Widzę, że kolęda na tapecie
Trochę mi ten temat ciśnienie podnosi, ale chyba z innych powodów niż Wam
Nie bardzo rozumiem po co przyjmować księdza do domu, jeśli się do kościoła nie chodzi. Ja chociażby świadków Jehowy na herbatę nie zapraszam jak do mnie pukają.
Nie rozumiem też tej nagonki na kasę na kolędy. Próbowałyście kiedyś nie dać? Nikt Wam nic nie powie. A jak powie, to znaczy, że jakiś idiota (też się wśród księży zdarzają niestety).
Ja nigdy nie daję księdzu nic po kolędzie czy na ślub/chrzest itp. Daję ofiarę na tacę, na potrzeby kościoła. Bo to też mój kościół - ja do niego należę i też mi zależy na tym, żeby dobrze wyglądał, żeby było w nim ciepło, żeby był podjazd dla wózków na schodach, żeby było za co opłacić dobrego organistę, bo msza z dobrą muzyką to zupełnie inna msza. Itd. itd.
Ale jakbym tak nie myślała, to albo bym w ogóle księdza nie przyjmowała, albo bym po prostu nic nie dała. I luz. W życiu mi żaden ksiądz słowa nie powiedział typu "a gdzie kasa?". A do wielu parafii już należałam i wielu księży znam, również osobiście.
Czasem sobie myślę, że być księdzem w dzisiejszych czasach to jest wielka odwaga. Bo co by taki ksiądz nie robił, to i tak wszyscy będą w nim widzieć tylko wyłudzacza kasy i pedofila i doszukiwać się kochanek na boku i gromadki dzieci.
Pewnie, że jest wiele przykładów to potwierdzających, ale one są teraz tak strasznie nagłaśniane, że w ogóle nie widać tej "jasnej strony mocy" - a dobrych księży jest więcej, inaczej już dawno by się to wszystko posypało. Idioci, kłamcy i złodzieje zdarzają się w każdej grupie. W kościele to o wiele bardziej razi - co jest zrozumiałe, bo jest ksiądz to z definicji ktoś, kto stoi blisko Boga, więc ma świecić przykładem. Ale stety-niestety tak to zostało skonstruowane, że księża to też ludzie :/ Ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Psioczenie na cały kościół świata, choćby nawet 50% jego przedstawicieli było idiotami, jest po prostu bez sensu. To tak jakby powiedzieć, że już nigdy się nie pójdzie do lekarza, bo trafiło się na 5 konowałów w przychodni.
Dobrych lekarzy ludzie szukają, ba! nawet dobrych fryzjerów szukają, bo im zależy. A dobrego kościoła się nie szuka. Bo jeśli u mnie w parafii słabo spowiadają czy mówią nudne kazania, to ja olewam i już nigdzie więcej nie chodzę. No i spoko - nie każdy ma taką potrzebę. Tylko po co od razu mówić, że tak do kitu jest wszędzie?
***
Rozpisałam się
Ale uznałam, że potrzebna jest w tej dyskusji druga strona medalu
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam
Trochę mi ten temat ciśnienie podnosi, ale chyba z innych powodów niż Wam
Nie bardzo rozumiem po co przyjmować księdza do domu, jeśli się do kościoła nie chodzi. Ja chociażby świadków Jehowy na herbatę nie zapraszam jak do mnie pukają.
Nie rozumiem też tej nagonki na kasę na kolędy. Próbowałyście kiedyś nie dać? Nikt Wam nic nie powie. A jak powie, to znaczy, że jakiś idiota (też się wśród księży zdarzają niestety).
Ja nigdy nie daję księdzu nic po kolędzie czy na ślub/chrzest itp. Daję ofiarę na tacę, na potrzeby kościoła. Bo to też mój kościół - ja do niego należę i też mi zależy na tym, żeby dobrze wyglądał, żeby było w nim ciepło, żeby był podjazd dla wózków na schodach, żeby było za co opłacić dobrego organistę, bo msza z dobrą muzyką to zupełnie inna msza. Itd. itd.
Ale jakbym tak nie myślała, to albo bym w ogóle księdza nie przyjmowała, albo bym po prostu nic nie dała. I luz. W życiu mi żaden ksiądz słowa nie powiedział typu "a gdzie kasa?". A do wielu parafii już należałam i wielu księży znam, również osobiście.
Czasem sobie myślę, że być księdzem w dzisiejszych czasach to jest wielka odwaga. Bo co by taki ksiądz nie robił, to i tak wszyscy będą w nim widzieć tylko wyłudzacza kasy i pedofila i doszukiwać się kochanek na boku i gromadki dzieci.
Pewnie, że jest wiele przykładów to potwierdzających, ale one są teraz tak strasznie nagłaśniane, że w ogóle nie widać tej "jasnej strony mocy" - a dobrych księży jest więcej, inaczej już dawno by się to wszystko posypało. Idioci, kłamcy i złodzieje zdarzają się w każdej grupie. W kościele to o wiele bardziej razi - co jest zrozumiałe, bo jest ksiądz to z definicji ktoś, kto stoi blisko Boga, więc ma świecić przykładem. Ale stety-niestety tak to zostało skonstruowane, że księża to też ludzie :/ Ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Psioczenie na cały kościół świata, choćby nawet 50% jego przedstawicieli było idiotami, jest po prostu bez sensu. To tak jakby powiedzieć, że już nigdy się nie pójdzie do lekarza, bo trafiło się na 5 konowałów w przychodni.
Dobrych lekarzy ludzie szukają, ba! nawet dobrych fryzjerów szukają, bo im zależy. A dobrego kościoła się nie szuka. Bo jeśli u mnie w parafii słabo spowiadają czy mówią nudne kazania, to ja olewam i już nigdzie więcej nie chodzę. No i spoko - nie każdy ma taką potrzebę. Tylko po co od razu mówić, że tak do kitu jest wszędzie?
***
Rozpisałam się
Ale uznałam, że potrzebna jest w tej dyskusji druga strona medalu
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam