daggy75z tym KTG to różnie bywa. Ja, podobnie jak Ty o -że się tak paradoksalnie wyrażę: ewentualnej konieczności biegania na to -nic nie wiedziałam. Mój lekarz, podczas comiesięcznych wizyt, każdorazowo w kartę ciąży wpisywał tętno płodu, po wykonaniu USG, choć żadnej innej aparatury nie miałam podłączanej, a sprzęt do USG nie wydawał żadnych dźwięków -do najnowszych nie należy. Serduszko lekarz tylko mi pokazywał, ale nigdy w gabinecie nie słyszałam jego bicia. Gdyby nie to, że trafiłam do szpitala -w ogóle nie wiedziałabym i nie doświadczyła do dnia dzisiejszego, co w praktyce oznacza KTG wykonywane przez ok. 20/30 minut po wysmarowaniu brzucha żelem i objęciu go szerokimi gumkami - bo tak to się odbywało w szpitalu
Dziewczyny z sali tłumaczyły mi, jak się rozpoznaje skurcze na wykresie, sama nic bym nie wiedziała.
Co lekarz, to obyczaj.
A ja wczoraj odwiedziłam ginekologa no i usłyszałam, że byle skurczyk i zacznę rodzić, choć póki co -na mój gust nic tego nie zapowiada.
Lekarz mnie badał przez kilka sekund, na głębokość może 3cm -bo już tam, tak nisko wyczuwalna jest dokładnie główka, która silnie napiera. Ja się spodziewałam, że dowiem się czy i ewentualnie jakie jest rozwarcie, jaki jest stan szyjki -zamiast tego widziałam zdziwienie w oczach lekarza.
Na USG pokazywał mi, że ponad połowa główki jest już poniżej kości spojenia łonowego, w kanale rodnym [?] - lekarz stwierdził, że to cokolwiek dziwne zjawisko i że rzadko coś takiego się widzi.
Dodam tylko, że już na wizycie w 7 miesiącu ciąży dowiedziałam się, że mała ma położenie główkowe, bardzo niskie i bardzo napiera na szyjkę, tyle że wówczas to oznaczało konieczność leżenia i zagrożenie porodem przedwczesnym.
Obecnie zagrożenia takiego już nie ma, wody płodowe w normie, łożysko jeszcze niedojrzałe więc pozostaje mi czekać i dziwić się zdziwieniem lekarza
Jak do tygodnia nie urodzę, to mam przyjść po skierowanie do szpitala na 5.02 -ale mam nadzieje, że takiej konieczności nie będzie.
Po tym jak
Martussa napisała, zdaje się, że to nie wody się sączą, a odchodzi jej czop -dochodzę do wniosku, że BYĆ MOŻE to coś, o wyraźnie gęściejszej konsystencji, co między ogólnie obfitą wydzieliną, wydobywa się ze mnie od czasu do czasu -a wczoraj zawierało śladowe ilości niteczek czerwonych -to też już czop ? Może jestem jedną z tych, którym odchodzi na raty i na dłuższy, miast krótszy czas przed porodem. I tak sobie snuję takie dywagacje :/
Kto tam wie, pewnie wydarzenia [naj]bliższych dni zweryfikują moje przypuszczenia i domysły, tymczasem obserwując zniecierpliwienie co poniektórych forum'owiczek chyba nastawiłam się psychicznie na to, że co ma być to będzie i jak mała nie zechce wyjść 'na czas', to tak jak i niektórym z Was, pozostanie mi tylko czekać i od czasu do czasu narzekać.