reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

.:. Mamusie marzec 2014 .:.

reklama
Mamusia, no to jest inna sprawa. Ale tacy będą zawsze. Czy limit będzie 500 zł, czy 2 tys. czy 8 tys.

Najgorzej mają ci, którzy zarabiają dobrze, ale nie tak, żeby co miesiąc wyjeżdżać sobie na weekend na Maderę.

Chociaż z drugiej strony - ja nie patrzę, co dostają inni, cieszę się z tego, co mam i tak mi się jakoś lżej żyje. Bo świata nie zmienię niestety.

Ja mam z kolei taką sytuację, że mogłabym zatrudnić się fikcyjnie w firmie mojego Taty albo Teścia, nie robić nic i pobierać zasiłek na l4 w czasie ciąży, a potem macierzyński. Ale nie chcę tak. Pracuję do ostatniego dnia ciąży i miesiąc po porodzie biorę nowe zlecenia.
W ciążę zaszłam na ostatnim roku studiów, jeszcze bez pracy stałej. Pracowałam na umowy o dzieło. Zawsze wiedziałam, że chcę być z dziećmi w domu do wieku przedszkolnego. I że chcemy min. trójkę i to z małą różnicą wieku. Pracę mam zdalną, więc układ idealny. Ale niestety - zarabiam za mało, żeby opłacało mi się zakładać firmę, więc nie mam żadnych ulg. Mogłabym siedzieć i narzekać, ale po co? Co by to zmieniło? Czasem (często) jest ciężko, nie mogę sobie pozwolić na chorowanie, przed urlopem haruję dwa razy bardziej, bo jak wyjeżdżam to nie pracuję, a brak pracy = brak kasy. Ale tak wybrałam. I tego się trzymam. Znajduję plusy w tej sytuacji, żeby się nie zdołować na amen.
 
Mamusiasynka-oj takich to ja wielu znam oj wielu, scyzoryk Ci się otwiera niestety...
Ewa- Ja doskonale rozumiem, że w przypadku wydatków na dziecko to 1000 zł mało ale taki 1000 zł to ogromnie wiele pieluch, smoczków, buteleczek...a może właśnie nie wiem łóżeczko dla dziecka czy wózek serio... LEPIEJ dostac ten 1000 zł niż narzekac, że za mało w kontekście tak ogromnych wydatków.
Fajnie opisałaś tu powyżej...już chciałam wcześniej napisac, że każda z nas WYBIERA....dokonuje wyboru. Ty wybrałaś taki sposób na zarabianie, życie i wychowywanie dzieci...i FAJNIE :tak: najważniejsze, że się spełniasz i nie czujesz nie wiem jakiegoś mega żalu, że coś tam...
Widzisz ja wrócę jeszcze do L4, jest tak jak napisałaś każda praca może wydawac się zła bo ciąża. Bo za długo przy kompioe, bo za długo się stoi siedzie itd. Ale W TWOIM PRZYPADKU jest zupełnie ineczej....masz ochotę- położysz się na chwilę ale się położysz...bo pracujesz w domu tak? Masz ochotę wyjśc bo Ci nie dobrze np na spacer idziesz....Wiele kobiet w pracy TAKIEJ możliwości po prostu nie ma...i jeśli ma wybór L4 czy sprawdzanie swojej i dziecka wytrzymałości to idzie na L4 ot proste...ALE TO OCZYWIŚCIE każdej z nas wybór plus dobro dziecka i decyzja lekarza....
 
Nikusia, trochę masz racji z moją pracą, ale nie do końca :) Mam większą swobodę w domu, tzn. miałam - dopóki pracowałam sama. Mogłam sobie wziąć laptopa i pójść pracować do parku. Spoko.
Ale ja pracuję z dwójką dzieci ;) A to - jak sama wiesz, bo Córeczkę masz - do łatwych zadań nie może należeć ;)

Dziś np. Franek zasnął jak zawsze o 12, ale Nuśka protestuje i nadal łazi po meblach. A od godziny miałam mieć czas wyłącznie na intensywną pracę. I co? I kicha. Franek niedługo wstanie, trzeba będzie im dać obiad i przewietrzyć na polu. Nie mogę przy nich na polu pracować, bo by się pozabijali. Franek by pewnie sam się bawił, ale Anielę trzeba prowadzić wszędzie za rękę. Więc czeka mnie praca po nocy.

To jest właśnie największy minus pracy zdalnej - ja jestem w pracy 24 h na dobę :/

Co do L4 - mając wybór: dziecko/praca nie wahałabym się ani minuty. Mnie się średnio podoba tylko branie L4 w 5tc, tak "z urzędu", jak nawet nie wiadomo jeszcze, jaka ta ciąża będzie.
Chociaż przekonałyście mnie trochę tym, że często pracodawcy "wymagają" tego L4, bo tak im wygodniej.
 
moj pracodawca moze nie wymaga ale lepiej zebym siedziała na zwolnieniu i wlasnie zatrudnili kogos na moje miejsce, tzn. jakas pania ponad 50letnia z doswiadczeniem na umowe- zastepstwo, więc dyr ma wszystko wykalkulowane i wcale moja nieobecnoscia sie nie przejał bo nie ma ludzi niezastapionych :p
 
U nas dostaliśmy 2razy po 1000zl jak sie mały urodził, jedno te becikowe a drugie też za urodzenie takie jednoraowe.. teraz też dostaniemy plus jak zwykle z ubezpieczenia zwrot..bo my tylko na pensji męża bo ja w czerwcu swoja kase oastatni raz dostałam .. nam nawet tych 1990zł nie przekracza.. ba nawet wiele brakuje..
 
Ewusia - No ale to też jest Twój wybór tak? Podjęłaś decyzję, że dzieci z małą różnicą wieku, że dasz radę, finansowo fioycznie i psychicznie, że o logistyce nie wspomnę... :tak:
Bo gdybyś nie dała rady to niewiem? Nianię byś na 2-3 godz. wzięła albo nie wiem ciocię, babcię jedną drugą...Albo byście poczekali nie wiem2-3 lata i Franek np. byłby już w przedszkolu czy jakośtak... Decyzje podjęliście taką a nie inną a "to są takie małe konsekwencje" :-);-)No sama powiedz nie tak? Ja wiem, że jak z Frankiem byłaś w ciąży to inna bajka...a teraz wiadomo inna, bo dwójka chodzących jednak wymaga czasu, uwagi i poświęcenia... No ale mimo wszystko pomyśl, że teraz np. pracowałabyś 8 godz. poza domem wracasz do Frania i Anieli i "OGARNIASZ"... uwierz mi nie wiedziałabyś gdzie ręce masz włożyc a do tego pomyśl, o mdłościach, wymiotach, mega bólach krzyża itd.

Ja np. gdyby nie fakt, że byłam w czasie (kiedy byłam już w 5 tyg ciąży) na urlopie to dostałbym z miejsca "jak piszesz może z urzędu" l4.
AŻ I TYLKO DLATEGO, ŻE:
po pierwsze ciąża wystarana po 3,5 roku diagnostyki, walki i szukania przyczyn niepłodności, po drugie po kiepskich wynikach badań sugerujących możliwośc nie donoszenia ciąży a po trzecie ze względu na poronienie... Wydaje mi się, że każda z nas ma to L4 zależne od swojej osobistej historii ...
Dla mnie L4 w sytuacji, kiedy dziewczyna bez problemu zachodzi w ciąże, ma dobre wyniki badań, czuje się w miarę dobrze, ma dobry i spokojny dojazd do pracy a także pracę nie wymagającą mega wysiłku fizycznego... to jest po prostu WYGODA I absolunie nikogo nie chcę urazic...bo tak jak sobie tu piszemy, każda z nas ma inne powody dla których przebywa na L4
 
ja wam nie zadroszcze tych L4 i tego stresu co szef pomyśli itp.. ja za to mam problem innej wagi.. zanim teraz zaszłam już mialam plan jak wysłać Radka na kilka godzin dziennie do grupy zabawowej w naszej miejscowości i poszukać pracy.. a tu zonk.. i kolejne 2lata w domu.. w sumie wyjdzie 4lata siedzenia w domu i nie robienia nic w przestrzeni swojej kariery.. eh..

tu nie ma złobka, przeszkole od 3lat, grupa zabawowa to warunek że dziecko robi na nocnik.. więc nie mam możliwości zarabiaać.. Teściowie pracują, moi rodzice mama choruje ciezko, a tata też robi.. więc nawet rodzina nie może pomóc.. na nianie nas nie stać bo kto bedzie 7km dojeżdżał z miasta do nas.. a weź płać za paliwo i za opieke..
 
Nikusia, jasne, że wybór :) Świadomy i dobrowolny. No, może świadomy nie do końca, bo przecież nie miałam pojęcia, jak to będzie z dzieckiem w domu czy z dwójką (bo to też inna bajka).
Piszę o tym tylko dlatego, żeby nie wyglądało, że jak pracuję w domu z dziećmi to jest tak lajtowo, bo wszystko sobie mogę poplanować pod siebie i nie mam szefa nad sobą ;)

Każda praca ma plusy i minusy. I nie da się chyba wartościować, których jest więcej. U mnie największy minus to ogromne obciążenie psychiczne. Po pierwsze nie mam stałej pensji, po drugie nie wychodzę do ludzi, spędzam z dziećmi 24 h na dobę, a to nie jest zdrowe ;P No i mam mimo że z nimi jestem, to mam wyrzuty sumienia, że nie poświęcam im dostatecznie dużo czasu.

Z drugiej strony - mogę je zawsze przytulić, kiedy tego potrzebują. Znam je na wylot, to przy mnie uczą się siadać, chodzić, uczą się samodzielności. Nie da się tych rzeczy na szali położyć i zważyć, co jest "cięższe".

A obiady, ogarnianie domu... Hm... Albo robię to wieczorem tak jak kobiety pracujące na etat. I wtedy pomaga mi Mąż.
Albo usiłuję ogarniać w "międzyczasie", z dwoma kulami u nogi ;) Ale wtedy kosztem pracy.

Ja sobie czasem (często ;)) narzekam, no bo lekko nie jest, ale chyba bym nie umiała po prostu być dziećmi w domu, gotować, sprzątać itp. Nawet z moją pracą i dziećmi mam jeszcze kupę dodatkowych zajęć. Blog pochłania dużo czasu, piszę recenzje książek dla dzieci i dla dorosłych (jakieś 4-6 miesięcznie). Itd. itd.

I fajnie jest :) Ale czasem trzeba sobie ponarzekać dla równowagi psychicznej ;)

***
Dobra, Nuśka zasnęła. Lecę do roboty, póki Franek śpi. W najlepszym wypadku mam 1,5 godziny ;) O najgorszym wolę nie myśleć ;)
 
reklama
Bakalia, a jaki Ty masz zawód? Może jakiś kurs sobie zafunduj czy coś takiego? Albo zapiszcie się na jakieś zajęcia dla mam z dziećmi, żeby do ludzi na moment wyjść?
 
Do góry