Heh ale tu u Was wesoło:-)
Mou a gdzie Ty chcesz znikać??? Proszę Cię....I tak nie wytrzymasz
widzisz co do HSG to różnie piszą dziewczyny - jedne bardzo boli, inne mniej a jeszcze inne praktycznie w ogóle. A ja mam jeszcze mieć jakiś wycinek pobierany z macicy i chyba się posikam jak mi nie dadzą narkozy...
Co do zapalenie pęcherza - współczuję.....Ja przez 5 lat chorowałam, miałam nawet poszerzaną cewkę moczową w narkozie jako dziecko.
Ja też w sumie wróciłam do życia, w pracy zapierdziel itd itp. Byliśmy w tej Łodzi na wizycie i zdaję relację:
Do Łodzi pojechaliśmy kłócąc się dzień przed wizytą cały dzień i praktycznie całą drogę. No ale muszę przyznać że na miejscu mój mąż wygasił temperament i nic nie plumkał. On bardzo chce dziecka tylko że nie bardzo ma do mnie podejście a ja się od razu wkurzam i efekt murowany;-) Płakanie Go wkurza i nie reaguje w ogóle na łzy, a ja z kolei nie rozumiem jak może udawać takiego twardego jak skała. Wydaje mu sie że nie rozmawiając ze mną - pomaga mi. No wiec nie bardzo....Dobraliśmy się że hej!!!
Ale konkrety: Przychodnia mnie zaskoczyła - mała, skromna - zaadaptowane mieszkanie w bloku z osobnym wejściem. Cena za usługę - 300 zł. Trochę byłam w szoku bo porównywałam do wizyty w Gamecie (wielki szpital i super warunki) i płaciłam tylko 150 za wizytę. Sama wizyta była dosyć krótka, bez badania, sama rozmowa. Dowiedziałam się tyle że mutacja którą mam (trombofilia wrodzona) jest praktycznie najłagodniejsza ze wszystkich tych mutacji (a są 4) i miała najmniejszy wpływ na moje poronienia. W zwiazku z powyższym nie muszę brać leków przeciwzakrzepowych, nawet acard kazał mi odstawić, jedyne co to zwiększyć suplementację kwasu foliowego ale dietą!!! Roślinki itd itp. Trochę kłóci się to z tym co czytałam - no ale On jest lekarzem i podobno dobrym. Po drugie wada genetyczna zarodka jak najbardziej mogła wynikać z przyczyn immunologicznych ponieważ mogło to spowodować zakłócenia w podziale komórek po zapłodnieniu. Na poparcie tego p. profesor stwierdził że wyniki mojego męża (wpisali mu asthozoospermię czy jakoś tak - mało ruchliwych plemników) mogą również wynikać z obecności przeciwciał w nasieniu. Po trzecie mam się zgłosić po 2 @ po # na histeroskopię macicy w CZMP ponieważ po łyżeczkowaniach i CC mogę mieć zrosty i żeby nie było kolejnego zonka. Poza tym mają mi coś badać (nie mogę sie doczytać) - jak śluzówka macicy reaguje na ciążę, po trzecie panel prolaktyny (tak napisał) i hormony cyklu. Uznał nam tylko kariotyp, trombofilię, badania tarczycy, wirusologiczne i bakteriologiczne. Reszta poszła do powtórki - w ciągu paru minut popłynęliśmy 5 150 zł za badania. Ale powiem że konkretnie -na kartce było ich ponad 20 u mnie i drugie tyle u męża (krew i nasienie). Wyniki za 4 tygodnie ale nie umawiałam sie bo nie wiem jeszcze czy mąż przyjedzie przed świętami czy zaraz po. Od razu uprzedził nas o szczepionkach itd itp.
Ogólnie mam mieszane uczucia (głównie co do tej zakrzepicy, a już 2 razy skrzepła mi się krew po pobraniu), ale cieszę się że mam to za sobą bo jestem bliżej niż dalej z diagnostyką. W sumie jeśli On mi nie pomoże to kto???