Hej dziewczyny
) W końcu się doczekałam, 8 dni po terminie przyszedł na świat mały Florianek 3220 g i 55 cm. W poniedziałek przyszłam na konsultacje do szpitala w celu ustalenia planu porodu i ordynator stwierdził, że nie ma co czekać na naturalny poród, bo mam zaledwie 3,5 %szans, że urodzę sn i mam po południu przyjechać na Oddział i we wtorek rano cesarkę. Na Oddział zgłosiłam się wieczorem ok. 19, bo musiałam jeszcze Kryspinka odebrać ze żłobka AUTOBUSEM, bo auto w warsztacie
później szybkie pakowanko i czekanie na męża.
Operacja poszła sprawnie i w super atmosferze, przez cały czas żartowalismy z lekarzami: "a wytnie mi Pan przy okazji tą fałdkę na brzuchu?", "jak pani chce znieczulenie przed znieczuleniem w kręgosłup, to może cesarkę bez cesarki?" , "no wyciągacie mi już tą wrzeszczymordkę czy nie?"
. Mąż stał za drzwiami i nagrał pierwszy okrzyk Florianka, pozniej wpadł do kącika dla noworodków i nawet zrobił mi fotkę przez szybę, na której macham do niego ręką, podczas wyciągania łożyska czy czegoś tam
))) Oczywiście dostał opiernicz od położnych, ze nie wolno, ale już było po fakcie
Z radości prawie w ogóle nie czułam bólu, dopiero teraz puszcza adrenalina i brzuch mnie "ciągnie" jak nie wiem
No i najważniejsze! Urodziłam we wtorek o 11.55, a w czwartek w południe już byłam w domu!!! Rewelacja!
Kryspuś wycałował i wytulił braciszka. Pomaga mi, przynosi pieluszki itp. Nie jest zazdrosny, wręcz solidaryzuje się z bratem jak na razie
Ostatnio gdy Florek płakał, Kryspin przyszedł do mnie do kuchni, wziął za rękę i powiedział :" Chodź mama dać mleczka Florkowi".
Pozdrawiam Was Mamusie i trzymam kciuki
Oby Wam też poszło wszystko szybko i bezboleśnie
:-)