reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Mama zostaje w domku

Prawde dziewczyny piszecie, choc jak by tak tu do nas zagladneli ci co dzieci nie maja z wyboru to by sie niezla jatka zrobila ;)

Ja uwazam, ze ludzie, ktorzy nie planuja dzieci nie powinni sie hajtac (brac slub) i tyle. Ale to moja opinia.
A na te nasze wyowdy matczyne (tez sie boje o moje dziecko jak mysle ile niebezpieczenstw na nie czycha) przytaczam ten piekny fragment opoiwadania, ktory tu juz kiedys byl wklejony, nie wiem czy nie przez Tofinka czasem.
Do mnie to najbardziej przemawia :)

Czas mojej przyjaciółki szybko ucieka. Siedzimy przy lunchu, kiedy jakby
mimochodem wspomina o tym, że myśli z mężem o "założeniu prawdziwej rodziny".
Naprawdę chce mi powiedzieć, że jej biologiczny zegar rozpoczął już swoje
końcowe odliczanie, toteż musi poważnie rozpatrzyć perspektywę macierzyństwa.
- Przeprowadzamy sondę - mówi półżartem. - Sądzisz, że powinniśmy zdecydować
się na dziecko?
- To odmieni twoje życie - odpowiadam ostrożnie, zachowując naturalny ton.
- Wiem - mówi. - Żadnego wylegiwania się do późna w soboty, żadnych nie
planowanych wypadów...
Ale ja nie to miałam na myśli. Patrzę na przyjaciółkę i zastanawiam się, co
jej powiedzieć.
Chciałabym przekazać jej rzeczy, o których nigdy nie dowie się w szkole
rodzenia. Chciałabym opowiedzieć jej o tym, że po porodzie rany fizyczne
prędko się zagoją, ale pozostanie pewna uczuciowa rana, która jest tak
wrażliwa, że na zawsze uczyni ją kruchą.
Rozważam, czy aby nie przestrzec jej, że już nigdy nie przeczyta gazety bez
zapytania: "A co, jeśli to byłoby moje dziecko?" Że każdy wypadek samolotowy,
każdy pożar będzie ją prześladował. Że kiedy zobaczy zdjęcia głodujących
dzieci, będzie zastanawiała się, czy istnieje coś gorszego od patrzenia, jak
umiera twoje dziecko.
Spoglądam na jej wymalowane paznokcie i stylowy kostium i rozmyślam o tym, że
bez względu na to, jak bardzo jest dystyngowana, zostanie matką zredukuje ją
do poziomu niedźwiedzicy, która ochrania swoje młode. Że nagły okrzyk: "Mamo!"
sprawi, iż bez chwili zwłoki porzuci suflet czy swój ulubiony kryształ.
Czuję, że powinnam ją ostrzec, że niezależnie od tego, ile lat poświęciła
swojej karierze, macierzyństwo zawodowo ją wykolei. Może znaleźć kogoś do
opieki nad dzieckiem, ale któregoś dnia będzie spieszyła się na ważne
spotkanie w interesach i przypomni sobie słodki zapach swojego dzieciątka.
Będzie musiała użyć wszystkich swoich sił, by powstrzymać się od wrócenia
biegiem do domu, żeby przekonać się, czy aby nic złego nie przytrafiło się jej
dziecku.
Pragnę, by moja przyjaciółka wiedziała, że codzienne decyzje nie będą już dla
niej rutyną. Że postanowienie pięciolatka, by w McDonaldzie wejść do męskiej
toalety, a nie do damskiej, stanie się olbrzymim dylematem. Że właśnie tam,
pośród trzasku tac i krzyku dzieci, ważyć się będzie samodzielność i tożsamość
płciowa jej synka i jej niepokój przed jakimś dewiantem seksualnym, który może
czaić się w łazience. Chociaż w pracy z łatwością może przychodzić jej
podejmowanie decyzji, jako matka wciąż będzie miała wątpliwości.
Patrzę na moją atrakcyjną przyjaciółkę i chcę zapewnić ją, że w końcu zrzuci
kilogramy swojej ciąży, ale potem zawsze już będzie czuła się inaczej. Że jej
życie, które teraz tak wiele dla niej znaczy, po porodzie stanie się mało
ważne. Że bez wahania poświęci je w każdej chwili, by ratować swoje potomstwo,
ale zarazem zapragnie żyć kilka lat dłużej - nie, żeby zrealizować własne
plany, ale żeby patrzeć, jak jej dziecko osiąga swoje marzenia. Chcę, by
wiedziała, że blizny po cesarskim cięciu czy błyszczące rozstępy staną się dla
niej odznakami honoru.
Jej stosunki z mężem także ulegną zmianie, ale nie w taki sposób, w jaki o tym
teraz myśli. Chciałabym, by pojęła, że o wiele bardziej można kochać
mężczyznę,który nigdy nie waha się poświęcić czasu, żeby zaopiekować się
dzidziusiem czy pobaraszkować ze swoim synkiem lub córeczką. Myślę, że powinna
wiedzieć, iż pokocha swojego męża z powodów, które będą dalekie od
romantycznych.
Pragnę, by wyczuła więź, jaka połączy ją z kobietami z przeszłości, które
desperacko starały się powstrzymać wojny, przesądy czy jazdę po pijanemu. Mam
nadzieję, że zrozumie, dlaczego o większości spraw potrafię myśleć
racjonalnie, ale kiedy rozmawiam na temat zagrożenia wojną nuklearną
przyszłości moich dzieci, staję się chwilowo niepoczytalna.
Chcę opisać jej zachwyt, jaki sprawia widok dziecka, które uczy się odbijać
piłkę baseballową. Chcę uchwycić dla niej dźwięczny śmiech dziecka, które po
raz pierwszy dotyka miękkiego futerka psa. Chcę, by posmakowała radości, która
jest tak prawdziwa, że aż boli.
Zagadkowe spojrzenie mojej przyjaciółki sprawia, iż dociera do mnie, że łzy
stanęły mi w oczach.
- Nigdy tego nie pożałujesz - mówię w końcu.
Potem wyciągam rękę nad stołem, ściskam jej dłoń i odmawiam cichą modlitwę za
nią, za siebie i za te wszystkie zwykłe, śmiertelne kobiety, które bohatersko
pokonują przeszkody na drodze do tego najświętszego z powołań.

opowiadanie Dale Hanson Bourke
 
reklama
Dziewczyny!!!
Powoli się wykruszamy i z czasem każda z nas przepisze się na wątek "mama wraca do pracy"...ciekawa jestem, jakie Wy mamcie plany...
Ja do lutego 2007 mam urlop wychowawczy i albo w lutym wracam albo przedłużam do lata...a Kubuś no cóż, do żłobka chyba ze nam się finansowo polepszy to zatrudnimy nianię
 
Ja sie wybieram na staz od wrzesnia, przedtem musze jeszcze zlozyc papiery do UP w moim miescie, zeby mi tez staz przyznali :)
Czyli czeka mnie troche latania z papierkami, poza tym jak skoncze staz to nie wiem czy zostane w szpitalu, niestety stazystow ( poza stazujacymi lekarzami) traktuje sie jak darmowa sile robocza!!!wiec nie wiadomo czy po prawie 9 miesiacach nie zostane na lodzie......mam cicha nadzieje, ze jednak da sie cos zrobic, mozna powiedziec ze mam u nas w szpitalu "male plecy" wiec moze...........poza tym tworza sie dwa nowe odzialy wiec a noz widelec sie uda.....

co do Kuby to pozostaje mi opiekunka, chociaz nie wiem czy bedzie Nas na nia stac, planuje przeznaczyc na nia jakies 400 zl, tak podobno teraz sie placi, zreszta opiekunka bedzie musiala przyjsc do mnie od 8 do 14, czyli w sumie na 6 h..........zlobek odpada, Rafal kategorycznie powiedzial, ze zadnych zlobkow.....na babcie tez nie moge liczyc..........ale to juz inny temat, nie na ten watek!!!!

zobaczymy jeszcze jak sie to wszystko potoczy, na razie siedze w domu, staram sie jakos do przodu...pozyjemy zobaczymy.......
 
Ja w czerwcu lub lipcu będe się bronić i też bym chciała iść na staż lub przygotowanie zawodowe

ja chciałabym iść do pracy ale narazie to niemożliwe, ale to jest w mojej podświadomości, dziś śniło mi się że ide do pracy ::)

chyba za intensywnie o tym myślę ;D
 
AniaSzwarc pisze:
Dziewczyny!!!
Powoli się wykruszamy i z czasem każda z nas przepisze się na wątek "mama wraca do pracy"...ciekawa jestem, jakie Wy mamcie plany...

ja sie nie wykrusze do listopada 2007 roku bo tak długo mam wychowawczy a pózniej.... ide na studia, to juz postanowione... na moja ukochana turystyke chyba no ale to zaocznie a do pracy nie wiem, jak coś ciekawego znajde to może .
łoś sie śmieje że ja wieczny student postanowiłam być bo dopiero jedno za mną a ja już na drugoe wyruszam ale co mi tam??
;D
 
elfiko pisze:
AniaSzwarc pisze:
Dziewczyny!!!
Powoli się wykruszamy i z czasem każda z nas przepisze się na wątek "mama wraca do pracy"...ciekawa jestem, jakie Wy mamcie plany...

ja sie nie wykrusze do listopada 2007 roku bo tak długo mam wychowawczy a pózniej.... ide na studia, to juz postanowione... na moja ukochana turystyke chyba no ale to zaocznie a do pracy nie wiem, jak coś ciekawego znajde to może .
łoś sie śmieje że ja wieczny student postanowiłam być bo dopiero jedno za mną a ja już na drugoe wyruszam ale co mi tam??
;D

ja tez mam już inny ciekawy kierunek na oku, po skończeniu tych studiów, ale niewiem czy pójdę bo znów na zaoczne bym musiała isc czyli płatne ::)
 
ja właśnie z powodu finansów ciagle odkładałam tą decyzje ale rozmawiałam kiedys z moją mama i ona powiedzisła,że jak sie już zdecyduje to mam isc a oni mi zapłacą połowe( tzn. rodzice) wiec ide ;D
 
ja tez ide na studia..........albo pedagogika, pielegniarstwo, psychologia, biologia..........no i cihco marze o medycynie, ale to chyba nierealne!!!
 
Joaska pisze:
ja tez ide na studia..........albo pedagogika, pielegniarstwo, psychologia, biologia..........no i cihco marze o medycynie, ale to chyba nierealne!!!

ja teraz kończe pedagogike :p ale jeszcze cos bym chciala skończyć, może jeszcze kiedyś na coś się zdecyduję ;)
 
reklama
a ja nie mam już szans na kończenie czegokolwiek,
a i widmo powrotu do pracy STOI JUŻ NADE MNĄ
bo mam wracać od 4 maja ....................boshe,a moja Otylcia taka mała
moge głodować,ale z dzieckiem chciałabym być w domku,
tylko mi się umowa kończy,a bardzo chciałabym mieć jednak świadomość,że mam pracę
i muszę wracać,co nie jest jednoznaczne z przedłużeniem,bo mój zakład jest chory......................

ale w tedy to już ,tylko zasiłek mi pozostanie i bedę z Otylcią w domku :p :-[
 
Do góry