heloł
u nas tradycyjnie w weekend nie było netu, a weekend i poniedziałek taki że mnie zastrzelcie
w sobotę rano zawiozłam siorę na giełdę, potem ją tam zostawiłam, a w domu a to obiad, a to potem zakupy i zleciało
w niedzielę znów młodą na giełdę, a sama do domu a potem do taty na urodziny [60]
a dziś od rana kołomyja, bo z młodym do laryngologa
mieliśmy na 10.05 bo to miała być kontrola po braniu leków
wpadam za 2 10 do przychodni, siedzą dwie babki, pytam na które godziny i jedna na 10 a druga na 10.15 więc mówię że ja mam na 10.05
ta co miała później coś postękała, jakaś inna wyszła a ta wyciąga komórkę i mi pokazuje i mówi, że "ta pani była ponad 15 minut" i że mi nie wierzy że mnie zapisali na 10.05
ja mówię proszę bardzo, możemy przejść się do rejestracji to pani powiedzą
"wydaje mi się że pani coś kombinuje, ale ze względu na pani stan niech pani będzie"
ja do niej że sobie wypraszam, że jakbym była sama to mogę posiedzieć, ale jestem z dzieckiem i nie będę czekać
ta coś jeszcze posyczała o kulturze [!] ja do niej prosze bardzo możemy iść spytać pielęgniarek
oczywiście nie poszła
weszłam przed nią i tyle, durna krowa
a u laryngologa mniej wesoło - młody ma przerośnięty migdał gardłowy, zablokowane uszy i spory niedosłuch, czeka nas wycięcie migdała, żeby "ratować słuch"
no ale chyba raczej jesteśmy zdecydowani na to, bo gdyby nie ten niedosłuch, to można by czekać i kombinować, a tu jest zbyt wysoka stawka
no i pogadałam z sąsiadką, ona jest anestezjologiem, w szpitalu, który nam laryngolog poleciła do wycięcia, więc już wiem co i jak, no i jak będziemy mieli termin to ona poprosi dobrego anestezjologa żeby sprawował pieczę nad młodym [sama nie chce, bo mówi że lepiej byc niezaangażowanym podczas operacji]
no i od razu podpytałam o to czy musi być jakiś odstęp pomiędzy narkozami [bo pod koniec marca młody będzie miał prawdopodobnie kolonoskopię] powiedziała, że nie ma
RiSiA gratulację odstawienie pieluch, u nas młody odstawił kompletnie w listopadzie, w nocy nam co 2-3 noc zasikuje łóżko, ale przynajmniej w końcu kupę robi na toaletę
Siwa hej, dawno cię nie było, fajnie że wróciłaś
ano młody tekstami wali po bandzie
a ja jak widać, nie mam jak leżeć, mam nadzieję że z szyjką stabilnie, cały czas mam wyro do góry ustawione i mam nadzieję że to jakoś wystarczy
jutro lecę pić glukozę a potem w planie leżenie do soboty [wizyta u ginki]
gdzieś wyczytałam, że jak raz się rodziło CC ma się prawo wyboru i można odmówić porodu SN, ale dowiem się od mojego gina, w końcu u niego będę rodziła
ja dziś właśnie rozmawiałam z koleżanką, która jest położną w jednym z naszych szpitali i ona mi powiedziała że jak miałam pierwszą cc to mogę odmówić sn i oni wtedy nawet nie próbują namawiać
oszczędzę dzieki temu sobie wizyty u ortopedy - ufff, mam zamiar z tego skorzystać
nie chcę najpierw 2 dni wywaoływania a potem cięcia i tak
Dopiero dziś wzięłam antybiotyk. Cykałam się wcześniej, musiałam to jakoś przyswoić sobie. Od chyba 8 czy lepiej lat, nie brałam żadnego antybiotyku, a tu nagle trza brać, i to silny, że nawet lampki wina nie można się napić... weeeee a ja lubię czerwone słodkie porto... mało tego, nie tylko w trakcie kuracji nie wolno, to trzeba 48godzin odczekać z jakimkolwiek alkoholem. Dlatego ciekawa jestem jakie skutki uboczne będzie miał ten specyfik, skoro tak trzeba uważać na zakazy i nakazy co do przyjmowania ???
ucz się na moich błędach ;-) pamiętasz moje przygody z bromergonem i "jeb w futrynę"?
o może się ziści Twój sen, zobaczymy...a urodziłam SN czy CC? ;-) zerknęłam teraz i wg Twojego snu powinnam urodzić 27.03...hmmm, nawet mi pasuje
a ja ci życzę 29.03
[moje urodziny]
ullana fanie że się odezwałaś, dobrze że teraz będziesz częściej :-)
dalej trzymamy za was kciuki
u mnie teraz to bardziej polegiwanie niż leżenie, ale dalej mam leki i to nieszczęsne łóżko
w sumie jak jestem w domu to leżę, a staram się być jak najczęściej
najlepie to mi się teraz makramy robi, w łóżku na leżąco
mam nadzieję że w sobotę będzie oki, to może będę mogła jakoś wiecej wstawać... a pozamawiałam teraz z siorą butelki w kształcie serca :-) szkoda że tak późno znalazłyśmy sklep, bo miałabym niezły utard przed walentynkami, ale co tam, zaraz sezon weselny w usa, dzień matki itd. jeszcze się narobię ;-)
Pajka - ale by była jazda co?
nie dziwię się, że Twój po ścianach chodził
moja mamuśka z kolei sadzała sobie niunię na blacie w kuchni a obok... noże!!! nie muszę pisać jaki opir...l dostała???
Babcie czasami mają takie kiełbie że szok. Oczywiście nie wszystkie na szczęście...
nie, moi rodzice raczej rozsądni w tym względzie, to mój mąż miał pomysły na zabawkę dla dwulatka - kawałek deski z prawdziwymi śrubami i śrubokręt... i jeszcze musiałam się tłumaczyć czemu pomysł mi się nie podoba :-/