poradzicie :tak: Co co porodu bolec boli itd ale nie ma piekniejszego i bardziej mistycznego wydarzenia w zyciu jak narodziny dziecka :tak::tak::tak:
 
reklama
[h=1]
Zachowanie matki przy kolejnych dzieciach[/h] Twoje ubrania:

Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosić ciążowe ciuchy jak tylko ginekolog
potwierdzi ciążę.

Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdłużej się da.

Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciążowe STAJĄ się Twoimi normalnymi
ciuchami.

* * *

Przygotowanie do porodu:

Pierwsze dziecko: Z namaszczeniem ćwiczysz oddechy.

Drugie dziecko: Pieprzysz oddechy, bo ostatnim razem nie przyniosły żadnego skutku.

Trzecie dziecko: Prosisz o znieczulenie w 8. miesiącu ciąży.

* * *

Ciuszki dziecięce:

Pierwsze dziecko: Pierzesz nawet nowe ciuszki w Cypisku w 90 stopniach, koordynujesz je kolorystycznie i składasz równiutko w kosteczkę.

Drugie dziecko: Wyrzucasz tylko te najbardziej usyfione i pierzesz ze swoimi ubraniami.

Trzecie dziecko: A niby czemu chłopcy nie mogą nosić różowego?

* * *

Płacz:

Pierwsze dziecko: Wyciągasz dziecko z łóżeczka jak tylko piśnie.

Drugie dziecko: Wyciągasz dziecko tylko wtedy, kiedy istnieje niebezpieczeństwo, że jego wrzask obudzi starsze dziecko.

Trzecie dziecko: Uczysz swoje pierwsze dziecko jak nakręcać grające zabawki w łóżeczku.

* * *

Gdy upadnie smoczek:

Pierwsze dziecko: Wygotowujesz po powrocie do domu.

Drugie dziecko: Polewasz sokiem z butelki i wsadzasz mu do buzi.

Trzecie dziecko: Wycierasz w swoje spodnie i wsadzasz mu do buzi.

* * *

Przewijanie:

Pierwsze dziecko: Zmieniasz pieluchę co godzinę, niezależnie czy brudna czy czysta.

Drugie dziecko: Zmieniasz pieluchę co 2-3 godziny, w zależności od potrzeby.

Trzecie dziecko: Starasz się zmieniać pieluchę zanim otoczenie poskarży się na smród, bądź pielucha zwisa dziecku poniżej kolan.

* * *

Zajęcia:

Pierwsze dziecko: Bierzesz dziecko na basen, plac zabaw, spacerek, do zoo,
do teatrzyku itp.

Drugie dziecko: Bierzesz dziecko na spacer.

Trzecie dziecko: Bierzesz dziecko do supermarketu i pralni chemicznej.

* * *

Twoje wyjścia:

Pierwsze dziecko: Zanim wsiądziesz do samochodu, trzy razy dzwonisz do opiekunki.

Drugie dziecko: W drzwiach podajesz opiekunce numer swojej komórki.

Trzecie dziecko: Mówisz opiekunce, że ma dzwonić tylko jeśli pojawi się krew. * * *

W domu:

Pierwsze dziecko: Godzinami gapisz się na swoje dzieciątko.

Drugie dziecko: Spoglądasz na swoje dziecko, aby upewnić się, że starsze go nie dusi i nie wkłada mu palca do oka.

Trzecie dziecko: Kryjesz się przed własnymi dziećmi.

* * *

Połknięcie monety:

Pierwsze dziecko: Wzywasz pogotowie i domagasz się prześwietlenia.

Drugie dziecko: Czekasz aż wysra .

Trzecie dziecko: Odejmujesz mu z kieszonkowego.


i tym optymistycznym akcentem spadam do sklepu po kakako itd bo sobie zazycczyli ciasto WZ-ke ;-) ...i pamietajcie z kazdym kolejnym dzieckiem zaworek bardziej upuszcza nerwy ...Milego dnia laski!!!!!!! :-)
 
@porannakawa grrrr! Drona? Boze, Ci faceci to faktycznie jak dzieci. A moj no wkurzył mnie jeszcze bardziej. Pojechal gdzies ze swoją siostrą, chyba na tą firmę co byl na próbę 2dni. Moze pogadac o warunkach zatrudnienia itp. Ale nie wiem nic, bo miedzy nami burza. I źle trafil z czasem, bo nie dość, że wczoraj teściowa mnie wkurzyla i on nawet o tym nie wie, to jeszcze sam mi dołożył nerwów.
@quchasia nawet gdybym byla w super humorze, to wole iść sama na spacer, niż jechac gdzies z nimi. Chociażby dlatego, że wkurza mnie narzucajac co mam robić...a ja tego nienawidze i zawsze robie po swojemu.

@Gosia25 hehe no to jedz za mnie. Pewnie marzy im sie, ze nazbieraja grzybow. Ale ostatnio przywiezli jakies same maluchy, ktore na jedna zupe grzybowa wejda haha.

U was tez z rana znowu przymrozek? Bo u mnie od wczoraj jest tak, ze trzeba szyby drapac z rana...
 
Oj z teściami to też nie mam łatwo. Nie obchodzi ich mój stan zdrowia, to że ciężko mi gdzies ruszyć sie na dłużej z tą cukrzycą, bo od razu cukier w górę i zastrzyk, a wiadomo, że te skoki nie służą dzieciątku. Teść na informację, że mam tę cukrzycę, nonszalancko stwierdził " Ja też mam wysoki cukier" No szlag jasny mnie trafia! W ogóle od dwóch tygodni, czyli od ich wizyty chodzę nerwowa, bo nie obchodzi ich zdrowie moje ani, co mnie najbardziej boli, mojej córeczki, bo oni chcą żebyśmy do nich przyjechali i koniec! No weźcie mnie trzymajcie! Jeszcze sobie ubzdurali, że 19 mam zrobić im imprezę z okazji drugiej rocznicy slubu. No do cholery! To jest nasza rocznica a nie ich! A my chcemy ten dzień spędzić w spokoju, ale oni nie rozumieją, że ja nie czuję się na siłach, żeby przez cały dzień stać przy garach, potem jeszcze skakać koło nich i wszystko pod nos podstawiać, a następnego dnia myć te wszystkie naczynia. Już lecę po prostu! Nic nie zrobię i tyle, nawet ciasta nie upiekę nic! a jak przyjadą będę miała bałagan w domu o! Wiecie, jak oni naprawdę mnie denerwują? Kiedyś nie wytrzymam i wygarnę im wszystko! Jak w zeszłym roku straciłam ciążę, to nie obchodziło ich, że to dla mnie jest tragedia, przyjechali radośni i beztroscy, nie zapytali ani razu jak się czuję i tylko ciągle o chrzcinach swojej wnuczki od starszego syna gadali i ciągle że mamy byc i koniec, a to, że ja ledwo ze szpitala zdążę wyjść to już nieważne. Wiecie jak mnie to zabolało? Jakby moje dziecko było nikim, a to przecież też był ich wnuk bądź wnuczka. Aż mam łzy w oczach jak to sobie przypominam.Na te chrzciny oczywiście nie pojechaliśmy, bo psychicznie nie byłam w stanie. A to, co mojemu mężowi zrobili w dniu ślubu...Powiedzieli, że nie przyjadą, bo my nie chcemy orkiestry w domu, MOIM DOMU a oni tak. no i ta cholerna orkiestra musiała być. Było jeszcze tego dnia wiele incydentów, ale już szkoda słów naprawdę, uprzykrzyli nam ten dzień... Tak się zachowują kochający rodzice??? Mam ich dość naprawdę. Już widzę tę histerię, jak im oznajmię, że chrzcin nie wyprawiamy. Chyba mnie znienawidzą. Ale mam to gdzieś. W domu nie mam warunków, a nie będę kasy na restaurację wydawać i męczyć dziecko, bo oni muszą się najeść i napić. Czekam tylko aż mój tata wybuchnie przede mną. Tylko nie oceniajcie mnie, że jestem taką złą synową, mój mąż w ogóle się nie pali, żeby swoich rodziców odwiedzać. No to wyrzuciłam z siebie, co we mnie siedzi od dwóch tygodni. Ufff!!!

A mój mąż też mnie potrafi nieźle wkurzyć. Dużo gra w gry internetowe, ale dobra dwa miesiące mu odpuszczę, później nie będzie miał czasu hihi.I ciągle mi truje, że chce gitarę elektryczną za 500 zł.:no: Ciekawe gdzie będzie na niej grał... Ah te nasze duże dzieci....

@ Porannakawa nawet nie wiesz, jak Twój post o kolejnych ciążach poprawił mi humor :-)
 
Ja z tesciowa nie mam problemu tesciu juz nie zyje ale byl czlowiek bezproblemowy i za mna obstawal:-D a co do tesciowej to ja odrazu mowie jej co mi na sercu lezy jak mi cos nie pasuje to mowie prosto z mostu a najbardziej mnie denerwuje ze jak mowie co s co bede robila badz robie przy Mai lub drugim dziecku to mowi a Asia [jej corka] albo ktos inny tak nie robi robi innaczej to jej mowie ze ona to ona a ja to ja i robie tak jak mi sie podoba bo to moje dzieci nie jej i ze ona miala swoj czas na wychowanie swoich dzieci[to dokladam jak mnie wkurzy mocno]:rofl2: ale mimo wszystko mamy ze sobo dobry kontakt nie moge narzekac.
Moj maz nie gra w gry a wrecz przeciwnie duzo mi pomaga i zawsze cos robi ale nie powiem bo tez mnie denerwuje w sumie to niczym konkretny ale dre sie na niego a on an to '' moj hormonku wybacze ci te krzyki na mnie'' a mnie poprostu jeszcze bardzie skreca hehhe
Ide za niedlugo do poloznej bo na 11 mam wiec zbieram sie po malu. Milego dzionka mamuski:-D

1usa8u697dldaz22.png


f2w33e3kj54qow6s.png
 
Domi - powinnaś ze swoim chłopem pogadać, normalnie mu powiedzieć, że nie ma sprawy jak chce jechać to niech jedzie do kupla, ale bezsprzecznie ma Cię najpierw poinformować. Nawet nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, mój mąż dobrze wie, że ja poruszę niebo i ziemię - dzwonię do niego 40 razy potem do szefa, na policję itd. ścieżka jest utarta ;-) Więc by zaoszczędzić sobie wstydu zawsze wiem, o której mniej więcej będzie w domu :-)
Tym bardziej teraz jak jestem w ciąży jestem informowana o wszystkim :-) Ale to też na początku związku wymagało wyjaśnienia i kilku rozmów.
Niestety to my zwykle w związkach jestesmy dojrzalsze i mniej egocentryczne czy samolubne - trzeba sie z tym pogodzić i edukować naszych facetów by nerwów przez nich nie tracić za dużo :tak:
To samo się tyczy twojego męza porannakawa :-D jak widać nie ważne czy ma dwadzieścia kilka, cztery czy czterdzieści jeden ;-) Przekaz jest ten sam :-p

Dobrze, że badania wątrobowe wyszly Ci dobre, przynajmniej tyle :tak:

traktorzystka - kurde, szkoda pościeli... ale na szczęście to tylko pościel, zawsze można kupić jeszcze raz i odżałować kasę... trudno - to tylko kasa.
Ja właśnie czekam na moją poszewkę, którą też musiałam zamówić jeszcze raz... ale już przeszłam swoją "żałobę" i teraz już się po prostu cieszę, że niedługo przyjdzie :tak:

Co do strachów, że nie damy rady - to normalne, szczególnie na początku ciąży i na końcu, także trzy głebokie wdechy trzeba wziąć. To tak jak z nową pracą, boisz się, że nie dasz rady, ale po pierwszym tygodniu wiesz, że ten strach miał po prostu wielkie oczy.
Tak jak porannakawa mówi - to jest instynkt, a dziecko i tak Was będzie kochać ponad wszystko, cokolwiek nie zrobicie - to jest plus :tak: Przynajmniej takie maluszki - potem już trzeba popracować więcej (ale to jak się minie granicę - "o, rodzice to też zwykli ludzie" - ja już właśnie powoli dobijam to tej granicy i jest straszno :-D).

Pamiętam jak mój synek miał ok 5 miesięcy leżał na przewijaku i go przebierałam. Był roześmiany, uchachany po pachy, bo mama robiła dziwne dźwięki i miny. Zapinałam mu body na zatrzaski, a patrzylam na buźkę i coś mi się jeden zatrzask nie chciał zapiąć, więc musiałam użyć dużej siły i tak nic... co jest... i tak patrzę na to moje roześmiane cudo, ktore nagle traci usmiech i robi podkówkę, za bardzo sam jakby nie rozumiejąc co się dzieje i wybucha mi płaczem. Ja patrzę a w napie zaciskam z dużą siłą jego skórę... :szok: Zrobiłam mu tak potwornego sińca - który mi przypominał o mojej porażce jeszcze z 1,5 tygodnia.
Do tej pory pamiętam minę mojego syna - nie mógł uwierzyć, że coś tak złego go spotyka przy mamie - to był mój pierwszy zawód jaki sprawiłam mojemu maluszkowi... takei momenty zostaja niestety z nami - i choć teraz po tylu latach wydaje się to w sumie banalne (już tyle gorszego przeżyliśmy z synem), to jednak siedzi to w człowieku.

