Witajcie dziewczyny
Z przyjemnością się z Wami witam
Niedawno dowiedziałam się o mojej pierwszej ciąży
Najpierw odwiedził nas bocian na działce, eh to nic nie znaczy... pomyśleliśmy. Obfotografowaliśmy go jako ciekawostkę
ale miesiączka się nie pojawiała i tak oto zrobiłam test.
Pierwszy tydzień po teście był straszny - myślę że to wina hormonów, tak sobie to tłumaczę. Strasznie się przestraszyłam, zdziwiłam, po prostu doznałam szoku. Jak to możliwe że po jednym jedynym razie z mężem... no po prostu niemożliwe, przecież niektóre pary starają się latami. A ja nie jestem gotowa itp, nic nie czuję do dziecka. Wogóle nic nie czułam, jakbym się nie spodziewała dziecka. Popłakałam się z testem w ręce, przytulona do zachwyconego wiadomością męża.
Ok 2tyg po teście miałam przewidzianą wizytę u ginekologa.
Byliśmy razem z mężem na badaniu, wg terminu ostatniej miesiączki dziecko miało już 5-6tyg, w sumie nie pamiętam co mówiła lekarka. Jedyne co pamiętam to o informacji, że mam puste jajeczko.... Puste, jakto? przecież miało być dzieciątko. Na kozetce strasznie się popłakałam, łzy nie chciały przestać płynąć... płaczę stale, myślę jak to możliwe, że lekarka nic nie widziała. Zrobiła mi chyba 3 badania dopochwowe i 1 przez brzuch, dostaliśmy zdjęcie USG ze ślicznym pustym jajeczkiem;( Mąż od razu je schował.
Minął tydzień od badania, a ja czuję jakby od badania minął miesiąc. Jutro mam kolejne badanie.
Dostałam Duphaston, kwas...
Stale płaczę, ale czasami z mężem żartujemy, że możemy się pochwalić tak wczesnym zdjęciem dziecka, że jeszcze go nie widać... Stwierdziłam, że dzidzia jest tak wstydliwa jak ja i nie chciała się pokazać.
Chodzę jak zeschizowana... lekarka kilka razy pytała, czy plamiłam, nie nie plamiłam, wiedziałabym o tym.
Boli mnie czasami brzuch jak na okres...
W pierwszych 2 tygodniach tuż przed testem i wizytą u ginekologa strasznie mnie bolały piersi, ślicznie rosły. Widziałam codziennie zmiany. Teraz od 29.07 kiedy miałam moje pierwsze badanie piersi przestały boleć, nie rosną. Wogóle nie czuję żebym była w ciąży
Ale mam apetyt, jem za dwóch, mąż się śmieje, że jem jak nigdy dotąd. Mam już brzuszek. I powtarzam sobie, że muszę mieć dzidzie w sobie, bo bym tyle nie jadła, prawda?
Proszę nie wyśmiewajcie się ze mnie, że tak panikuję, ale nie rozumiem już sama siebie. Pierwsza informacja o ciąży - szok, dziecko jest za wcześnie itp. A teraz nie mogę żyć bez tego dziecka. Boję się jutrzejszego badania. Wszystkiego się boję.
Z przyjemnością się z Wami witam
Niedawno dowiedziałam się o mojej pierwszej ciąży
Najpierw odwiedził nas bocian na działce, eh to nic nie znaczy... pomyśleliśmy. Obfotografowaliśmy go jako ciekawostkę
ale miesiączka się nie pojawiała i tak oto zrobiłam test.
Pierwszy tydzień po teście był straszny - myślę że to wina hormonów, tak sobie to tłumaczę. Strasznie się przestraszyłam, zdziwiłam, po prostu doznałam szoku. Jak to możliwe że po jednym jedynym razie z mężem... no po prostu niemożliwe, przecież niektóre pary starają się latami. A ja nie jestem gotowa itp, nic nie czuję do dziecka. Wogóle nic nie czułam, jakbym się nie spodziewała dziecka. Popłakałam się z testem w ręce, przytulona do zachwyconego wiadomością męża.
Ok 2tyg po teście miałam przewidzianą wizytę u ginekologa.
Byliśmy razem z mężem na badaniu, wg terminu ostatniej miesiączki dziecko miało już 5-6tyg, w sumie nie pamiętam co mówiła lekarka. Jedyne co pamiętam to o informacji, że mam puste jajeczko.... Puste, jakto? przecież miało być dzieciątko. Na kozetce strasznie się popłakałam, łzy nie chciały przestać płynąć... płaczę stale, myślę jak to możliwe, że lekarka nic nie widziała. Zrobiła mi chyba 3 badania dopochwowe i 1 przez brzuch, dostaliśmy zdjęcie USG ze ślicznym pustym jajeczkiem;( Mąż od razu je schował.
Minął tydzień od badania, a ja czuję jakby od badania minął miesiąc. Jutro mam kolejne badanie.
Dostałam Duphaston, kwas...
Stale płaczę, ale czasami z mężem żartujemy, że możemy się pochwalić tak wczesnym zdjęciem dziecka, że jeszcze go nie widać... Stwierdziłam, że dzidzia jest tak wstydliwa jak ja i nie chciała się pokazać.
Chodzę jak zeschizowana... lekarka kilka razy pytała, czy plamiłam, nie nie plamiłam, wiedziałabym o tym.
Boli mnie czasami brzuch jak na okres...
W pierwszych 2 tygodniach tuż przed testem i wizytą u ginekologa strasznie mnie bolały piersi, ślicznie rosły. Widziałam codziennie zmiany. Teraz od 29.07 kiedy miałam moje pierwsze badanie piersi przestały boleć, nie rosną. Wogóle nie czuję żebym była w ciąży
Ale mam apetyt, jem za dwóch, mąż się śmieje, że jem jak nigdy dotąd. Mam już brzuszek. I powtarzam sobie, że muszę mieć dzidzie w sobie, bo bym tyle nie jadła, prawda?
Proszę nie wyśmiewajcie się ze mnie, że tak panikuję, ale nie rozumiem już sama siebie. Pierwsza informacja o ciąży - szok, dziecko jest za wcześnie itp. A teraz nie mogę żyć bez tego dziecka. Boję się jutrzejszego badania. Wszystkiego się boję.