JA tak, :-) miałam mieć CC, ale Michał był mały jak na swój "wiek" i miesiąc przed miał jeszcze miękką główkę...a CC bałam sie panicznie...stwierdziłam, że jak nie dam rady to i tak będą musieli coś zrobić
ale spoko. Po moich bolesnych okresach poród był tylko ciut bardziej bolesny...hm ból to złe słowo...bardziej mnie skręcał oniż bolało ... no i było do zniesienia tylko jak byłam w pionie. pod KTG myślałam, że zejdę bo bóle szły na plecy ....w ogóle mój poród, to pod pewnymi względemi paranoja...skurcze miałam mocne, a na KTG wychodziło, że to dopiero początek ...z położną sie spierałam co do partych bo mi nie wierzyła, że już je mam (bo nie krzyczałam ani nie wyłam...) kazała posłac męża po siebie jak będę miała parte albo odejda wody...<lol> przeprosiłam wtedy mojego M. i powiedziałam, że jak to nie sa parte to ja sie będę darła bo to była moja granica...i przy następnym skurczu sie poddałam i zaczęłam przeć...wody poszły i sie zaczął młyn....zaczęli latać, od razu na łóżko i dalej...po pierszym parciu spanikowałam, miałam wrażenie, że sie uduszę...po drugim nieudanym odmówiłam współpracy więc zaczęło sie gadanie, że już główkę widać, że mogę dotknąć i że sie musze spiąć bo mały nie może tak za długo być...potem moja gin sie kłóciła z położną o nacięcie, ale ta zdecydowała ze bedzie nacinać i nacięła ale nie wiele...namówili mnie na ostatni parcie i pomogli kładąc sie na brzuchu...( inna sprawa, ze miałam skórcze od 7 maja mało jadłam i miałam biegunkę byłam wykończona jak miałam rodzić...i głodna jak lew, z całego porodu pamiętam tylko głód i to, że ciągle widziałam przez okno jak ludzie z baru wychodzą a to z pita a to knyszą...) a na koniec jak moja gin mnie szyła ( aha przy samej akcji porodowej były dwie studentki - sama sie na ludziach uczyłam więc nie miałam nic przeciw ) i jedna koncertowo odjechała podczas szycia. az teraz mnie kłuje w pewnej części ciała jak sobie przypomnę ze moja lekarka właśnie miała wbić igłę i szyć a na jej plecy leciała studentka. Dzięki jej za to że padła na kosz....potem mąż mojej gin przyszedł sprawdzić jak idzie ( to byl jego dyżur) i nawet nie zauważył tej dziewczyny na podłodze....
mimo tego wszystkiego bylo prawie książkowo i cieszę się że zdecydowałam się na SN a nie na CC. ale kazdy wybiera co lubi. jedyny problem to to że została torbiel na jajniku która miała byc usunięta podczas CC była nadzieja że sie wchłonie ale niestety jest ..:-( ale jest mniejsza :-)
i pękna zima z oknem brrr blee
SORKI za ten wywód :-) mam nadzięję, że nie zanudziłam hihi pozdrawiam i znikam czas spać...jutro otawrcie nowej pracowni na ul. borowskiej szychy sie beda bawić, a szare robaczki będą zapitalać...że tak powiem miłej nocki życzę albo poniedziałku :-)