Przepraszam, nie było mnie kilka dni, ale staram się jakoś zorganizować egzystencję z dwójką dzieci w domu . Mam jeszcze 3 strony do nadrobienia, ale muszę zrobić przerwę, bo Witek jak dzisiaj jadło 9:00 tak do teraz się nie budzi na kolejne jedzenie :/. Muszę go obudzić.
No to po kolei:
Mnie się wydaje, że też już nie mam, bo mierzony cukier w szpitalu za każdym razem był duuuuo poniżej normy. Jak mi sięw końcu w domu wszystko poukłada i uspokoi to zacznę mierzyć .
Co do szczepień - ja raczej skopiuję tryb szczepienia Tymka. 5w1.
Kurczę, ciekawe to co piszecie o tych siłach skurczów. I w sumie dalej nic nie wiem . Mnie się zapisywały 65-84 max, położne na sali intensywnego nadzoru pytały mnie z daleka czy mam jakieś skurcze, ja im mówię, że chyba nie - bo na łóżku obok, za parawanem, słyszałam męczącą się dziewczynę ze skurczami czekającą na cc . To sobie myślę, że to co mam to pewnie nic . A to jednak skurcze były . Przedziwne to. A jakie Wy miałyście największe wartości? Tak tylko z ciekawości pytam . No słowo daję, dziwna sprawa .
Agak, takie aniołeczki jak ten Wasz sąsiad z pokoju to jednak w mniejszości . Nie wiem jak dzieci innych Dziewczyn tutaj, ale mój Witek też łapkami wszędzie wywija,najwięcej przy buzi - spróbuj mu wtedy sutek do buzi przysunąć. Na szczęście mój Tymek też tak machał i już mam opracowaną technikę trzymania dziecka, jego dwóch łapek i piersi - wszystko zaledwie dwiema rękami . Głowa też lata na lewo i prawo jak się niecierpliwi bo złapać nie może. To norma, a nie jakaś wyjątkowa niespokojność Twojego synka. Musisz znaleźć JAKIŚ sposób na uspokojenie siebie przede wszystkim. Choć zgodzę się, że z tym najłatwiej będzie w domku, a nie w szpitalu. A na płaskie brodawki jest sposób - wyciąganie ich strzykawką . Musisz odciąć strzykawkę od strony "dziubka", przekładasz w to miejsce tłok, przykładasz strzykawkę do piersi i ciągniesz tłoczek. Tak przed samym karmieniem zrobisz i zwiększasz szanse powodzenia .
Agak, a tak ogólnie to strasznie długo u Was po cesarce w szpitalu trzymają :/. Ja urodziłam 20.12. po 16:00 a 23.12. po 13:00 już byłam wypisana. I te niesympatyczne położne... Jakiś dziwny szpital... Współczuję.
A reszta później, jak się uda .
Oho, sam się obudził . Lecę do głodomora...
No to po kolei:
No i to jest superwiadomość!!! Gratuluję!Śliwka pisze:No i odebrałam wyniki. Oficjalnie nie mam już cukrzycy uff :-) miłego dnia! :-)
Mnie się wydaje, że też już nie mam, bo mierzony cukier w szpitalu za każdym razem był duuuuo poniżej normy. Jak mi sięw końcu w domu wszystko poukłada i uspokoi to zacznę mierzyć .
A ja w szoku jestem, bo nawału pokarmu dostałam z 23 na 24 grudnia, piersi jak banie, dziecko głodne a za chiny ludowe nie chwyci, ręczny laktator ani kropli nie wyciągał. Mąż pojechał kupić elektryczny byle jaki byle nie z BabyOno bo nie cierpię tej firmy. Czego bym od nich nie miała to szajs. Więc wybrałam Canpola za 160zł i jestem wniebowzięta! Choć bałam się, że jako niby gorzafirma niż Medela to nie da rady. A jest ósmym cudem świata . No i mamy kupioną puszkę mm, ale póki co Wiciu leci na moim mleku - z piersi albo z butelki.Jestem w ciężkim szoku, bo przy Tymku to mi ledwo kapało i nastawiałam się na kolejną klapę .Melisska32 pisze:Domi laktator nazywa się Medela mini electric, taki http://www.smyk.com/medela-mini-electric-laktator-elektryczny,p1044873977,swiat-niemowlaka-p
W szpitalu pobudzałam nim laktację, w domu używam go by odciągnąć tylko troszkę do uczucia ulgi bo mam teraz nawał pokarmu, przy synku miałam ręczny z Canpola i myślałam, że mi ręka odpadnie, dlatego tak się zachwycam tym elektrycznym
Co do szczepień - ja raczej skopiuję tryb szczepienia Tymka. 5w1.
Kurczę, ciekawe to co piszecie o tych siłach skurczów. I w sumie dalej nic nie wiem . Mnie się zapisywały 65-84 max, położne na sali intensywnego nadzoru pytały mnie z daleka czy mam jakieś skurcze, ja im mówię, że chyba nie - bo na łóżku obok, za parawanem, słyszałam męczącą się dziewczynę ze skurczami czekającą na cc . To sobie myślę, że to co mam to pewnie nic . A to jednak skurcze były . Przedziwne to. A jakie Wy miałyście największe wartości? Tak tylko z ciekawości pytam . No słowo daję, dziwna sprawa .
Mnie też boli te pierwsze kilkanaście sekund. Wiciu tak jakby wsysa sutek, a nie łapie. Jak uciągnie te kilkanaście sekund to przechodzi. A wcześniej zagryzam zęby . Bo przez osłonki u nas nie da rady niestety. Już i tak jest niebo a ziemia, bo przynajmniej ból macicy przy karmieniu odpadł. No i zawsze możesz odciągać i karmić swoim z butelki.Dreddka pisze:Bardziej martwi mnie to, ze karmienie strasznie mnie boli- tak nie było wcześniej. Przed chwila karmiłam i ryczałam z bólu mimo osłonek. Wydaje mi się, ze wszystko robię jak wcześniej. Obejrzałam filmiki instruktażowe i jedli będzie tak dalej nie wiem czy dam radę karmić. Mleka mam dużo.
Agak, takie aniołeczki jak ten Wasz sąsiad z pokoju to jednak w mniejszości . Nie wiem jak dzieci innych Dziewczyn tutaj, ale mój Witek też łapkami wszędzie wywija,najwięcej przy buzi - spróbuj mu wtedy sutek do buzi przysunąć. Na szczęście mój Tymek też tak machał i już mam opracowaną technikę trzymania dziecka, jego dwóch łapek i piersi - wszystko zaledwie dwiema rękami . Głowa też lata na lewo i prawo jak się niecierpliwi bo złapać nie może. To norma, a nie jakaś wyjątkowa niespokojność Twojego synka. Musisz znaleźć JAKIŚ sposób na uspokojenie siebie przede wszystkim. Choć zgodzę się, że z tym najłatwiej będzie w domku, a nie w szpitalu. A na płaskie brodawki jest sposób - wyciąganie ich strzykawką . Musisz odciąć strzykawkę od strony "dziubka", przekładasz w to miejsce tłok, przykładasz strzykawkę do piersi i ciągniesz tłoczek. Tak przed samym karmieniem zrobisz i zwiększasz szanse powodzenia .
Agak, a tak ogólnie to strasznie długo u Was po cesarce w szpitalu trzymają :/. Ja urodziłam 20.12. po 16:00 a 23.12. po 13:00 już byłam wypisana. I te niesympatyczne położne... Jakiś dziwny szpital... Współczuję.
A reszta później, jak się uda .
Oho, sam się obudził . Lecę do głodomora...
Ostatnia edycja: