Jesli chodzi o te spanie to Artur laąduje w lozku o 20tej bo o 19 wskakuje do wanienki, 19;30 je kaszke i nyny
Jak sie obudzi o 6 albo o 7 to dostaje butelke i dalej idzie spac. No i tu roznie bywa czasem spi (rzadko) do 8 a czasem do 11. Potem dostanie butelke chwilke sie pobawi i tak mija 1,5 do 2h i idzie spac dalej na co najmniej godzine co moze przeciagnac sie do dwoch. Potem znowu je i jest aktywny do dwoh godzin i znowu pora na drzemke z tym ze jezeli jest kolo godziny 17 - 18 to ciezko go juz uspac. Czasami sie w tych godzinach przespi na pol godzinki czasami nie i wtedy trzeba go "przetrzymac" do kapieli
Ale ogolnie nie moge narzekac bo Arturek jest kochanym dzieckiem. Gdziekolwiek nie ide do urzedu, banku czy gdzies to wszedzie slysze "jakie kochane dziecko". Z nim moge wszystko spokojnie pozalatwiac
Pewnie ze ma humorki i potrafi dac w kosc ale na szczescie bardzo rzadko. Generalnie msuze powiedziec ze ejst bardzo cierpliwy
Na serio tyle musi zniesc.. ciagle go ciagam po roznych miejscah. Od malego ciagle gdzies ze mna jezdzi po rodzinie zeby go pokazac (bo tym leniom nie che sie ruszyc du**py do nas)
Pewnie moja przyszła coreczka (albo drugi cudowny synus) da mi w kosc dla wyrownania
Quasandraa Moj Arturek tez mial kryzys z jedzeniem tak ze 2 miesiace temu.
Probuj mu odawac nowe dania nadal. Niewazne ze pluje przeciez nie wciskasz mu calej porcji. On musi poznac nowe smaki i sie do nich przyzwyczaic. U nas byla podobna reakcja a teraz Maly zajada sie sloiczkami i soczkami i strasznie mu to smakuje zwlaszcza obiadki
az milo sie patrzy jak je ze smakiem. Tylko trzeba troszke cierpliwosci
Troszke sie smarnuje... ale w koncu zaskoczy.
A teraz Wam sie wyzale...
Mielismy dzisiaj jechac za Kraków po samochód. Dokładnie do Proszowic czyli 114km od Chorzowa.
Obecnie nie mamy srodka transportu (tzn tir stoi pod domem ale nim nie pojedziemy bo M nie ma teraz kursow na Krakow a nie mozna tym jezdzic bo kazdy kilometr trzeba rozpisywac a tu by sie za duzo uzbieralo)
Umowilismy sie z ojcem eMa dzisiaj na godzine 15tą. Bylo to juz ustalone od wczoraj. Dzisiaj wrocila z niemiec matka eMa ktorej nie podoba sie to ze jej synus bedzie mial znowu samochód bo to znaczy mniej kontroli nad synem wg niej. Nawrzucala Szymonowi (tzn eMowi) ze jej sie to nie podoba, ze sa wazniejsze rzeczy (ciekawe jakie) i takie tam bzdury. M dzwonil do ojca od 15 do 16 na komorke i ciagle nie odbieral wiec zadzwonil do domu na stacjonarny. Odebrala matka i powiedziala ze ojciec je obiad i nie poda sluchawki. No to ok... Szymon poprosil tylko zeby przekazala ze probowal sie z nim skontaktowac na komorke. Nie oddzwonil wiec znowu zatelefonowal do domu i znowu odebrala matka... znowu jakas bezsensowna gadka a potem dala ojca ktory powiedzial "ale wiesz co ja o tym mysle.... nie pojade z Wami po auto"
Troche to bylo przykre... Bo doskonale wiedzial ze trzeba dzisiaj tam jechac bo jest drugi kupiec na to auto.
Ja mysle ze tu chodzi tez oto ze raz: matka chce miec ciagle syna przy sobie (bo etraz zaczna sie ansze rodzinne wyjazdy w koncu) a dwa: ojciec nie chce zeby szymon mial lepszy samochód od niego.
Tylko ze to bylo nie fair... nie odbieral telefonu, unikal nas az w koncu sie dowiedzielismy ze nie pojedzie. Bylo juz tak pozno ze nie udalo nam sie zorganizowac transportu.
Tydzien temu jak szymon mial akurat trase na kraków to chcielismy podrzuic Arturka na 4 godzinki babci szymona (akurat przyjechala do domu jego ojca na 2 tygodnie). Ona sie zgodzila bez problemu ale on.... powiedzial NIE. no i w koncu moja mama zaopiekowala sie Arturkiem.
Ci ludzie za wszelka cene wszystko utrudniaja szymonowi od kiedy pamietam.
Dzisiaj sie mnie zapytal dlaczego oni tacy sa... dlaczego jego matka tak buntuje ojca przeciwko niemu i ma ciagle do niego pretensje... Dla mnie odpowiedz jest oczywista i powiedzialam ze pozostawie to bez komenatarza. Bo co mialam powiedziec? I niech mi ktos powie ze nie sa wazne w "rodzinie" wiezy krwi... przeciez to od razu widac i czuc ze tego tu nie ma
i nie mowie tu o tej sytuacji tylko o wszystkim.
A mojemu eMowi dzisiaj łamał sie głos keidy zadzwonil po godzinie kiedy sie dowiedzial ze nie jedziemy zeby mu podziekowac i powiedziec ze kolejny raz sie na nich zawiodl.
Ale wiem ze choc jest na nich wsciekly to nie wyciagnie z tego zadnych wnioskow i znow bedzie dawal sie kontrolowac i manipulowac soba... Bo on chyba za bardzo chce zeby ejgo rodzice w koncu okazali mu milosc...
sorry za te zale ;/ w ogole nie wiem czy zrozumiale to napisalam bo nawet tego nei czytam.. jestem jeszcze troche w emocjach po dzisiejszym dniu. A M wyczerpany pojechal w trase od 3 dni nie spal doslownie i jeszcze po tym ze jest zdenerwowany cholernie sie martwie