reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

.:. Mamusie marzec 2014 .:.

Widzę, że kolęda na tapecie :p
Trochę mi ten temat ciśnienie podnosi, ale chyba z innych powodów niż Wam :p

Nie bardzo rozumiem po co przyjmować księdza do domu, jeśli się do kościoła nie chodzi. Ja chociażby świadków Jehowy na herbatę nie zapraszam jak do mnie pukają.
Nie rozumiem też tej nagonki na kasę na kolędy. Próbowałyście kiedyś nie dać? Nikt Wam nic nie powie. A jak powie, to znaczy, że jakiś idiota (też się wśród księży zdarzają niestety).
Ja nigdy nie daję księdzu nic po kolędzie czy na ślub/chrzest itp. Daję ofiarę na tacę, na potrzeby kościoła. Bo to też mój kościół - ja do niego należę i też mi zależy na tym, żeby dobrze wyglądał, żeby było w nim ciepło, żeby był podjazd dla wózków na schodach, żeby było za co opłacić dobrego organistę, bo msza z dobrą muzyką to zupełnie inna msza. Itd. itd.

Ale jakbym tak nie myślała, to albo bym w ogóle księdza nie przyjmowała, albo bym po prostu nic nie dała. I luz. W życiu mi żaden ksiądz słowa nie powiedział typu "a gdzie kasa?". A do wielu parafii już należałam i wielu księży znam, również osobiście.

Czasem sobie myślę, że być księdzem w dzisiejszych czasach to jest wielka odwaga. Bo co by taki ksiądz nie robił, to i tak wszyscy będą w nim widzieć tylko wyłudzacza kasy i pedofila i doszukiwać się kochanek na boku i gromadki dzieci.

Pewnie, że jest wiele przykładów to potwierdzających, ale one są teraz tak strasznie nagłaśniane, że w ogóle nie widać tej "jasnej strony mocy" - a dobrych księży jest więcej, inaczej już dawno by się to wszystko posypało. Idioci, kłamcy i złodzieje zdarzają się w każdej grupie. W kościele to o wiele bardziej razi - co jest zrozumiałe, bo jest ksiądz to z definicji ktoś, kto stoi blisko Boga, więc ma świecić przykładem. Ale stety-niestety tak to zostało skonstruowane, że księża to też ludzie :/ Ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Psioczenie na cały kościół świata, choćby nawet 50% jego przedstawicieli było idiotami, jest po prostu bez sensu. To tak jakby powiedzieć, że już nigdy się nie pójdzie do lekarza, bo trafiło się na 5 konowałów w przychodni.

Dobrych lekarzy ludzie szukają, ba! nawet dobrych fryzjerów szukają, bo im zależy. A dobrego kościoła się nie szuka. Bo jeśli u mnie w parafii słabo spowiadają czy mówią nudne kazania, to ja olewam i już nigdzie więcej nie chodzę. No i spoko - nie każdy ma taką potrzebę. Tylko po co od razu mówić, że tak do kitu jest wszędzie?

***
Rozpisałam się :p

Ale uznałam, że potrzebna jest w tej dyskusji druga strona medalu ;)
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam :)
 
reklama
Ewa zgadzam się .. mnie sumienie jakoś ruszyło więc trochę jest w tym hipokryzji z mojej strony... pytanie czy można wierzyć w Boga a nie chodzić do kościoła? moim zdaniem można ja wierzę w Boga ale dla mnie Bóg jest wszędzie... nie tylko w kościele.. miałaś to szczęście, że trafiłaś na dobrych księży .. ja praktycznie cały czas spotykam się z cennikiem w kościele..
w ogóle tematy religijne to ciężkie tematy.. :)
 
Ostatnia edycja:
Ewa dziękuje Ci za Twoje zdanie w dyskusji o księgach i kolędzie. Ja podpisuję się pod tym co napisalas. Mam całkiem inne doświadczenia z życia kościoła niż większość z Was. A rekolekcje w ciszy o których pisała Secreto serdecznie polecam. Prowadzone są przez Jezuitow. Mój mąż jeździ regularnie. Ją też już byłam i to jedno z najlepszych duchowych doświadczenia w moim życiu
 
Ewa super wypowiedz. Mysle ze nikogo nie urazilas :-)
Podoba mi sie Twoj punkt widzenia i ja mysle podobnie ale nie umiem tak ladnie pisac jak Ty. Juz wiem dlaczego pisujesz recenzje :-)

O moim zawodzie czyli nauczyciel [tylko ja akurat jako wychowawca internatu] mozna powiedziec to samo.

Dziekuje za tak szczera wypowiedz.
 
ewa zgadzam się z Tobą nie można wszystkich jedną miarą mierzyć, co do Boga wierzę, ale do kościoła nie chodzę u mnie trochę skomplikowane bo po rozwodzie jestem a jak wiadomo u nas nie ma tolerancji zbytnio...
 
Ewa zgadzam się .. mnie sumienie jakoś ruszyło więc trochę jest w tym hipokryzji z mojej strony... pytanie czy można wierzyć w Boga a nie chodzić do kościoła? moim zdaniem można ja wierzę w Boga ale dla mnie Bóg jest wszędzie... nie tylko w kościele.. miałaś to szczęście, że trafiłaś na dobrych księży .. ja praktycznie cały czas spotykam się z cennikiem w kościele..
w ogóle tematy religijne to ciężkie tematy.. :)

Też myślę, że tak można - najlepszy dowód, że Ty tak masz :)
Dla mnie kościół jest ważny, bo tylko w nim i przez niego można dostąpić do sakramentów. A to dla mnie istotna rzecz.

No i fakt - miałam kupę szczęścia, bo trafiałam na dobrych ludzi w kościele. Ale ja też od zawsze miałam jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że to jest ważne i potrzebne. I na życie mi się to przekłada, więc się tylko w tym utwierdzam :)

Jeśli w grę wchodzi sumienie to nie można mówić o hipokryzji ;)
Poza tym kwestia przyjmowania księdza do domu to też tradycja, nie tylko religia.
Inna sprawa np. z chrztami. Ty chyba kiedyś pisałaś, że się zastanawiasz czy chrzcić Polę. Moje zdanie jest takie - nie chodzę do kościoła, nie chrzczę. W czasie mszy chrzcielnej przysięga się wychowanie dziecka w wierze, we wspólnocie itp. Po co kłamać? A presja rodziny, tradycji itp. - olać to. To sumienie i decyzja każdego z nas. Nikt by mnie nie zmusił do krzywoprzysięstwa.

O moim zawodzie czyli nauczyciel [tylko ja akurat jako wychowawca internatu] mozna powiedziec to samo.

Jesteś wychowawcą internatu?:)
Muszę Cię z moim Mężem poznać - pół życia w internatach i akademikach spędził, a o wychowawcach ma całą masę historii :D

ewa zgadzam się z Tobą nie można wszystkich jedną miarą mierzyć, co do Boga wierzę, ale do kościoła nie chodzę u mnie trochę skomplikowane bo po rozwodzie jestem a jak wiadomo u nas nie ma tolerancji zbytnio...

U mnie w parafii jest grupa dla osób po rozwodach. Żeby nie poczuły się wykluczone z kościoła, bo do kościoła przecież ciągle należą, tylko do sakramentów nie mogą przystępować. Ale ja mam naprawdę fajną parafię :) Pierwszy raz tu się z czymś takim spotkałam.
 
Dziewczyny, produkcja jak zawsze, ale powoli dobiegam końca z tymi stronami, żeby Was doczytać :-D Mam pytanie, bo nie wiem co mam o tym myśleć, jakoś w poprzedniej ciąży tego nie pamiętam...co to znaczy to napinanie brzucha? Dziś 3x tak miałam, teraz w tym momencie też mam...nie rozumiem :szok:
 
ewa to tylko pozazdrościć takiej parafii :-), odnośnie chrztu nawet dziś rozmawiałam z moim kochanie na ten temat czy nie będziemy mieć jakiś problemów bo nie jesteśmy małżeństwem, a malutką ochrzcić chcemy ale zobaczymy najwyżej będziemy szukać aż znajdziemy :tak:
 
A tak jeszcze co do tej kasy w kościele. Polecałabym bazować na własnych doświadczeniach, a nie słuchać ludzi.
Pierwszy z brzegu przykład:

Czekałam w mojej rodzinnej parafii przed kancelarią, żeby dogadać sprawy ślubu. Był tam też jakiś gość, który chciał załatwić coś z pogrzebem - czy pochowanie na innym cmentarzu czy tam coś, już nie pamiętam.
Oprócz spraw religijnych, to są też kwestie formalne, które po prostu trzeba spełnić. Jakieś papierki są czasem potrzebne, jakieś zaświadczenia. Żeby się bajzel nie zrobił i nie było potem problemów.
I tu właśnie była taka kwestia - ksiądz prosił o jeszcze jakiś kwitek, żeby sprawę zamknąć. A ten facet wyleciał z kancelarii z pretensjami, że proboszcz nie może oka przymknąć na formalności i że na bank mu o kasę chodzi, że gdyby mu rzucił stówę na stół to by problemów nie sprawiał itp.

Oczywiście wszyscy ludzie na korytarzu potakiwali i się zaczęła licytacja, ile to od kogo jaki ksiądz nie wyłudził.

Ja weszłam później. Dogadałam resztę formalności ślubnych. Po czym chcieliśmy zostawić ofiarę na kościół. A proboszcz nas "zbeształ", żebyśmy to schowali, bo młodzi jesteśmy, w nowym mieście życie będziemy zaczynać i nam się to bardziej przyda.

I teraz pytanie - myślicie, że dla nas był taki miły, bo mnie znał, bo się w kościele udzielałam, a od tamtego gościa chciał kasę wyłudzić??

Szczerze - nie sądzę.
Ale jaka opinia o nim poszła w świat?

No właśnie...

I tak to jest z opowieściami ludzi o kościele :)
Dlatego ja zawsze mówię, że dopóki nie zobaczę na własne oczy, to mam dystans ;)

Ze spowiedzią np. zdarzyło mi się wielokrotnie, że miałam wrażenie, że mnie ksiądz olał, w ogóle nie słuchał i odklepał formułkę. Tyle że ja mam to szczęście, że sakrament jest dla mnie ważniejszy niż jakiś ksiądz, który miał zły dzień, i po prostu idę następnym razem do innego. I tyle :)
 
reklama
Do góry