Cześć wszystkim. półtora tygodnia temu ścięła mnie grypa, którą przejęłam chyba od moich dzieci. Tylko że one pochorowały 3-4 dni i szybko dochodziły do siebie, a ja po zarwanych nocach na robienie okładów itepe, też zostałam pokonana przez wirusa. I to jaaak... Trzy dni gorączki koło 39, prawie mi pokarm zanikł, potem kolejne dni bóle głowy, kaszel, katar, zatoki, wszystko na raz... Zjadliwe wirusisko... Dopiero od dwóch dni jakoś funkcjonuję.
Na szczęście młody znów polubił prawego cyca i zaczął przesypiać prawie całe noce. To znaczy budzi mnie na karmienia ze 2-3 razy, ale śpimy razem więc nie jest to bardzo męczące. Jak przejdzie na tryb 1-karmieniowy, to przeniosę go do łóżeczka, zawsze to będzie nam rodzicom trochę luźniej i wygodniej
Na szczęście młody znów polubił prawego cyca i zaczął przesypiać prawie całe noce. To znaczy budzi mnie na karmienia ze 2-3 razy, ale śpimy razem więc nie jest to bardzo męczące. Jak przejdzie na tryb 1-karmieniowy, to przeniosę go do łóżeczka, zawsze to będzie nam rodzicom trochę luźniej i wygodniej