Cześć dziewczyny :-) dzisiaj mam pierwszą wizytę u lekarza trzymajcie kciuki ;-) mam nadzieję, że jest wsio oki i będę mogła dzielić się z Wami swoją radością, bo mimo pozytywnego testu jeszcze do mnie nie dociera;-)
reklama
Ewa, ale o co chodzi z tymi %? To z badania z krwi się określa?? Moja odradzała mi więcej badań niż to usg (a chodzę prywatnie), ale ona to w ogóle nie wysyła na morfologię co wizytę, tylko co drugą, no i nie każe przychodzić co chwilę.
Dokładnie nie wiem, bo nigdy nie dopytywałam
Ja mam wizyty na początku zazwyczaj co 4-6 tygodni. Morfologia co drugą wizytę, mocz na każdej.
ja w pierwszej ciązy byłam na usg 4d i dobrze bo wyszło że córeczka ma dziurkę w serduszku..kosztuje duzo ale.. te widoki, te zdjęcia i psychiczny spokój że co się dało to jest sprawdzone
A na zwykłym usg to nie wyszło? Bo z tego, co ja wiem, to na 3 czy 4d się nie diagnozuje. Ale może się mylę...
Aniela miała ognisko hiperechogenne (jakiś zrost) w sercu i na zwykłym usg wyszło.
A że 3d to fajny bajer to inna rzecz Choć trzeba mieć szczęście - moi znajomi zapłacili kupę kasy, a dziecko się nie chciało obrócić i sobie pięknie trójwymiarowe plecy obejrzeli
***
Chłodno dzisiaj!!
Franek chodzi od paru dni i mówi: "Mama ma dziudziusia w brzuszku. Jak on dorośnie, to nauczę go chodzić!"
Izka, witaj
Medzik, na pewno wszystko będzie dobrze
Młoda mama, ja również byłam na usg 3/4d i bardzo sobie chwalę. Nie robi się tego co miesiąc, a pamiątka świetna. Dzieci miały robione bryłę serca i lekarz sprawdzał bardzo dokładnie z każdej strony, czy wszystko jest prawidłowe. Teraz też zamierzam połówkowe właśnie takie robić.
Mamusia synka, być może w związku z pogodą, mdłości nie będą tak męczyć... I tego Ci życzę!
Ewa, słodzizna z Twojego synka A usg 3/4d jest również po, by dokładnie zdiagnozować, choć uważam, że dobry sprzęt 2d również sobie poradzi. Tak, jak napisałaś - fajny bajer
Medzik, na pewno wszystko będzie dobrze
Młoda mama, ja również byłam na usg 3/4d i bardzo sobie chwalę. Nie robi się tego co miesiąc, a pamiątka świetna. Dzieci miały robione bryłę serca i lekarz sprawdzał bardzo dokładnie z każdej strony, czy wszystko jest prawidłowe. Teraz też zamierzam połówkowe właśnie takie robić.
Mamusia synka, być może w związku z pogodą, mdłości nie będą tak męczyć... I tego Ci życzę!
Ewa, słodzizna z Twojego synka A usg 3/4d jest również po, by dokładnie zdiagnozować, choć uważam, że dobry sprzęt 2d również sobie poradzi. Tak, jak napisałaś - fajny bajer
Ostatnia edycja:
Babygg, ja mam zdjęcie buźki Franka w 3d z 30 tygodnia mniej więcej. Byłam na dokładnym usg główki w szpitalu, bo miał powiększone komory boczne w mózgu i lekarz, nawet nic mi nie mówiąc, pstryknął zdjęcie Do tej pory w ramce na ścianie wisi
A Franek ma akurat chodzenie na tapecie, bo Aniela się uczy
A Franek ma akurat chodzenie na tapecie, bo Aniela się uczy
Hej Dziewczyny ! Ja właśnie wróciłam z rocznicowego/ weekendowego pobytu w Białce Tatrzańskiej. Najlepsze jest to, że mój mąż zaplanował baseny termalne, jako główne w planie Możecie się domyślić zatem, że moczyłam tylko nogi ale mimo to było fajnie.