No więc podsumowując :-D chodzi mi o to, że błędów większych czy mniejszych się nie ustrzeżemy, a nasze dzieci nam i tak wybaczają i nas kochają. Ważne by umieć sobie je uświadomić i umieć się do tego przyznać pzred dzieckiem i jeszcze je przeprosić. Myślę, że to jest najważniejsze w tym wszystkim.

A samo to ile karmić, kiedy karmić, czy jak będzie płakać to będę wiedzieć czemu, czy będę wiedzieć czy jechać do lekarza czy nie?
Odpowiedź na wszytskie takei wątpliwości jest taka: najczęściej będziesz wiedzieć, ale zdarzą się okazję, że nie będziesz... to będzie nauka oparta na metodzie prób i błędów. I pewnie zdarzy się, że pojedziecie do pediatry w panice, a okaże się, że nic się nie dzieje, ale przynajmniej następnym razem bedziecie spokojniejsi. Albo maluch pół nocy będzie ryczał w niebogłosy nie wiedząc czemu i nie będzie chciał zasnąć...
Ale takie doświadczenia czynią nas bardziej świadomymi rodzicami i trzeba się tego trzymać.


Ja za to Wam się przyznam, że ostatnio mam myśli, że oszalałam, że mam drugie dziecko w tym wieku... jestem już za stara, przeciez starszy ma 9 lat... a ja 34 i o czym ja myślałam decydując się na ciążę...? Czy było mi źle? Po co to wszystko? Ech... to chyba jest ten rodzaj strachu, który mają pierworódki, ze sobi enie poradzą, tylko że ja wiem, że sobie poradzę, bo już to pzreszłam - pewnie będa momenty trudne, ale przezyjemy.. natomist mój jakiś taki chyba hormonalny lęk uformował się właśnie w taki sposób... zawsze coś jak widać :sorry:
 
szkrabek masz racje z dziecmi jest tak ze to metoda prob i bledow ja tez pamietam jak kilka razy w panike wpadlam i nie potrzebnie tez sie balam ze sobie nie poradze ze nie bede wiedziala kiedy ja karmic i przewijac ale jak tylko Majusia sie urodzila wszystko stalo si ejasne wiedzialam kiedy karmic przebierac a najwazniejsze w tym wszystkim jest okazanie milosci i zeby dzieci czuly sie przy nas bezpiecznie :happy:
a my jak to mamy zawsze d amy rade bo jak nie my to kto :-D:-D
Ja po poloznej zmierzyla cisnienie mocz zbadala serduszka posluchala i porozmawiala ze mna byla inna kobitka niz ostatnio wiec sie ucieszylam :-) wyniki mojej krwi sa wporzadku cukier tez wiec jestem happy powiedziala ze jak te bole moje co mam jak sie narobie nie przejda po lezeniu to do szpitala mam jechac ale jak narazie wystarczy polezec na lewym boku i jest ok a i cc bede mi robic w 38tyg bynamniej tak powiedziala:-) wiec moze bedzie to 1.12 zobaczymy na konsultacji z lekarzem :-)
Ja juz odkurzylam kurze starlam ziemniaczki ugotowalam bo dzis robie kopytka i pulpeciki w sosie pomidorowym :-) moj mezus uwielbia kopytka tak jak ja z Maja :-) wiec zabieram sie za gotowanie obiadku:-)

1usa8u697dldaz22.png


f2w33e3kj54qow6s.png
 
O matko i córko, Rumcajsowa Hanka, ale tragedia :-(. Z dnia na dzień nie ma dziecka. Niby zdrowe, a tu coś takiego... Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak rodzice muszą szaleć z żalu. Straszne :-(.
Domi, Ty śmigaj do tego lasu na spacer jak będzie pogoda. Albo idź na spacer dzisiaj i powiedz jutro, że się dzisiaj zmęczyłaś i z nimi nie możesz jechać :-D. Spacery są ok, byle nie za długie, żeby jednak się nie przeciążyć. Jeśli faktycznie na co dzień nic a nic się nie ruszasz, to słabo. Specjaliści porównują poród naturalny do przebiegnięcia maratonu, więc wiesz... ;-)
Traktorzystka pisze:
Mam jeszcze do przeczytania Pierwszy rok życia dziecka Też podobno polecana książka.
Nie wierzę. Nie przeczytasz :rofl2:. To ponoć biblia dla młodych matek, co druga ma. Ja zaczęłam, skończyłam szybko. Nie da się. Księga większa niż Kronika XX wieku :-D. I jakaś taka bardzo amerykańska, nie w naszych realiach. Pamiętam tylko szukanie w niej informacji o kolorze kup i płaczu dziecka :-p. Do dzisiaj stoi i się kurzy. Ale jest pod ręką, więc jak będzie potrzeba to mogę po nią sięgnąć w konkretnym temacie.
Domi, Traktorzystka, mnie to się wydaje, że po porodzie się nagle coś w głowie przestawia i jakoś wszystko się samo ogarnia, człowiek się do koopy zbiera. Ja przy Tymku też byłam jednocześnie przeszczęśliwa i przerażona. Najgorsze dla mnie było ubieranie i karmienie. Ale powiem Wam, że nie dlatego, że myślałam że nie daję rady i że dziecku jest źle, ale dlatego, że zwracałam uwagę na opinię otoczenia. A tu pediatra z poradni patologii noworodka gadała, że źle karmię, a to babcia że źle ubieram... Wokół byli sami specjaliści lepiej znający moje dziecko niż ja. No masakra. Każdy miał swoje, LEPSZE zdanie na każdy temat. Ale nie mogłam się tego pozbyć, to taki stres, żeby nie wyjść na złą mamę. Teraz już będę miała większy luz. Choć nadal przeraża mnie karmienie i kąpiele - bo Starszak strasznie długo darł się przy kąpielach, do dzisiaj nie wiemy czemu :-p.
Porannakawa, boskie. Znam już, ale za każdym razem bawi mnie do łez :-D.
Śliwka, nie ma nic gorszego niż wpieprzanie się rodziców w życie dorosłych dzieci. Co innego rady, czy takie po prostu gadanie, a co innego takie szantaże i wymagania. A przepraszam po co oni mają świętować WASZĄ rocznicę ślubu? Swojej nie mają? :rofl2: Moi rodzice nam tylko życzenia składają i tyle. Teściowie w ogóle nie pamiętają :-p. A rocz:-p.nica jest nasza. A fochy w dniu ślubu to już szczyt. Ale swoją drogą to trochę też Wasza wina, bo nie ustaliliście tego i nie poinformowaliście o Waszych preferencjach wcześniej, jeszcze na etapie przygotowań, że teściowie sobie pozwolili na coś takiego w TYM dniu.
Domi, powiedz mu po prostu że się martwiłaś. I wystarczyłoby gdyby dał Ci wcześniej znać, że wróci później bo jest u kolegi. Wtedy nie miałabyś z tym problemu.

No, to nadrobiłam :-p. Parę godzin dzisiaj w pracy byłam a tu ruch jak na dworcu ;-).

Czy któraś z Was - w Polsce - korzystała już teraz z wizyt położnej środowiskowej? Tak się zastanawiam kiedy się kontaktować z położną. Teraz wydaje mi się jeszcze wcześnie, nie wiem po co bym ją miała zapraszać do siebie :-p. Ale może po prostu ja na coś pożytecznego nie wpadłam? :confused:
 
Ostatnia edycja:
@Gosia super, że wszystko dobrze, no i że położna zachowała się profesjonalnie zamiast pogaduszek :)

@ Domi spacery fajna sprawa, jak masz siłę to chociaż raz na jakiś czas warto sobie jakiś zafundować ;)

@dzag my od początku mówiliśmy, że orkiestra w domu niepotrzebna, dla mnie to przeżytek, a i dodatkowy kłopot w domu panny młodej, ale teściowie od samego początku nie liczyli się z naszym zdaniem, jakby myśleli, że dając trochę kasy na to mają prawo do całkowitego rządzenia.. Mało tego, chcieli narzucać moim rodzicom, jak mają nasze wesele wyprawić. Mieliśmy wesele w restauracji i tak od początku chcieliśmy, a oni, że nam sprowadzą kuchary i normalną salę mamy wynająć, bo oni tak zrobili wesele pierwszemu synowi no weeeeźcieeee. Na szczęście moi rodzice się nie dali i wyszło na nasze. W ogóle wódkę kupili jakąś tanią Żytnia to chyba była, gościom nie smakowała. Mój mąż jak się o tym dowiedział to wpadł w szał i chciał sam kupić jeszcze raz, ale jakoś go uspokoiłam, aż sama siebie podziwiam, że taki spokój wtedy zachowałam. Moi rodzice powiedzieli, że jakby wiedzieli, że tak będzie, to sami by za wszystko zapłacili, mąż i ja stwierdziliśmy to samo. W ogóle na weselu teść obgadał mnie przed moją ciocią i mówił, że to rodzice są najważniejsi, a my dopiero na drugim miejscu i co ja sobie wyobrażam, że miałam suknię na zmianę. No przepraszam????? Sama za suknie obie płaciłam więc w ogóle co on ma do tego???? Na początku bardzo ich lubiłam, ale tego ich wtrącania się, zakazów i nakazów mam już powyżej uszu. Jesteśmy już osobną rodziną, mieszkamy daleko od nich, nie potrzebujemy żadnej ich pomocy, bo sami świetnie sobie dajemy radę, więc nie życzymy sobie, żeby nam życie układali. Tylko żałuję, że jak mnie zdenerwują, nie potrafię im tego powiedzieć, tylko się zamknę, żeby im przykrości nie robić, a potem się denerwuję, że nie zareagowałam. Ehhhh

A i mam jeszcze pytanie do słodkich mam, które brały insulinę. Jak mam cukier 134 i biorę jedną jednostkę a po godzinie mam 70, to czy ten spadek nie jest za duży??? W ogóle po insulinie cukier bardzo leci mi w dół i się zastanawiam, czy to normalne, a lekarza mam za tydzień dopiero...:-(
 
reklama
Cześć Dziewczyny,
Mały pojechał do dziadków, a ja dziś miałam odpoczywać, ale jakoś kiepsko mi idzie ;) Rano byłam w laboratorium (hemoglobina glikowana - słodkie mamy robicie? ) Później małe zakupy, obiad i jakoś tak zeszło...

porannaKawa, ale mnie ubawiłaś swoim postem o zachowaniu wobec kolejnych dzieci :-D Chociaż czasem chyba zachowuję się wobec mojego pierworodnego tak, jakby był trzecim , haha!

Co do naszych dużych dzieci ;) no faceci chyba tacy są ;) Mój też lubi grać na kompie, ale od kiedy jest Wojtek, to dużo mniej, jak się urodzi Ala to pewnie jeszcze mniej. Ale to takie jego małe przyjemności, każdemu się należy... :-) Chociaż wiele razy mu się za to granie oberwało jak uznałam, że jednak za dużo, albo miałam gorszy dzień :tak:

Piszecie o relacjach z teściami/rodzicami... Nie zawsze łatwo jest się postawić, w końcu to starsi, bardziej doświadczeni od nas ludzie. I człowiek nauczony jest szacunku. Nie każdemu też tak można, że się postawisz i będzie to bez większych negatywnych skutków. Ludzie są różni. Czasem lepiej zagryźć zęby i nauczyć się trochę olewać. Bo to w końcu rodzice, lepsi czy gorsi, ich się nie wybiera. U nas jest tak, że to moi rodzice lubią narzucać swoje zdanie. Ale już tyle lat mieszkam poza domem, że nauczyłam się właśnie trochę olewać, jeśli uważam, że ewidentnie nie mają racji. No i jakoś żyjemy :)Ale na każdego trzeba znaleźć swój sposób.

Tak jak dziewczyny piszą, rodzi się dziecko i jakoś się zwykle wie, co robić. Jak się nie wie, to nasza kobieco-matczyna intuicja pomoże :) Nie ma uniwersalnych rad, każde dziecko jest inne. Wiadomo, że człowiek się boi, bo to całkiem nowa sytuacja i niesamowita odpowiedzialność za tego małego człowieczka. Ale wszystko będzie ok :-)

Śliwka, ja na razie nie mam insuliny, w pierwszej ciąży miałam tylko na czczo, więc za wiele nie pomogę, ale spadek po 1 h do 70 to bardzo dużo. 70 to normalny wynik na czczo po nocy, a tak, żeby po posiłku? Nie da rady przyspieszyć wizyty u diabetologa?
 
Do góry