nie codziennie... he he ten lejący śluz nie był po, to był po prostu śluz. Wcześniej nic nie było minimum tydzień, więc nie miało co się ze mnie wylać. Co do częstotliwości, to raczej słaba jest, więc "armia" jest szybka i zwarta. Dziś się śmiałam, że mm sam zacznie kupować mi testy owulacyjne, z nadzieją kiedy wyskoczą dwie kreski, i będziemy mogli zacząć... A cykle jest dopiero drugi. Tak jak jednak wcześniej pisałam. Przy pierwszym razie starania były długie. 4 lata. I na luzie. Teraz może się niezdrowo podniecam tym wszystkim, bo wcześniej nic z tym nie robiłam, dlatego to tak długo trwało - być może oczywiście. Teraz cała aż kipię nadzieją... i tyle.
Właśnie doczytałam tego Twojego "posta pod postem" - to co piszesz o tym że jesteśmy szczęściarami, bo z pierwszym nam się udało tak łatwo - to mi jednak tak łatwo się za pierwszym razem nie udało... niestety. Stąd wynika moja niecierpliwość. Wyobrażasz sobie czekać raz 4 lata na jedno - i później kolejne 4 lata na drugie? jedna trzecia mojego życia.... no może trochę mniej bo prawie trzydziecha na karku...
4 lata starań to trochę przegięcie.. nie uważasz??? To właśnie teraz chcę być tą "szczęściarą"
Właśnie doczytałam tego Twojego "posta pod postem" - to co piszesz o tym że jesteśmy szczęściarami, bo z pierwszym nam się udało tak łatwo - to mi jednak tak łatwo się za pierwszym razem nie udało... niestety. Stąd wynika moja niecierpliwość. Wyobrażasz sobie czekać raz 4 lata na jedno - i później kolejne 4 lata na drugie? jedna trzecia mojego życia.... no może trochę mniej bo prawie trzydziecha na karku...
4 lata starań to trochę przegięcie.. nie uważasz??? To właśnie teraz chcę być tą "szczęściarą"
Ostatnia edycja: