Witam się po daardzo długiej przerwie.
Przepraszam że rzadko się odzywałam.
Jak wróciliśmy z wczasów to mąż miał jeszcze tydzień wolnego, wykorzystaliśmy ten czas dla rodzinki. Zwłaszcza że dziś już pojechał do Warszawy na cały długi weekend.
Ostatni tydzień to Justyna miała anginę...uff na szczęście jutro ostatnia dawka antybiotyku... nielubi tego lekarstwa i muszę dużo kombinować żeby wzięła :-)
Poza tym u mnie jakoś dziwnie w tym miesiącu dziś jest 39 dc, tydzień temu test negatywny wyszedł:-(, teraz biorę luteinę i zobaczę w poniedziałek zrobię drugi test...zobaczymy.
Jakaś taka nerwowa jestem tymi moimi cyklami jakby nie mogło raz być jak się należy, tylko zawsze jakieś komplikacje.
Choć ja często muszę lut brać. Lekarz mówił ze już taki mam organizm,bo wyniki mam w nornie.
Jakoś tak chandrę mam nie wiem może na @, albo że jesień się zbliża, ja nie wiem ale co by szkodziło żeby raz zrobić test i się kreseczki ładne pojawiły, a nie ciągle rozmyslam co się dzieje
Mąż się strasznie nakręcił na dzidzię...ostatnio siedział do późna w nocy, pytam co robi (coś bąknął) więc zajrzałam a on siedzi na forum i docieka, czyta i szuka info :-)
Miło mi tak że się przejął.
A jeżeli chodzi o temat to mój Ł. też uważa że siedzenie w domku i zajmowanie się dziećmi to praca :-) a często jest tak że to on namawia mnie na kupno czegoś co ja uważam za zbyteczne ;-)
Do pracy też nie opłaca mi się wracać bo wszystko by poszło na dojazd i przedszkole.