reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

.:. Mamusie marzec 2014 .:.

No babka w piekarniku już:tak: idę teraz sprzątać w domu trochę. No i czekam na cukier puder, bo będę lukier jeszcze robić :)

Miałam dzisiaj dziwny sen. Śniło mi się, że urodziłam, dziecka nie widziałam oczywiście ale nagle taaaakaaa chuda byłam, że to było już niebezpieczne dla mojego zdrowia:szok: dziwny ten sen, najgorsze że dziecko nagle zniknęło...

Wczoraj też oglądałam zapowiedz rozmów w toku, boszz, ale się poryczalam! Muszę to obejrzeć.... będę ryczec ale będę oglądać :( najbardziej ruszył mnie tekst ojca: inni rodzice mogą kupować dziecku prezent, mają duży wybór. A ja na prezent mogę wybrać tylko znicz i kwiaty na grób....
Strasznie mnie to ruszyło :( jestem teraz strasznie wrażliwa :(
 
reklama
Cześć Dziewczyny, witam się i ja:) Dzisiaj po wczorajszych ćwiczeniach na szkole rodzenia czuję szyjkę, więc leżę pupą do góry, może przy okazji namówię Krzysia na fiknięcie w drugą stronę.

Rozstępy - myślałam, że mam temat opanowany, z nowych pojawił się w ciąży jeden na brzuchu, ale smarowałam oliwką rossmanna i jakoś się nie powiększał i był blady... Ale oliwka się skończyła i od dwóch tygodni nie mogę kupić nowej (byłam w 4 rossmannach, wszędzie wyprzedane!), więc smaruję balsamem tej samej firmy, i ten balsam w ogóle nie działa, rozstęp się zaczął rozrastać... Muszę gdzieś dorwać oliwkę, zanim całkiem popękam. Za to plus nieużywania oliwki to zdecydowanie "czystsza" skóra na udach, z oliwką strasznie zatykały mi się pory.

Powiem Wam, że wczoraj mi się podobało na szkole rodzenia. Położna opowiedziała dokładnie jak wygląda po kolei poród (krótko o tym, co w domu, i kiedy jechać, a potem dokładnie od momentu dotarcia do szpitala), i mówiła jak we wrocławskich szpitalach to wygląda, z takimi szczegółami jak to, gdzie kobieta wchodzi sama, a mężczyzna czeka, kto ma trzymać torbę, kto idzie którędy po badaniu, jakie dokładnie dokumenty się wypełnia, na co wyrażamy zgodę, co przygotować wcześniej, żeby nie musieć dyktować położnej w czasie skurczów, tylko żeby sobie przepisała z kartki... No było bardzo dokładnie o izbie przyjęć (omówienie przyjęcia przez położną, kwestii krocza i lewatywy, badania przez położną, badania przez lekarza, podpisywania karty, prowadzenia na oddział i różnych opcji w zależności od zapełnienia oddziału) i już potem o oddziale: gdzie się przebywa, jakie są możliwości, kiedy i co ile ktg, jak powinno wyglądać prawidłowo, jak sobie pomagać w sali przedporodowej, jak rodzić na porodowej, co robi ojciec dziecka w którym momencie, że we wrocławskich szpitalach nie ma opcji badania dziecka na matce, tylko zawsze pediatra zabiera, badają, ubierają, oddają ojcu i dopiero po zszyciu matki ona dołącza do dziecka - to okropne, ale lepiej to wiedzieć! Ponieważ jestem absolutnie nieobeznana ze szpitalami, dla mnie było to jak wciągająca opowieść akcji, przez półtorej godziny siedzieliśmy zasłuchani, bo to było takie praktyczne i oparte na naszych miejscowych realiach.
Niektórych rzeczy ta położna nie wiedziała o innych szpitalach (ona pracuje na Brochowie, a ja chcę rodzić na Kamieńskiego), więc już wiem, o co dopytywać. Można nie wyrazić zgody na szczepienie w pierwszej dobie, ale jeszcze nie wiem, czy można nie wyrazić zgody na kąpiel. Za to się dowiedziałam, że nie pytają o zgodę na nacięcie, że to decyzja położnej.
Ogólnie jeśli będę rodzić cc to nie przyda mi się ta cała wiedza jakoś szczególnie, ale ponieważ na razie wciąż nie wiem, to byłam bardzo zainteresowana.

Jest kilka rzeczy w "standardzie" opieki okołoporodowej, które uważam za skandal, ta położna chyba też, chociaż starała się nie wydawać opinii:

- podpisywanie całej dokumentacji na izbie przyjęć, jakby nie wystarczyło wzięcie podpisu pod zgodą na przyjęcie do szpitala i na procedury, to nie, trzeba wypisywać W TYM MOMENCIE wiek, wykształcenie i miejsce pracy męża i sto innych głupot, które powinny być załatwione albo formularzem, który można wypełnić wcześniej, albo już po porodzie, a nie w czasie skurczy!

- niepozwalanie na jedzenie: położna sama powiedziała, że głód matki bardzo zwalnia poród, a wyczerpanie z przegłodzenia sprawia, że faza parta jest dużo trudniejsza i matki rodzą często na leżąco (czyli najgorsza opcja) bo nie mają sił; wiadomo, że to tylko kwestia wygody lekarzy, bo jakby musieli operować kogoś z pełnym żołądkiem, to i tak by operowali

- niektórzy lekarze i położne wypraszają męża/ partnera na czas badania rozwarcia/ ginekologicznego - to mnie zaskoczyło, wiedziałam zawsze, że u ginekologa mam prawo zażądać obecności osoby bliskiej osoby, a tu się okazuje, że szpitala to nie dotyczy; do tego są lekarze, którzy "badaniem" chcą przyspieszyć poród i jest to cholernie bolesne, tu mąż powinien interweniować; ta położna uważała, że to powinno być niedopuszczalne, bo takie potraktowanie rodzącej hamuje wydzielanie oksytocyny, a więc i skurcze

- część położnych nadal chce, by kobieta rodziła na leżąco z nogami w górze (chociaż to podobno już rzadko), tylko niektóre położne potrafią odbierać poród na stojąco albo w klęku podpartym

- położna nie pyta kobiety o zgodę na nacięcie

- wciąż zdarza się, że lekarz lub położna wypycha dziecko z brzucha naciskiem na brzuch!!

- zabieranie dziecka po porodzie przez pediatrę do ważenia, mierzenia i badania, jakby nie mogło poczekać (to akurat we Wrocławiu), oddanie matce dopiero po urodzeniu łożyska i zszyciu

- szczepienie dziecka przez pediatrę tuż po porodzie witaminą K - nigdzie na zachodzie już się tego nie praktykuje

- zabieranie dziecka po dwóch godzinach rodzicom na kąpiel i szczepienie, przy których rodzice nie mogą być (to akurat w tym szpitalu, gdzie pracuje położna, muszę się dowiedzieć jak jest w moim i zapytać, czy mogę się nie zgodzić)

To chyba tyle z rzeczy, które mnie w większym bądź mniejszym stopniu oburzyły. Gdyby była we Wrocławiu choć jedna klinika prywatna, to raczej bym się zdecydowała na nią (pod warunkiem, że obok byłby szpital z neonatologią), bo wyraźnie w publicznych jest jeszcze trend dyrygowania pacjentką i podporządkowywania procedurom :/ Ale nasze miasto, mimo że duże, nie dysponuje ani jednym prywatnym oddziałem położniczym.

W związku z tym, ponieważ nie mam wyboru, nie mam się co też denerwować jakoś specjalnie tym, że jest jak jest, mogę tylko w miarę możliwości walczyć o swoje (nie zgadzać się na bolesne badania, wypraszanie męża, zabranie dziecka na kąpiel i szczepienie) na tyle, na ile to możliwe. Ale przykre, że poród jawi się jako perspektywa walki z personelem, w zależności od tego, na kogo się trafi.
 
Mamatek jakim prawem zabierają dziecko matce i dają dopiero po zabiegach?! Czytałam wczoraj że położenie dziecka na piersiach matki pozwala dziecku na lepsze przystosowanie się do nowego środowiska, od pierwszej chwili dziecko uczy się oddychania, uspokaja się słysząc dobrze znane mu bicie serca matki, bo przecież to jest ogromny szok dla dziecka! Ponadto po kilku minutach po porodzie u kobiety pojawiają się hormony szczęścia, dziecko leżące na piersi matki również odbiera te endorfiny i również staje się szczęśliwe. Jakim cudem takie rzeczy w szpitalu w tak dużym mieście?:no::crazy: strasznie mnie to oburzylo! Tak samo zabieranie dziecka po dwóch godzinach:/ albo wypychanie dziecka, czy nawet pozycja do porodu, albo zakaz jedzenia. Strasznie bulwersujące to jest:/
 
Ja nigdy nie zrozumiem tego parcia na leżenie z dzieckiem na fotelu 2 godziny po porodzie. Że niby więź się tworzy. A jak się dostanie dziecko 3 minuty później to się nie wytworzy?
Więź to sprawa indywidualna. Ja jak dostałam Franka to nawet go trzymać nie umiałam, byłam słaba, wszystkie mięśnie mi się trzęsły, wolałam, żeby go wzięli, zważyli, powycierali, a potem razem pojechaliśmy na salę i tam już byliśmy razem cały czas.
A mnie było wygodniej leżeć w czystej pościeli, z dzieckiem w beciku u boku, niż na zakrwawionym fotelu, w niezbyt wygodnej pozycji "ginekologicznej"...
 
Ewa też racja, ale ja chce dostać dziecko przynajmniej na chwilę zaraz po porodzie. Nie muszą to być dwie godziny, ale 5 minut mi wystarczy. Zresztą kto jak woli, będą podzielone zdania co do tego. Ale trzeba przyznać że niektóre opcje są bulwersujące. Dzisiaj jadę do szpitala i będę pytać jak to u mnie jest. Szukałam na internecie ale nie znalazłam niczego ciekawego na nurtujące mnie pytania.
 
Ewa - Bo to chyba zależy jak się rodzi???

Ja rodziłam w wodzie więc Niśka trafiła do mnie i nie płakała, jedynie się rozglądała i patrzyła na świat tak szerokimi oczami, że aż wszyscy w szoku byliśmy...Nikt jej nie wycierał tylko tak sobie chwilkę leżałyśmy...Następnie mąż przeciął pępowinę i wziął małą w same pieluszki a ja rodziłam w wannie łożysko... Po tym zabrano mnie na fotel na szycie a mała cały czas była przy mężu...Jak tylko mnie zszyto dostałam małą na pierś i leżała przy mnie ciumkając jakieś 2 godz. Potem dopiero ja poszłam pod prysznic a mała z tata na ważenie, mierzenie itd. I chyba mnie się taka kolejność podobała :sorry2:...Dostałam ją po tym całym zamieszaniu już ubraną w nasze ubranka...nie kąpaną bo w sumie po co? Ur się w wodzie :happy2: a kąpiel była dwa dni później :tak:
 
Ja rodziłam na fotelu. Dostałam Franka na brzuch. Ryknął tuż po wyjściu, u mnie się uspokoił. Też miał oczy otwarte. Aż się przestraszyłam, bo popatrzył na mnie i miałam wrażenie, że on WIE kim ja jestem :)

Chwilę go miałam przy sobie - nie mam pojęcia, jak długo. Potem go wzięli na te wszystkie zabiegi ważeniowo-mierzeniowe, w tej samej sali, tuż obok; ja urodziłam łożysko, zszyli mnie, Franka położne z Tatą ubrały i zawieźli do sali, gdzie z Tatą na mnie czekał, a mnie za moment przewieźli do sali i tam karmiłam.

I bardzo mi się to podobało. Nie chciałabym siedzieć na tym fotelu 2 godziny.
Ja nie jestem z tych osób, które się potrafią godzinami w dziecko wpatrywać. Chciałam się już położyć wygodnie i odpocząć. Żeby mieć siły potem wstawać, karmić, przebierać, przytulać.

Ale miałam na sali dziewczynę, która była tak wyczerpana po porodzie, że w ogóle bała się wziąć dziecko ręce. Na noc zawiozła córkę do położnych, bo po prostu musiała odpocząć.

Więc - teoria jest piękna, ale życie to co innego ;)

Aha - ja nie miałam żadnych endorfin przy Franku :p
Miałam mega wielką dawkę adrenaliny, która nie pozwalała mi zasnąć. I ogromny strach, że to małe stworzenie jest w pełni ode mnie zależne, a ja nic o nim nie wiem. I że on już będzie ze mną zawsze, że to już się stało i tak już zostanie. I już nigdy nie będę sama i nie mogę tego cofnąć i MUSZĘ mieć siły, żeby się nim zająć.
Oczywiście - była też ogromna radość. Ale przeplatana z lękiem. Nie do końca jak w filmach ;)
 
Ostatnia edycja:
Mamatek we Wrocławiu to na porodówkach nie jest zaciekawie z tego co wiem a mam we Wrcołąwiu troche znajomych. Czy ty nie zastanawiałaś się nad rodzeniem np w prywatnej klinice w katowicach tam bez problemu zrobią ci cc. Moja kolezanka z wrocławia tak rodziła pierwsze dziecko w Legnicy potem tam szpital zamknęli prywatny i drugie własnie w Katowicach w prywatnej klinice. Jak byś chciała moge sie dowiedziec o dane tej kliniki i lekarza z którym ona to załatwiała.
 
reklama
Właśnie mi się wydaje, że powinno być jak kto woli - jedne mamusie wolą dostać malucha przebranego jak już same są gotowe, a inne wolałyby się nie rozstawać z maluchem jednak przez te pierwsze dwie godziny, skądś się wzięło też to zalecenie... Tak jak Nikusia opisuje to są to piękne chwile, chociaż oczywiście dopóki się nie przeżyje porodu, to nie wiadomo, jak się będziemy czuły chwilę po. Natomiast dla dziecka wydaje mi się to bardzo ważne - już i tak miał maluch ciężkie przeżycia z przeciskaniem się przez kanał rodny, zasługuje na to, by poleżeć na mamie, być przystawiony do piersi itd.... A nie zabiera go lekarz, waży, mierzy, daje zastrzyk, potem ktoś go wyciera, przebiera, gdzieś tam przetrzymuje w łóżeczku aż matka nie będzie gotowa, często wtedy dziecko jest w naszych wrocławskich szpitalach dokarmiane z butelki (nikt nie pyta matki o zdanie), bo płacze. No nic dziwnego, że płacze! Nie, jednak zdecydowanie mi się to nie podoba, to powinien być wybór matki - jeśli któraś chce być najpierw zaszyta, umyta, przebrana i leżeć z przebadanym, czystym maluchem - proszę bardzo, powinna być taka możliwość. Ale jeśli któraś chce leżeć w kontakcie skóra do skóry i nakarmić malucha, to też powinno być możliwe. Takie jest moje zdanie, ale mogę sobie nim we Wrocławiu podetrzeć cztery litery...
 
Do góry