hej hej
u nas tez kolejna szczepionka na meningokoki odbyła sie bez darcia, ale za to dwa dni pozniej Lusia gorączkowała całą dobę, z temperaturą powyżej 39st, podawałam czopki, ale temp. spadała tylko na chwile. Luśka sie umeczyła, a kolejnego dnia wylatywalysmy juz do polski i mialam stracha czy jej przejdzie, na szczescie przeszlo. No i tak jak u tiny czekają ją wkrotce kolejne dwie szczepionki a potem dlugo dlugo nic.
Za to w samolocie byla masakra, dotąd Lusia latała kilka razy ale byla mlodsza i zawsze spala podczas lotu, tym razem nie bylo mowy o zasnieciu, maly swiderek z ekscytacji nie mógł zasnąc, a do tego jakies troszke większe dziecko darło sie jakby je ze skóry obdzierali, za kazdym razem jak zaczynalo sie drzec znienacka, bylo to tak glosne i niespodziewane ze Lusia az sie trzesła ze strachu, a potem nie mogla sie uspokoic, sama juz plakała ale nie bylo jej slychac bo az tak łkała bez głosu, boze nie wiedzialam gdzie z nią uciec zeby sie tak nie bała
a co udalo sie ją uspokoic, to tamto dziecko zaczynało arie od nowa, nie powiem wkur..na byłam na maxa, matka tego ryjca nie robila nic zeby je uspokoic, no co za ludzie.
w polsce jest fantastycznie bo pogoda typowo wiosenna i Lusia biega po podworku, a ja za nią bo oczywiscie mały szkrab nie chce puscic mojego palca
spotkalam sie pierwszego dnia z tesciową ale tak nie cierpie tej kobiety ze juz nawet nie chce komentowac jak to spotkanie wyglądało, jesli o mnie chodzi to nie chcialabym jej widywac w ogóle, ale niestety raczej bede musiała bo od pazdziernika wracam do polski na 9 miesiecy zeby skonczyc studia, no a ze mieszkamy w tym samym miescie to pewnie bede "zobligowana" do kontaktow z nią, ale mam nadzieje ze niezbyt czestych.
no to tyle co u mnie zaraz was poczytam