reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

.::: Mamy grudniowe 2015 :::.

Hahah szkrabek, ale się uśmiałam :DDD Niezła akcja ;) dlatego ja bez telefonu czuję się nieustannie zagrożona, hehe ;)))

My wczoraj poszliśmy do kina, rodzice po raz kolejny zafundowali mi dzień dziecka i wzięli moje dzieci na noc ;) Poszliśmy na świetny film, Straight Outta Campton, o kolebce gangsta rapu, uwielbiamy hip hop, więc dla nas genialna propozycja. No i naprawdę bardzo, bardzo dobry film. Polecam wszystkim bez wyjątku, kawałek bardzo dobrego kina po prostu :)

A dzisiaj z synkiem najstarszym na jego pierwszy turniej piłkarski :) <3
 
reklama
@.szkrabek ojej, no nie zazdroszcze Ci tego zamieszania i tych emocji. Widac, trzeba Cie pilnowac teraz hehe :) wyobrazam sobie Ciebie jako taką zagubioną owieczke :) kup sobie malutka torebke i nos w niej zawsze telefon, ja taka mam i malutki portfelik i spisuje sie na medal. Zawsze mam przy sobie najpotrzebniejsze rzeczy. Bo doszlam do wniosku, ze ta moja duza torba jest naprawde ciezka i nie mam sily jej nosic ;)
@..aenye o to jak fajny film, to zapamietam tytul i kiedys na pewno obejrze, bo zapowiada sie ciekawie :) Trzymam kciuki za mecz synka, zeby wygrali :)

Ja od wczoraj w zlym nastroju. Po przebudzeniu sie wczoraj tak sie poklocilam z moim, ze klotnia trwala ok 3godzin, ja stres, placz, oczy napuchniete a on dalej swoje. Bylam normalnie sklonna spakowac sie i dzwonic po kogos z rodziny zeby po mnie przyjechali bo ja chce wracac do Polski... Na 16 pojechal do pracy, dal niby buziaka na wyjscie ale ja to chlodno przyjelam. Wrocil ok 22 i nawet czesc mi nie powiedzial, tylko zapytal czy chce zjesc to co przyniosl (paluszki z nutella takie w opakowaniu), ja powiedzialam ze nie, to rzucil je na stol i wyszedl z pokoju. Ja ogladalam w tv film i liczylam caly czas na to, ze przyjdzie do nas do pokoju i mnie przeprosi albo cos. Ale nie, siedzial w kuchni ze swoja mama i ojczymem. Jak wychodzilam do lazienki, to slyszalam że rozmawiali o mnie i nawet glosno tam bylo, ale nie bylam w stanie podsluchiwac, to nie na moje obecne nerwy... Wrocilam do lozka i poszlam spac. Do lozka przyszedl chyba daleko po polnocy i odpalil sobie ps3 i gral... Ani slowem sie nie odzywal, gdy szlam siku. Dzisiaj rano wstalam, on tez, oboje bez slowa. Ja poszlam do kuchni zrobic sniadanie, on lazienka i szykowanie sie do pracy. Jak wychodzil nawet sie nie pozegnal. Chce mi sie tak ryczec, ale sie powstrzymuje, bo wczoraj po poludniu z tego stresu zaczely mi sie bolesne klucia w kroczu. Bylo to drazniace i balam sie co to moze oznaczac. Ale wiecie co jest najgorsze? Że gdy wczoraj wylewal na mnie potok przykrych slow, to gdy powiedzialam zeby dal mi juz spkkoj bo jestem w ciazy, to odparl żebym sie ciaza nie zaslaniala... Co to mialo znaczyc w ogole?! Nie no ja chyba znowu zaczne ryczec. A wszystko zaczelo sie od tego, ze nie chcialam spelnic jego zachcianki :( i tak od slowa do slowa, wojna okropna... O wszystkie tematy zahaczylismy i wszystkie bolesne... Mowie wam, plakac nie przestawalam :(
 
Domi_Polka - straszne to co piszesz i współczuję Ci, że akurat ten etap Waszego związku przypada na Waszą ciążę. Piszę "ten etap" bo widzę, że najwidoczniej czas docierania przyszedł, a nie jest on niestety zbyt przyjemny. Do tego mieszkacie u teściów, czyli najgorsza kombinacja.

Nie ma złotych rad na to, bo kazdy musi to przejść - po zamieszkaniu ze sobą niestety taki okres nastaje. Ja w pierwszym roku naszego mieszkania razem wylałam mnóstwo łez, ale też był to najfajniejszy okres - bo jeszcze różowe okulary na nosie, mnóstwo seksu po kątach i patrzenia sobie w oczy - więc jakoś to przeżyliśmy - jak to mój mąż mówi "dopóki nie zmądrzałaś" :-D głupek.

W każdym razie nie chcę Ci dawać żadnych rad, bo Was nie znam. Wiem, że ja bym nie wytrzymała takiego stresu pod obcym dachem - ale kazdy jest inny. Z tymże "niewytrzymała" u mnie nie oznacza wyprowadzki i trzaśnięcia drzwiami, tyko bym po prostu wzięła go na bok i pogadała. Postarała się omówić sytuację - czasem rozmowy takie trwały godzinami i kończyły się kolejną kłótnią, ale w końcu nauczyliśmy się razem żyć, słuchać siebie i starać nie wkurzać o pierdoły. Natomiast to przyszło z czasem.

Także nie załamuj sie po pierwszej dużej kłótni po przeprowadzce - na pewno to, że jesteś w ciąży nie pomaga, bo większe emocje, i to że się przeprowadziłaś do innej rodziny, innego kraju i to, że zostajesz z nimi w mieszkaniu sam na sam, gdy Twój facet jest w pracy. No i to, że po kłótni on idzie obgadać to z rodzicami, a nie w Tobą. Natomiast są to też wspaniałe argumenty, by mu pokazać, że zachował się beznadziejnie, pokazać mu jak Ty się czujesz w tej sytuacji i że absolutnie nie może Cię zostawiać (szczególnie w ciąży) po kłótni, samej i lecieć do mamy.
To też są argumenty za tym by się szybciej wyprowadzić, dla dobra Waszego związku - jeżeli ma być zdrowy i oparty na wzajemnym szacunku i dobrych realcjach.

Zaraz przyjdzie na świat maluch i będzie ciężko - lepiej teraz nauczyć się obgadywać trudne sprawy, póki jesteście wyspani, nie skrajnie przemęczeni. Na te pierwsze kilka miesięcy trzeba się niestety uzbroić w grubszą skorupkę cierpliwości i empatii. On musi szczególnie to zrozumieć, skoro powiedział "nie zasłaniaj się ciążą" - co to jest w ogóle za zdanie??? :eek:
Ty musisz mu uświadomić, że to nie jest zasłanianie - to są hormony, tak działa natura i po porodzie przez jakiś czas będzie gorzej. Ale z jego wsparciem, ciepłem i zrozumieniem przejdziecie ten okres łatwiej i przyjemniej i szybko o tym zapomnicie.

Mam nadzieję, że to co napisałam ma sens (w mojej głowie ma ;-)) i się u nas sprawdziło ( też mieszkalam z teściową, przez 8 miesięcy). Głowa do góry - na prawdę kluczem do sukcesu jest rozmowa - dużo rozmawiajcie - sami. Póki jest ciepło spacerujcie (nie rozmawiajcie przy teściach) i gadajcie o związku, o emocjach itd. To ważne.
 
Hej Laski!

Dzisiaj mam dzien lenia wiec nic sensownego nie napisze :sorry: odwalilam obiad, wygonilam malza z dziecmi do parku i zamierzam lezec i nic nie robic :tak:

Szkrabek
hah dobrze ze ten ochroniarz byl bo bys do rana tam siedziala :-D Wiem ze mi latwo mowic bo nie bylam w tej sytuacji ale uwierz na slowo ze mnie ta ciaza tez tak odmuzdza ze daj spokoj :-D

Ehhhh czytam tak co piszecie do Domipolki glownie Ciebie Raptus chyba ponioslo troche ;-) Bo latwo sie komus pisze bedac x lat po slubie ze maz skacze jak nad jajkiem ;-) Dziewczyna 21 lat w obcy kraju bez jezyka z poniekad obca baba pod jednym dachem i z pewnoscia rownie wystraszonym nowa sytuacja mlodym chlopakiem. Tutaj nie ma co dawac rad bo musza sie poprostu dotrzec ! Na swoim nie z mamunia za sciana, nie bede nikogo oceniac bo cala sytacja jest stresujaca i dla Domi i dla jej faceta. Domi wez sie w garsc powroty do polski nic nie dadza trzeba usiasc na spokojnie pogadac i przedewszystim jak najszybciej wyprowadzic na swoje !! Kazdy psycholog powie Ci jedna zecz ze duze zageszczenie ludzi na malej powierzchni zawsze bedzie generowac klotnie .
.
 
Budyń zamiast mózgu - Szkrabek, dobre :-D niestety i ja posiadam. Tydzień temu byliśmy na zakupach w nowym sklepie, mój M poszedł poszukać windy na parking bo mieliśmy kosz zakupowy pelen, a torby w aucie. Moje myśli "winda winda winda... on szuka, ja bankomat... bankomat, jest bankomat... wypłacić 100 zł...a może 50zl... nie 100 zł...". Słyszę M "tam jest winda!!" I przyszedł do mnie. Moje myśli "naciśnij ok...100 zł...bez potwierdzenia...teraz muszę prowadzic. Do domu jechać...prosto do domu...dobra karta wyszła...do domu prowadzić samochod". Odeszlismy od bankomatu i myślę "do domu do domu do domu o czym zapomniałam...o czymś napewno...do domu do domu" a przy bagażniku "Pysiu, ja tej stowy z bankomatu nie wzięłam!!!". Pobiegł, sprawdzili monitoring i ponoć nikt po mnie nie podchodził dłuższy czas i kasę wciągnęło. Teraz czekam na jej powrót na konto :-p mój mąż oczywiście nie czai jak można kasy nie wziac, ale ciężarna to jedynie druga ciężarna zrozumie :-D ale czasami se myślę, że ciąża mi na leb padla :-p z Lena tak nie miałam :-p

DomiPolka zgodzę się z twierdzeniem, że mieszkanie z tesciami to nic dobrego... moja teściowa wymarzyla sobie synowa z ojcem podpolkownikiem czyli wiesz, znajomym można było się chwalic;-) a tu jebs, synuś po 3 latach się rozstał, miesiąc później spiknal się ze mną - córka taksowkarza;-) o zgrozo 8 miesięcy później mi się oswiadczyl:-D co chwila mi opowiadała jak bardzo cudowna była tamta dziewczyna. A że ja z natury wyszczekana jestem, szlag mnie tym bardziej trafiał ze miałam jeszcze skrupuly aby jej odpowiadac i nic nie mówiłam. Doszło do sytuacji, że mój mąż (wtedy jeszcze nie-maz) był w szkole policyjnej 300km od miejsca zamieszkania, ja pracowałam w Bydgoszczy i lipa była dojeżdżać codziennie 50km do pracy na pół etatu. A miesiąc później mieliśmy iść na wynajem. 3 tygodnie z teściowa sama na jej terenie wytrzymałam. Nawet za przeproszeniem wysrac się po 22 nie szło, bo dzwoniła do mojego męża mu donieść ze halasuje po 22 :-p mi nic nie powiedzioła tylko do niego dzwoniła mu donieść :-D ona chciała abyśmy z nimi mieszkali jak jedna wielka szczęśliwa rodzina. Powiedziałam jej ze zgodnie z tym, co mi całe dorosłe życie powtarzał mój tata - nigdy nie mieszkaj z tesciami, zarówno ty ze swoimi jak i twój przyszły małżonek ze swoimi. Chcesz być szczęśliwa, poznać patera takim jakim jest na prawdę, dokonacie tego tylko wtedy, kiedy żadne z was nie będzie "u siebie". I wtedy jej powiedziałam, że będę popijala suchy chleb woda, ale w życiu u niej nie zostane. Kurde to bylo w 2009, od 2010 jestesmy malzenstwem. Ale do dziś jest dystans, ja już się z nią nie patyczkuje - jak pieprzy glupoty, to zawsze jej odpowiem :-D wie ze do mnie bez zapowiedzi o 7 rano się nie przychodzi(do innych tak przylazi), jestem obgadana do calutenkiej rodziny. Ostatnio znad morza jej magnes przywiezlismy w imieniu Lenki "kochanej babci"bo żeby śmieszniej było, ona się za babcie nie uważa, woli jak się do niej ciociu mowi. O moje zdrowie w ciąży zapytała raptem 3 razy a to już 7 miesiąc :-p wiec w nagrodę dostała magnes z pieknym znaczącym napisem aby pamiętała ze kolejny wnuk lada chwila się pojawi :-D aj ci powiem... jak macie możliwość to za wszelką cenę się wyprowadzcie. Bo on przy mamusi jest u siebie, a Ty zawsze będziesz ta obca. Najważniejsza jest rozmowa z Twoim małżonkiem, sam na sam, może na neutralnym gruncie w jakimś parku? Emocjonalna to Ty traz będziesz, nie ukrywajmy. Ja jak z moim dyskutuje i mi łzy napływają, to mówię zawsze " daj mi 30 minut i przjdzie" ;-)
 
Domi współczuję Ci. U mnie teściowie są przeważnie po stronie swoich synowych. Mojego męża dosłownie chyba z raz czy dwa przywołali do porządku, ale starszego syna to co chwilę, nawet ja reagowałam, bo tak traktował swoją żonę po porodzie. U mnie jest na odwrót, moi rodzice po stronie mojego męża, zwłaszcza mama, ale już przywykłam i się z tego śmieję. Myślę, że jakbyście byli na swoim i Twój partner nie miałby okazji iść się wygadać mamie i ojczymowi, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, bo wtedy musiałby porozmawiać z Tobą, albo samemu to sobie przemyśleć, a tak widzisz... Nie daję żadnych rad, bo nie wiem, co bym w takiej sytuacji sama zrobiła, ale trzymam kciuki, żeby między Wami wszystko się dobrze ułożyło, bo Tobie teraz naprawdę takie stresy niepotrzebne.

Szkrabek będzie później co wspominać, chociaż stresu Wam w tamtym momencie nie zazdroszczę:)

Ale mój mózg też inaczej pracuje w niektórych sytuacjach, zwłaszcza, gdy trzeba coś zapamiętać.:) Wczoraj mieliśmy ślub i wesele mojej przyjaciółki i ja zamiast upewnić się co do godziny i miejsca, to z pamięci zapewniałam męża i gdyby nie uparł się, (trochę późno, ale zawsze:-))żeby sprawdzić, to byśmy przegapili ślub, a na wesele pojechali do innej miejscowości :) Ale na szczęście na ślub zdążyliśmy, a wesele było super! Małe, ale taka ciepła, rodzinna atmosfera panowała i wszyscy dobrze się bawili :-) Była tam położna, która jak tylko zobaczyła mój brzuszek, przyszła i pogadała sobie ze mną i mówiła, że jakby się coś działo, to mam jej od razu dać znać, ale całe wesele wszystko było z nami w porządku, tylko dzisiaj kręgosłup boli i tak w okolicach kości łonowej i już sobie odpuściliśmy poprawiny. Jak się kobiety z naszego stołu dowiedziały, że mam tę cukrzycę, a córka jednej też to miała w ciąży, to co chwilę podstawiały mi warzywka i to było naprawdę bardzo miłe :) A tort weselny już był naprawdę taki pyszny, z wszystkim tym, co lubię najbardziej, czyli bezą i masą marcepanową, a ja tylko kawałeczek mogłam zjeść :((( że już nie wspomnę o tych wszystkich ciastach... Przyjaciółka mi trochę zapakowała, to sobie trochę skubię po kawałeczku i co najważniejsze, cukier w normie! :-D

Asia ale miałaś z tą teściową dobrze, że się nie dałaś.Ja już też staram się być bardziej stanowcza dla teściów, ale czasem wyjdzie, czasem nie...

Idę, bo mąż mi podwieczorek szykuje, bo już pora. :-D

Trzymajcie się i życzę Wam miłego popołudnia
 
Ostatnia edycja:
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi... Tylko, że prawda jest taka, że teściowa jest po mojej stronie. I nawet kilka dni temu mi to powiedziała, że on jest jej synem, ale bedzie za mną zawsze, tymbardziej, że chce żeby jej wnuk był blisko, tj w Niemczech, a nie w Polsce. Ona dobrze wie, jaki jej syn potrafi być i powiedzmy, że rozumie mnie troche, bo jak sama powiedziała, to jej syn, a mój partner charakter ma po swoim ojcu. A ona jak wiadomo, rozstała sie z nim i ma drugiego męża. Dziś własnie jak Wam opisałam swoje odczucia tutaj, to polozylam sie w pokoju i zaczelam plakać. I nagle tesciowa weszła zawołać mnie na obiad, bo skonczyla gotować. No i zauwazyła, że płacze. I w skrocie powiedzialam jej o co chodzi, to tylko w nerwach nawyzywała na niego (mojego) i powiedziala, ze mam sie nie przejmować, bo stary a głupi i coś mu odwala. Tak samo zapytalam czy wczoraj wieczorem w kuchni sie żalił na mnie to mi powiedziala, ze mało co gaadał, ona tez mu powiedziala że nie bedzie sie mieszała miedzy nas, bo my sie pogodzimy a ona wyjdzie na najgorszą. Jedyne co to mąż tesciowej niby cos gadał z nim, ale tesciowa wtedy powiedziala że idzie spać, zeby sie nie wtracac, no i faktycznie poszla spac szybciej niz oni... Ah nie wiem. No na razie nie mamy mozliwosci wyprowadzenia sie na swoje, to musi potrwać. Chcialabym bardzo od tego pazdziernika juz zamieszkac na swoim, ale no G nie chce, bo jeszcze chce odlozyc z jednej wyplaty i wyprowadzic sie dopiero od listopada... NIe wyobrazam sobie jak bedzie wygladal wieczor, jak on wroci z pracy. Nadal boli mnie to co wczoraj mi powiedział i jak sie zachował wzgledem mnie. Boje sie , ze zanim cos powiem, to od razu sie porycze. Ogolnie my oboje mamy ciezkie charaktery, w dziecinstwie oboje przezylismy rozwod rodziców, kazde z nas przez cos ciezkiego przeszlo i czasem ciezko nam sie dogadac. Kilka razy sie rozstawalismy, ale to nie dluzej niz na tydzien bo pozniej placz za sobą i powroty, bo sie kochamy... Cięzki orzech do zgryzienia że tak powiem. Boje sie wlasnie tego ze jak mały sie urodzi, to go przerosnie, a ja że zmeczona bede to bede nieznosna (bo teraz tez tak mam) i zamiast sie polepszyc to sie w ogole zepsuje wszystko. Tak samo jestesmy 3,5 roku razem, dla mnie to duzo, dla niego widocznie nie aż tak, zeby mi sie oswiadczyc, ale caly czas na to czekam. Prawda jest taka, że zanim sie poznalismy to byl z taka jedną prawie 7 lat. mieszkali razem i ogolnie dlugo sie znali. Ale ona mu babole odwalała i zdradziła go tam kilka razy chyba. Tesciowa jej nienawidzi, jak mi cos o niej opowiada, to ciagle mowi że super że G jest ze mną a nie z tamtą, że tamtej ona nienawidzila. Nawet na ich przyjazd do nich w odwiedziny, ksiezniczka nie sprzatala, nie gotowala nic, a ja to zawsze nawet okna myłam, a podlogi to lśniły. To moge powiedzieć Wam tyle, że tesciowa jak tesciowa czasem wnerwia, ale widać, że bardzo by chciala zebym byla z jej synem.

Ale sie objadłam i nasmęciłam tylko o sobie, wybaczcie. Musialam sie komuś wyżalić, chyba mi nawet lżej teraz. :tak:
 
Domipolka trzymaj się będzie dobrze,może on trawi te wszystkie wylane pretensje i to oczyści atmosferę, może sama zacznij rozmowę nawet jak byś płakać miała bo ile można w takim zawieszeniu trwać . Trzyma kciuki.
Szkrabek i AsiaK ale miałyście przygody (będzie co wspominać i opowiadać w przyszłości),ja to nie mam czasu na rozkojarzenie :). Wczoraj miałam pracowity dzień sprzątanie,pościele itp. a o 16 jechałam z moją najmłodszą córeczką i moją siorką na festyn,to mała miała rozrywkę malowanie twarzy lepienie,zamek a my na koncert fila się załapałyśmy... Dziś miałam odpoczywać ale jakoś dzień zleciał,małej spodnie musiałam kupić no i przy okazji coś dla naszej nienarodzonej kruszyny(nie mogłam się oprzeć) faktury wystawić i obiad zrobić wciąż mi brakuje czasu...
Miłego wieczorku wam życzę :)
 
Domi- cieszę się że teściowa jest za Tobą i widzi błędy swojego syna, nic wcześniej takiego nie wyczytałam między wierszami, więc wsparcie masz a to najważniejsze ;-). Jestem o Ciebie spokojniejsza, wszystko się ułoży tak jak sobie wymarzyłaś :tak:
P.S. Bałam się, że jesteś tam zupełnie sama, dobrze że okazało się że jest inaczej.

No wiesz, mówi że bedzie zawsze za mną, ale to nigdy nic nie wiadomo. Ja ogólnie jestem ostrożna w tym co mówie. Pomagam na ile moge, z racji tego, że obecnie u niej pomieszkujemy. Sprzatam łazienke co piątek, składam pranie z suszarki jak wyschnie i myje naczynia. No i jak mnie natchnie i mam dość siły to odkurzam cale mieszkanie. Wiem, że mnie za to chwaliła, bo słyszałam zza zamknietych drzwi, akurat jak mówiła mojemu, że nie mozna mi nic zarzucic i wszystko na pico bello wysprzatane. Chociaz tyle :-D.


Teraz buszuję po allegro w poszukiwaniu przeróżnych potrzebnych rzeczy dla malucha. A co robi maluch? Buszuję mi po brzuchu, tak, że dostałam zgagi i do tego każdy mój oddech to jak walka o przetrwanie. Tak mi się cięzko oddycha, że szok :szok: No ale co, trzeba przeżyć. Jeszcze 84 dni do (podanego przez lekarzy) terminu porodu, czaaaaaaad ! :happy:
 
reklama
Domi wspolczuje ci 3maj się będzie dobrze
Ja dziś wstałam z okropnym bolem gardla no normalnie nie mogłam spac i caly dzień mnie meczy nie wiem czemu bo biarem antybiotyk na infekcje zeba wiec niue wiem czemu gardlo mnie zlapalo:baffled: caly dzień jak nie plukanie gardla woda z sola to strepsil bo można i tantuverde no i jeszcze inhalacje sobie robie ale mowie wam nawet jak nie mowie i nie przełykam to piecze jak by ktoś przypalal:baffled::baffled: mezus robi herbatke z cytrynka ale nie wiem ogolnie to zadko choruje wiec miałam nadzieje ze ominie mnie w ciąży choroba a tu proszę:baffled: bola mnie kosci plus glowa:baffled:
A z dobrych wieści to mam już skończony pokoj Majeczki jutro zaczynamy nasza sypialnie :-)
Jak macie jakies dobre sposoby na bol gardla to poproszę
miłego wieczorku:-)



 
Do góry