Agnis – ta kasa w markecie była dedykowana specjalnie dla Ciebie, hehe, a przewijak bardzo fajny!
Co do mamusi to ja bym na Twoim miejscu wybrała jedną z dwóch opcji, na pewno bym nie ulegała, ale ja mam ciężki charakter i uparta jestem strasznie. Pierwsza opcja to poczekaj dzień, dwa, niech ochłonie i wtedy zadzwoń i umów się z nią i porozmawiaj na spokojnie, wytłumacz dlaczego tak Ci na tym zależy, a druga to po prostu jedź jutro na spontanie z jakimś drobiazgiem jaki ona lubi, wpadnij jak szarańcza, ucałuj, utul i powiedz, że przyjeżdżasz z ustnym zaproszeniem na wigilię do siebie ;-)Mi to się wydaje, że dla Twojej mamy wigilia była tak jak dla mojej babci, taką uroczystością w której tylko ona rządziła, ale też miała czym się popisać, to powiedz jej np., że bardzo chciałabyś żeby pomogła Ci w przygotowaniach, jeśli też jest taka jak moja babcia to na pewno się ucieszy i nie poczuje się odsunięta na bok. W ogóle komplementy świetnie działają na człowieka, ich moc i siła jest niesłychana (tu pochwalę się, że ostatnio 3 umowy podpisałam, bo zachwalałam: plazmę klienta, kuchnię i płytki klientki, pieska i dzieciaczka klientki)
Możesz jej powiedzieć, że tak świetnie sobie radziła co roku z wigilią, że Ty od zawsze marzyłaś, by przygotować ją tak jak ona i chciałabyś w tym roku się wykazać, myślę, że może coś takiego zadziała na Twoją kochaną mamcię
.
Muniuś kochana dzięki za rady
Powiem Wam ze po wczorajszym ubieraniu choinki i w ogóle po całym dniu padłam tak zmęczona że nie miałam czasu pomyśleć logicznie...;-)
Tak czy siak, żadna z tych opcji jakoś mi bliska nie jest a zwłaszcza ta druga. Wiem ze Muniuś chciałaś dobrze ale ja nie umiem rzucic się na moja mame żeby ja tak wytulić itd.... U nas nigdy czegoś takiego nie było...takiego okazywania uczuć i w ogóle. Nie pamiętam żeby mama mówiła kiedyś ze mnie kocha, nawet jako dziecko.
Dlatego ja staram się inaczej wychowywać moje dziecko (dzieci). Często Kacpra przytulam, mówię ze jest moim ukochanym synkiem , że bardzo go kocham i jest dla mnie najważniejszy. Bo to ważne.
Co do samej Wigilii to ja nie chciałam mamy zapraszać do siebie na Wigilię bo od razu musiałabym zaprosić moich teściów, bo wiem ze tez będą sami w swoim domku. Gdybym ich nie zaprosiła to mój mąż miałby wtedy pretensje ze wyróżniam rodziców.
Dlatego chciałam sama, co nie jest przecież az takie najgorsze.
A nie chcę robic "zjazdu rodzinnego" bo raz organizowałam u siebie taką wigilię i nie czułam się z tym najlepiej. Bo moja mama ma takie podejście ze tylko ją i jej rodzinę mam "uważać" a tesciowa to nie rodzina... Jasne tylko ze po pierwsze moja tesciowa to jest dobra kobieta i robi wszystko dobrze dla mnie, a po drugie musze wziasc tez pod uwagę uczucia mojego męża. Jak kiedyś o tym mamie wspomniałam to ona na to ze "co mąż ważniejszy od twojej matki"? No ja uważam ze tak, ze trzeba męża bronic, bo właśnie przez takie wtracanie się rodzicow można sobie pospuć małżeństwo....
No więc jak była kiedyś ta wspolna Wigilia to moja mama powyciągała wszystkie swoje potrawy które poprzynosiła i nie interesowało ją to ze tesciowa tez swoje przywiozła. Bo to jej miały być na stole i już, To jej mowie ze i te i te wyłożymy..to się zaczela obrazac.
A jak jej coś nie pasuje to ni eumie tego trzymać dla siebie tylko gada podtekstami, tak by odgryźć si emi albo ttesciowej, potem się robi niemiło a ja musze nadrabiać miną jako gospodyni domu... A to jest męczące uwierzcie.
Suma summarum będą 3 opcje (bo tak siedze i dumam) ze albo:
1. Pojdziemy na Wigilię do moich rodziców (wczoraj to powiedział mój maz który widzi jak się z tym mecze....), po Wigilii szybko do siebie, w pierwszy dzień swiat do tewsciow, a drugie dzień swiat u siebie - i niech nas wtedy odwiedzają)
2. Pojedziemy na Wigilię do tesciow (ja coś takiego wczoraj rzuciłam) no bo wkoncu jak cos to powiem, ze w zeszłym roku byliśmy na Wigiillli u moich wiec nie powinni mieć żalu ) a wtedy 1 dzień swiat do moich
3 Zostajemy u siebie, 1 dzień swiat u teściowej, 2 u moich
No żeby człowiek musiał się tak meczyć w tej aurze cudownych Swiąt....