Hej kochane Marcoweczki!
Przepraszam, że tak nagle przestalam pisać, konto mi zablokowali i nawet nie miałam dostępu do internetu. Siedzenie przed komputerem to już nie dla mnie ale jak dostałam sms od Kamy, to zmobilizowałam się. Poczekalam na przelew i kupiłam kartę
Ogólnie jakoś ostatnio niezbyt dobrze się czuje. Gryze magnez, nospe i ciągle czuje ciagniecie, napinanie macicy i ogólnie ciągle jest to odczucie jak na @.... do tego w głowie mi się strasznie kręci, w sklepie dzisiaj zrobiło mi się gorąco, czarno przed oczami i musiałam usiąść. Stawiam na anemie. Zwykle czynności sprawiają mi problem. Mam nadzieję że to normalne jest. Wczoraj w nocy obudził mnie mocny skurcz, a jak puścił, to poczułam jak cała szyjka mnie piecze. Normalnie jakbym miała rany jakieś, jak przy siusianiu przy zapaleniu pęcherza, tylko że to szyjka a nie cewka moczowa. W ogóle ostatnio coś jeść nie mogę, brak apetytu chyba, pomimo braku zgagi. Wieczory są najgorsze, bo chyba mam jakieś uczulenie, skóra swedzi jak nie wiem. No ok, brzuch rozumiem, ale nogi i ręce żeby tak swedzialy? Kupiłam sobie nawet mydło hipo i nic to nie daje. No i znowu jestem chora... masakra. W piątek wizyta więc czekam z niecierpliwością....
Do szpitala nie mam zamiaru jechać, bo pojadę a oni tak zrobią że nic mi nie jest i że panikuje.
Do tego bratowa przykrość mi zrobiła, aż się rozryczalam:-( pyta jak się czuje, to mówię o tym wszystkim, a ona zaraz do mnie z nerwami i skoczyła do mnie że przesadzam. Bo u niej skurcze to normalne jest, a jak jej powiedziałam że ona ma 39 tydzień a ja dopiero 32 to i tak z nerwami do mnie. Że niepotrzebnie porodu się boję. No jak mam się nie bać? Każda z nas się boi, nie tyle bólu, tylko powikłań, żeby dziecku nic nie było. Ona zadowolona, że jak będzie naturalnie rodzic i jak nie da rady to blokadę jej swedzialy nie będzie czuła bólu, taka cwana. A ja nic nie będę miała, więc trochę się obawiam. Ja ja pocieszam, bo boi się karmienia, a jak ja mówię o moich obawach to zaraz wielki atak na mnie jest. Jakby zjadła wszystkie rozumy. Ale ja i tak wiem, że ona się boi porodu, tylko robi z siebie wielką matkę polke na emigracji mówię jej że nie mam możliwości leczenia ciągle, bo cały czas do lekarza trzeba chodzić, zakupy zrobić do szpitala, w domu też a ona że dzieci mi nie płaczą krów nie mam więc nie mam nic do roboty. Jasne... mówię wam zero zrozumienia dla kogoś. Nie powinnam się denerwować, no ale to przykre jednak jest....
Jedyna dobra wiadomość, to że ciśnienie mam teraz ogólnie 120-130/90-80....
Przepraszam, że tak nagle przestalam pisać, konto mi zablokowali i nawet nie miałam dostępu do internetu. Siedzenie przed komputerem to już nie dla mnie ale jak dostałam sms od Kamy, to zmobilizowałam się. Poczekalam na przelew i kupiłam kartę
Ogólnie jakoś ostatnio niezbyt dobrze się czuje. Gryze magnez, nospe i ciągle czuje ciagniecie, napinanie macicy i ogólnie ciągle jest to odczucie jak na @.... do tego w głowie mi się strasznie kręci, w sklepie dzisiaj zrobiło mi się gorąco, czarno przed oczami i musiałam usiąść. Stawiam na anemie. Zwykle czynności sprawiają mi problem. Mam nadzieję że to normalne jest. Wczoraj w nocy obudził mnie mocny skurcz, a jak puścił, to poczułam jak cała szyjka mnie piecze. Normalnie jakbym miała rany jakieś, jak przy siusianiu przy zapaleniu pęcherza, tylko że to szyjka a nie cewka moczowa. W ogóle ostatnio coś jeść nie mogę, brak apetytu chyba, pomimo braku zgagi. Wieczory są najgorsze, bo chyba mam jakieś uczulenie, skóra swedzi jak nie wiem. No ok, brzuch rozumiem, ale nogi i ręce żeby tak swedzialy? Kupiłam sobie nawet mydło hipo i nic to nie daje. No i znowu jestem chora... masakra. W piątek wizyta więc czekam z niecierpliwością....
Do szpitala nie mam zamiaru jechać, bo pojadę a oni tak zrobią że nic mi nie jest i że panikuje.
Do tego bratowa przykrość mi zrobiła, aż się rozryczalam:-( pyta jak się czuje, to mówię o tym wszystkim, a ona zaraz do mnie z nerwami i skoczyła do mnie że przesadzam. Bo u niej skurcze to normalne jest, a jak jej powiedziałam że ona ma 39 tydzień a ja dopiero 32 to i tak z nerwami do mnie. Że niepotrzebnie porodu się boję. No jak mam się nie bać? Każda z nas się boi, nie tyle bólu, tylko powikłań, żeby dziecku nic nie było. Ona zadowolona, że jak będzie naturalnie rodzic i jak nie da rady to blokadę jej swedzialy nie będzie czuła bólu, taka cwana. A ja nic nie będę miała, więc trochę się obawiam. Ja ja pocieszam, bo boi się karmienia, a jak ja mówię o moich obawach to zaraz wielki atak na mnie jest. Jakby zjadła wszystkie rozumy. Ale ja i tak wiem, że ona się boi porodu, tylko robi z siebie wielką matkę polke na emigracji mówię jej że nie mam możliwości leczenia ciągle, bo cały czas do lekarza trzeba chodzić, zakupy zrobić do szpitala, w domu też a ona że dzieci mi nie płaczą krów nie mam więc nie mam nic do roboty. Jasne... mówię wam zero zrozumienia dla kogoś. Nie powinnam się denerwować, no ale to przykre jednak jest....
Jedyna dobra wiadomość, to że ciśnienie mam teraz ogólnie 120-130/90-80....