Trzymam kciuki za wizyty, miłego dnia !
Trzymam kciuki za wizyty, miłego dnia !
mlodamama21
Fanka BB :)
na 4d sprawdzają wszystko! widać czy nie ma predyspozycji do zespołu downa i takie tam.. bo spr podniebienie wargi serduszko cały brzuszek i wgl kości... u mnie jakby sie dziecko nie obróciło to kazuja przyjsc na nastepną wizyte za darmo..
Ostatnia edycja:
farfalla88
Fanka BB :)
Co do porodu w domu to bałabym się. Ja miałam szybki poród, 6 rano odeszły wody, 8 zaczęły się skurcze, 10 zaczęły się parte. Ale co z tego skoro po 1,5 h partych dziecko jak było cm od wyjścia tak było, a skurcze osłabły?Dostałam oksytocynę, nacieli mnie i jakoś urodziłam.
Położne bywały różne, jedne super inne mniej. I tak pamiętam najbardziej komentarze wszystkich (położnej, lekarza), że oni tu wód płodowych nie widzą, wiec raczej nie rodzę (a ja sobie mślałam, że skoro wypłynęły to jak mają tam być). No nic zobaczymy jak będzie tym razem.
Tylko, że ja panicznie boję się szpitala i złego traktowania. Tyle się nasłuchałam o tym, że kobiety w trakcie porodu kompletnie nie mają intymności, co chwile wchodzi jakiś kolejny lekarz i ustala swoje zasady według jego "widzimisię". Przebija się pęcherz płodowy, żeby przyspieszyć akcję. Do tego ten ciągły stres, że lekarzowi coś nie pasuje. Do tego zawsze na koniec trzeba się kłaść na płasko z nogami w górze. Ja naprawdę nie mam nic do samego szpitala. Po prostu nie chcę być traktowana jak przedmiot. Chciałabym sama, na spokojnie dać sobie czas, aby to wszystko szło moim tempem. Chcę mieć nad tym pełną kontrolę, aby to natura kreowała mój poród, a nie lekarz któremu się nie chce czekać. Dlatego potrzebuję zaufanej położnej. Nie wykluczam porodu w szpitalu. Ale chciałabym mieć stuprocentową pewność, że będę się tam czuła szanowana i traktowana z godnością. Wcześniej myślałam, że boję się samego porodu. Ale jak poczytałam na ten temat wiele artykułów i wspomnień z porodów innych kobiet, to uświadomiłam sobie, że panicznie boję się stresu w trakcie porodu, że lekarz będzie nieprzyjemny, zamiast pomóc. Nie mam zaufania do lekarzy. Już tyle razy się na nich zawiodłam. To jest w końcu ich praca. Dla nich to kolejna rodząca kobieta. A dla mnie to najważniejsza chwila w moim życiu. Chciałabym mieć wpływ na to jak będę rodzić, mieć wsparcie w moim ukochanym mężczyźnie i mieć pełną świadomość, że to mój wielki wyczyn. Chcę czuć, że rodzę to maleństwo - dar dla mojego mężczyzny i moje ciało i natura wie co robi. I nie chcę, żeby ktoś inny decydował o tym jak mam rodzić, w jakim tempie, żeby mnie ktokolwiek stresował. Tak aby to wszystko przebiegało naturalnie, wśród ludzi do których mam pełne zaufanie, zachowując swoją intymność. To wszystko. Dlatego właśnie pomyślałam o porodzie w domu. Nie jestem jeszcze do tego w pełni przekonana. Ale myśl o złym traktowaniu w szpitalu paraliżuje mnie do tego stopnia, że nie jestem stanie myśleć o porodzie. Bardzo się boję. Mimo, że to dopiero początek ciąży i mamy jeszcze bardzo dużo czasu. Sądzę, że i tak każda z nas myśli już o porodzie. Szczególnie jeśli to jest pierwsze dziecko. To taki strach przed nieznanym. A ja chciałabym mieć tą świadomość, że osobom, które będą asystować przy moim porodzie będę mogła w pełni zaufać. W tedy będę dużo spokojniejsza. Dlatego chciałabym już zorientować się gdzie szukać dobrej położnej.
Ufff... Rozpisałam się. Ale siedziało to we mnie od dawna. Przynajmniej się wygadałam
-----------------------------------------------------------------
Jak wczoraj czułyście się? Mnie zaczęła boleć głowa przed tą burzą u nas w Opolu. Śmieję się, że jestem chodzącym barometrem
I jeszcze jedno mam do was pytanie. Jestem ciekawa czy macie mężów, czy jesteście samotne, albo z w stałym związku bez ślubu?
U mnie to jest tak, że moim facetem od dawna myśleliśmy o dziecku, ale chcieliśmy zacząć się starać dopiero w przyszłym roku. Nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Na razie jeszcze czekam na pierścionek Mieszkamy razem już trzy lata i znamy się jak łyse konie. On bardzo się cieszy na dzieciątko, ale wiem, że to wszystko na niego spadło tak nagle. Ma teraz dużo obowiązków. A niestety jest leniuchem i po pracy uwielbia spędzać całe dnie przy komputerze. Chciałabym żeby wiele zadań w domu wykonywał lepiej i chętniej. Może macie jakieś sposoby na motywowanie swoich mężczyzn?
Ewa, i między innymi właśnie dlatego warto pójść na 3/4d
Farfalla, rozumiem Twoje obawy. Myślę, że jednak przedmiotowe traktowanie kobiety rodzącej nie jest aż tak często spotykane. Widzę, że to Twoje pierwsze maleństwo, więc strach przed nieznanym jest uzasadniony Jak również to, że wolisz by wszystko szło swoim tempem... Ale uwierz mi, że po wielu godzinach akcji porodowej, kiedy brakuje już sił, a akcja nie postępuje tak, jak byśmy sobie tego życzyły, to z otwartymi ramionami przyjmujemy wszelkie "przyspieszacze" Poza tym, nie zawsze takie czekanie na naturalny rozwój sytuacji służy maluszkowi. Dla mnie największe plusy rodzenia w szpitalu to: fachowa opieka, sprzęty do monitorowania tętna maluszka, dostęp do medykamentów, opcja cc kiedy już sytuacja robi się niebezpieczna i oddział neonatologiczny. Maluch w razie potrzeby ma dostęp do wszelkiej aparatury podtrzymującej parametry życiowe na JUŻ, bez potrzeby straty czasu na dojazd. W domu oczywiście panuje przyjazna atmosfera, bliscy ludzie, znajome kąty... ale mimo wszystko wybrałabym szpital. Ze względu na bezpieczeństwo.
Ja polecam rodzenie w szpitalu z prywatną położną. Wiadomo, że za taką opcję się płaci, ale i komfort się zwiększa.
Farfalla, rozumiem Twoje obawy. Myślę, że jednak przedmiotowe traktowanie kobiety rodzącej nie jest aż tak często spotykane. Widzę, że to Twoje pierwsze maleństwo, więc strach przed nieznanym jest uzasadniony Jak również to, że wolisz by wszystko szło swoim tempem... Ale uwierz mi, że po wielu godzinach akcji porodowej, kiedy brakuje już sił, a akcja nie postępuje tak, jak byśmy sobie tego życzyły, to z otwartymi ramionami przyjmujemy wszelkie "przyspieszacze" Poza tym, nie zawsze takie czekanie na naturalny rozwój sytuacji służy maluszkowi. Dla mnie największe plusy rodzenia w szpitalu to: fachowa opieka, sprzęty do monitorowania tętna maluszka, dostęp do medykamentów, opcja cc kiedy już sytuacja robi się niebezpieczna i oddział neonatologiczny. Maluch w razie potrzeby ma dostęp do wszelkiej aparatury podtrzymującej parametry życiowe na JUŻ, bez potrzeby straty czasu na dojazd. W domu oczywiście panuje przyjazna atmosfera, bliscy ludzie, znajome kąty... ale mimo wszystko wybrałabym szpital. Ze względu na bezpieczeństwo.
Ja polecam rodzenie w szpitalu z prywatną położną. Wiadomo, że za taką opcję się płaci, ale i komfort się zwiększa.
reklama
Podziel się: