Święte słowa Kasu
Nie ma co Dita, jak uważasz że praca czyni cię nieszczęśliwą to rzuć w cholerę. No trudno, opóźni się wykańczanie mieszkania, ale co z tego, że będzie gdzie mieszkać, jak osobniczka współlokatorka będzie strzępem człowieka.
Na początek idź zamiast do pracy do lekarza po L4 - wysiedź się na nim i LEJ na pracę.
Co do lekarstwa, to nie obwiniaj się, nie da się 100% dopilnować, każdej z nas się zdarzają jakieś wtopy. Dobrze że nic się nie stało.
Pingwinek, nasze bobo idą łeb w łeb - u mnie 2,1-2,3 kg zależnie od metody liczenia, ale ma jak zawsze wielki łeb, więc trochę zawyża wynik. Doktorek szacuje że ze 2 kg ma nie więcej. Trochę większy brzuszek niż Piotruś w jego wieku, ciekawe czy bedzie fałdkowaty? Wszystko ok z dzieckiem i ze mną (ginekologicznie, bo samopoczucie i stopień swędziawki to nie piszę ;-)).
Kasu, co do chrztu to u nas od chrzestnych dostał - od mojego brata łyżeczkę wygrawerowaną plus samochodzik do zabawy, od D. sis kasę i jakieś ubranko w ramach drobiazgu. Fajne prezenty typu "okazja" dostał też od dziadków: wyszywany obrazek z Aniołkiem Stróżem (taki w stylistyce dziecięcej do pokoju) z imieniem i datą, kocyk z imieniem i datą urodzenia, książeczkę z modlitwą Aniele Boży. Poza tym łańcuszki, szkaplerze itp pamiątki wygrawerowane.
I jak Bruniak w przedszkolu? U nas dziś nawet nie płakał przy rozstaniu, został przekupiony informacją że będzie Lilu i jakoś się od tego uspokoił. Patrzyłam na kamerce że raźno biega z kuzyneczką i of kors nieodłącznym bidonikiem.
U mnie jakoś nie było problemu z czasem zostawiania, jak już to są pory dnia co mu się bardziej i mniej podoba. Np. jak wyjdzie na dwór to już zapomina że są rodzice kompletnie. W środku jest gorzej. No i jak się pałętają rodzice (odbierać dzieci np.) to jest całkiem najgorzej. Ale wtedy pani te dzieci co po nie później przychodzą rodzice bierze na dwór za domek (żeby nie widziały innych rodziców) i super jest, w ogóle nie płacze.