reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamusie jako Staraczki po raz drugi :-)

Aloha :)

Fiolecik - po takim czasie człowiek zapomina, a faktycznie mi się macica obkurczyła dopiero ok 4tyg po porodzie. To był istny koszmar. CCały czas nic, a w dokładnie 4 tygodniu płakałam i krzyczałam że umieram, wzywałam pogotowie, bo ból był gorszy niż podczas porodu. Pani przez telefon powiedziała że to macica mi się obkurcza i nie potrzebna jest interwencja. No i nie myliła się, ból minął po może godzinie, ale co się naierpiałam to moje. Dopiero po tym czasie co jakiś czas miałam skurcze, ale już delikatne. Ja już nawet zapomniałam że tak długo to trwało, dlatego zdziwiłam się że u Ciebie to tyle trwa, a przecież to dopiero początek obkurczania.
He he, ciekawe kiedy poczuję to na własnej skórze??? :confused:
nie w teraz niestety, @ dziś przysza, już plamię.

Dziś znów piekę chlebek, tym razem kilogramowy. Może starczy na kilka godzin dłużej :-D:-D:-D
 
reklama
ja dziś rano byłam u ginki - uff macica obkurczona, infekcja prawie zwalczona, antybiotyk mam brać do końca opakowania, a potem już tylko probiotyki
kamień z serca :-D
 
hej Dziewczyny, sorki, że zaniedbuję, ale kompletnie nie mam czasu na bb :zawstydzona/y:

dostaliśmy ze szpitala wyniki morfologii i okazało się, że obie z Duśką mamy za niski poziom płytek krwi / ja przy wypisie miałam 66 tyś, a ona 98 tyś :szok: nie wpisali nam tego w wypis, bo wypis robił praktykant i chyba pominął :wściekła/y:
zadzwonili do mnie, czemu nie zgłosiłam się do poradni neonatologicznej, a ja nic nie wiedziałam :surprised:
poszłyśmy ale pani dr uczciwie przyznała, że u nich tego nie leczą, bo nie ma specjalisty i skierowała nas do por.hematologicznej
sama nas umówiła, więc nie musiałyśmy czekać, a kolejki mega, bo to poradnia przyszpitalna

w poradni trafiłyśmy do przesympatycznej lekarki - zleciła mnóstwo Iduli, a najbardziej mnie zaskoczyła, że i mnie, bo na skierowaniu powołała się na brak zdiagnozowanej przyczyny tej mojej małopłytkowości
zawsze miałam kiepskie miana płytek ale nigdy nic z tym nie robiłam, bo lekarze zawsze machali na to ręką i kazali mi zacząć jeść mięso, bo niby to anemia :-p
w każdym razie po serii badań ja mam wdrożone leki krwiotwórcze, bo po tym porodzie i połogu było jakieś zagrożenie krwotokiem wewnętrznym
a Ida na razie ładnie sama sobie radzi i płytki powoli ale rosną, więc mamy tylko kontrolować i regularnie odwiedzać hematologa

od środy jestem sama z dziewczynami, bo A. do nd wybył nad morze, bo ma nową pracę i musi teren obskoczyć - także mam jazdę bez trzymanki i każdą możliwą chwilę wykorzystuję na odpoczynek, a dużo tego nie ma

Ida już mi przesypia od 23 do 5 a ja muszę 2 razy wstać na odciąganie mleka, bo jak próbowałam przeczekać, żeby jakoś w nocy mi nie produkowało, to budziłam się totalnie zalana :eek:


Fiolecik - dobrze, że u Ciebie lepiej
mnie ominęło bolesne obkurczanie, zresztą połóg miałam super krótki i tym razem nie był ani męczący ani nieprzyjemny,ale najważniejsze, że już poooo;-)

a wyniki mężowego się znalazły ? i jak ?
no i daj znać jak ogarnęłaś catering itp

Mou - i ja mycie ząbków Natalki ? byłyście u dentysty ?

a przepis na chlebek + ten ciekawy zakwas z lodówki to ja też poproszę :tak:
 
ze mnie jeszcze ścieka :-( ale chyba też już bliżej niż dalej końca
nigdy więcej połogu

wyniki męża się nie znalazły, okazało się że wyszedł jakiś "kosmos" i chcą powtórzyć badanie - to było tydzień temu w piątek, teraz w poniedziałek będę się dowiadywać czy sa nowe

catering jest super, za każdym razem jak widzę co przywożą, to myślę sobie "e e, nigdy w życiu tego nie ruszy" a potem panie z przedszkola mówią że zjadł wszystko, je o dziwo kasze na śniadanie i wegetariańskie obiadki :-D
z brzuszkiem chyba nieco lepiej, za to zrobiliśmy badanie w kierunku lamblii [kolejne] i tym razem niestety pozytywne, więc w poniedziałek idę do lekarki i pewnie się odrobaczamy całą rodziną, najbardziej to się martwię o Filipa, tym bardziej że mu jeszcze żółtaczka nie do końca zeszła [a jutro będzie miał 3 tyg] więc to może być znak, że Artur zdążył go już lamblią zarazić :-(
no i kikut mu też jeszcze nei odpadł, ale tu się raczej nic nie dzieje, bo wszystko wygląda ok...
 
Hejka

Ula - dobrze, że ktoś kompetentny Ci się trafił, że w ogóle doszedł do tego jakie macie wyniki.
I ładnie już mała przesypia. A dajesz jej w tym czasie mlenio? tak na śpiocha?

Fiolecik - współczuję Wam tych badań non stop, ale lepiej wiedzieć z czym się walczy.

U mnie dziś masakra. Myślałam, że zejdę normalnie. Do tej pory ręce mi się trzęsą.
Moje "mądre" dziecko wyszło dziś z przedszkola. Tzn nie z terenu, byłą cały czas na terenie, ale oddaliła się od grupy. Jakiś chłopiec Sam otworzył bramkę i wyszli czekać na rodziców. Codziennie ma powtarzane, że nie wolno się oddalać od grupy, i może bawić się tylko koło pani swojej, ale moje dziecko ma pamięć chyba mega krótko terminową. W poniedziałki mają tak zwany dzień lasu. Biegają w kaloszach, paprają się w błocie. 45 dzieciaków, więc możecie sobie wyobrazić. I minuta wystarczyła, żeby duecik zniknął z pola widzenia nauczycielek. od razu poszukiwania, panika no i nie dziwię się. Trochę dałam im do zrozumienia, że ktoś chyba bramek nie pilnował.... ale byłam w takim szoku że zapomniałam języka w gębie żeby nie obraźcie się ale muszę odreagować - żeby je z****ć na czym świat stoi! wiem, że to dzieciaki i mają głupie pomysły, ale powinny bardziej zabezpieczać bramki w takim układzie, bo bardzo łatwo je otworzyć, wystarczy przesunąć zasuwę. No taka wściekła jestem, że szok. I na dziecko moje i na przedszkolanki. Tyle że dzieci mają codzienne szkolenie, jak pilnować się grupy. A dziś NAtka postanowiła olać zasady. Dobrze że została na terenie. Siedzieli sobie na murku. Sam czekał na tatę, a Natalka na mnie. Taka przynajmniej jest jej wersja. Boszeeee trzęsę się do tej pory.
 
itam Was po długiej nieobecności:) Ale jestem mimo wszystko jakoś tak prawie na bieżąco co się u Was dzieje;-)
Ullana ta Twoja córa śpi tak jak moja:) Miała ok. 2 miesięcy jak przesypiała całą noc bez jedzenia a ja tak jak Ty męczyłam sie ściągając pokarm do umywalki:rofl2: Pamiętam to do tej pory. W ogóle cudowne bezproblemowe było z niej dziecko:) Ech...wspomnienia

Mou widzę że walczysz- walcz ile wlezie, ciężko wiem, przynajmniej dla mnie najgorsze jest czekanie no ale cały czas tak jak Ty widzę na końcu światełko w tunelu:-p

Fiolecik
no Ty też masz wariactwo na resorach. Moja koleżanka z pokoju ma 2 synów: 7 i 5 lat - oboje mega alergicy i zawsze jej współczułam bo ile Ona się ulata po lekarzach z nimi to szok:eek: Mam nadzieję że Wy szybko przegonicie te wstrętne robale!!

A teraz trochę prywaty:) Tak jak wspomniałam - walczę. Bardziej udzielam sie teraz na wątku o poronieniach z powodów immunologicznych - wiadomo. Poznałam kilka dziewczyn z takimi problemami jak mój, zresztą spotykam je też na szczepieniach u Maliny. Za każdym razem po Łodzi łapię doła. Pomijając mój ból (szczepienia mega bolą no i później jest dramat) widzę tam tyle cierpienia, nasłuchałam sie tylu historii że płakać się chce na samą myśl o tym wszystkim :no:
Ogólnie jestem w trakcie II serii szczepień (jutro jadę na czwarte). Niestety po I serii zamiast hamować zaczęłam stymulować a więc wszystko poszło w II stronę i ogólnie sie pogorszyło. To był mój pierwszy moment tak totalnego załamania że miałam ochotę zrezygnować. O dziwo mój K. który ogólnie olewa temat (wiecie jaki jest) mnie tym razem zmobilizował i próbujemy nadal. Jutro mam podane limfocyty od dawcy a te podobno zawsze działają tylko wiecie, najpierw muszą nabić sobie kabzę szczepionkami słabo działającymi.
No i jeszcze jedna kwestia - kasa. Podliczając już teraz wydaliśmy na leczenie w samej Łodzi 9500 zł bez dojazdów + badania przed czyli kolejne 1 500 zł. Nie stać nas więc na wakacje, już nie wspomnę o jakiś niezaplanowanych wydatkach. Mój mąż z przymusu nadal pracuje za granicą bo w życiu nie mielibyśmy tylu pieniędzy. Moje życie to teraz karuzela bez trzymanki. Raz mam power i nie boję się niczego, a nagle wpadam w dół i załamuję się...

Ullana jak Twoja Lilka przed szkołą?? Byłaś na jakimś zebraniu? Moja Alutka też w końcu idzie do szkoły:) W szkole jest super dyrektorka, panie też fajne:) A ja waham się tylko miedzy klasą "a" i "b" bo pierwsza to będzie TabKlasa z tabletami a druga będzie realizowała unijny projekt Szkoła Kreatywnych Umysłów. I myślę co zrobić- oba projekty mi się podobają;-)
 
hej, nie miałam neta :wściekła/y: i jak bez ręki :-D

u nas lepiej tzn ja na tych lekach mam kopa - szkoda, że wcześniej ich nie brałam :-D
mogę wszystko robić i cały dzień mam siły i chęci :szok::happy2:
fajnie jest - mała jest boska ( fotki na pewno wrzucę, ale jeszcze nie mam nowego telefonu :sorry:)
robi te same miny, co Lila, zupełnie jest jej kopią :tak: ale najważniejsze, że te płytki faktycznie same się regulują, powoli, ale jednak i nie trzeba jej faszerować:happy2:


Enya - oby to wszystko pomogło i udało Wam się mieć jeszcze dzidziusia
bo i pieniądze i te wszystkie bóle i problemy pójdą wtedy w kąt :tak:
a tak to właśnie jest, że jak jedno traci wiarę albo chęci, to drugie dopinguje, także fajnie, że K. cię mobilizuje :tak:

co do Lili, to coraz więcej o szkole rozmawiamy
spotkanie w szkole było i jesteśmy zadowoleni - wygląda to wszystko bardzo sensownie, dyrekcja i Rada Rodziców działają bardzo prężnie i się nie obijają, szkoła jest przygotowana na najmłodsze dzieci , Lila czeka z niecierpliwością a my się nie boimy
Przed rozpoczęciem roku będą jeszcze 2 spotkania takie integracyjne Rodziców z dziećmi

ja bym na Twoim miejscu wybrała "b" - to wydaje mi się ciekawsze, w "naszej " szkole będzie coś podobnego, a z doświadczenia poprzednich lat, widzę, że jest więcej różnorodnych zajęć

Mou - rany !!! no z dzieciakami, to nigdy nie wiadomo, ale masz rację co do tej bramki, że powinna być albo zamykana, tak, żeby dzieciom łatwo nie było jej otworzyć, albo niech lepiej pilnują smyki


Fiolecik - i jak syropek ? działa? jak długo musi go łykać?

i jak wyniki mężowego, bo też trochę zmieszania zrobili
 
dziś odebrałam histo-pato - jakies zmiany sa, ale nie ma choroby otrzewnej, zmiany prawdopodobnie od lamblii

w szpitalu powiedzieli że ja mam się zbadać, a mąz od razu leczyć [ja karmię] Artur wg szpitala ma brać 10 dni syrop, potem przerwa a potem drugie leczenie innym lekiem
a mężowi wyszło na granicy alergii na ziemniaki
przy czym wg szpitala lamblia moze powodwac odczyny alergiczne
 
reklama
Hejka :p

Mało mnie niestety, bo mamy kolejnego domownika, do którego muszę przywyknąć. Królik he he a czemu przywyknąć? bo mam na niego alergię :angry:. Ale luzik, i tak muszę brać leki przeciwalergiczne. Tyle że trochę mnie oczy swędzą. Muszę jakieś krople zakupić i będzie dobrze.
Nowy lokator ma 9 tygodni, jest to rasa mini lop. i jest calutki bielusieńki, i ma piękne błękitne oczka. Jest cudny i ma na imię .... SIANEK :-D zdjęcie Wam wstawię jak M odda mi telefon (a jest w pracy) sianek.JPGalbo macie. Oto zdjęcie od hodowcy. Prawda że cudny? :-)


Ula - rozumiem o co Ci chodzi z tym kopem. Po transfuzji nagle ożyłam. Dosłownie. Wcześniej myślałam że to wina kondycji i patrz. Wcale nie. I u Ciebie tak samo. Ale dobrze że już się lepiej czujesz.

Fiolecik
- czyli jak? już jesteście prawie na szczycie końca badań :-) ? ja mam non stop jakieś robione, ale Wy mnie pokonaliście w ilości :-D
Po tym syropku będziecie mieć kontrolę jakąś?
I powiedz mi, jak myjecie warzywa i owoce? (w końcu zjadacie ich więcej niż przeciętny mięsożerca) JA ostatnio moczę przez dwie minuty w wodzie z dodatkiem kwasku cytrynowego i odrobiny octu.

Enya - to kiedy zielone światło do staranek?

I kurczę, u mnie znów do d... hemoglobina w kwietniu było 10.2 norma to 12. zapomniałam sprawdzić wyniki, i dopiero tydzień temu zadzwoniłam i się zdziwiłam. Od razu suplementacja żelazem 630mg dziennie. gdzie 16mg to 114% procent dziennego zapotrzebowania.

A co do szkoły to moja niuńka idzie od września do zerówki. 6 godzin dziennie. Ciekawe jak sobie da radę. Bidulka mała. NAjchętniej przetrzymałabym ją do 6 roku życia jak w PL, ale tu dzieci idą do szkoły od 4r. Trochę wcześnie, ale dziecko najłatwiej chłonie wiedzę. Fajne jest też że pomiędzy zajęciami jest ponad godzinny (może nawet półtorej godziny) czas na lunch. Z jednej strony nie mogę się doczekać a z drugiej boję się czy da sobie radę. Ale to chyba już matki tak mają że się martwią na zapas. Grupa jest 27 osobowa i jest przypisanych do niej dwóch nauczycieli. Codziennie tych samych, więc też się cieszę, bo będą znali dzieciaki i ich zachowania. NAuczycielem mojej niuńki będzie Mr Foster, taki 30 letni brunecik, he he co mu się koszula mocno opina na bicepsach :-D wywiadówki będą całkiem miłe przez to he he he :-D
 

Załączniki

  • sianek.JPG
    sianek.JPG
    11,3 KB · Wyświetleń: 32
Do góry