reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Majóweczki 2020

To jest przydatne jak ktos jest obok. Ja tak ostatnio mialam, ze jedna kobietka jeszcze lezala ze mna i to bylo fajne, ze nie musialam ciagnac mlodego ze mna do toalety, a po zzo musialam jak najszybciej, bo jeszcze mialam problem przez pare ladnych godzin zeby siku utrzymac.
To u nas położna mowia , ze jak chce się zjeść śniadanie, ( jest stołówka i szwedzki stol tylko obiad do sali przynoszą, ) czy iść zrobic tapeta to mam przywieźć dzidzia do nich na salę noworodkowa i spokojnie isc robic swoje 😊☺️
 
reklama
To ja przed pierwszym porodem sie az tak nie balam, a tam mi taka traume malpa polozna zrobila, ze juz w ogole dzieci nie chcialam. Dopiero po 6 latach urodzilam drugie dziecko i to chyba tylko dlatego, ze z "nowym" mezem. Drugi porod pomimo, ze bolalo, byl tak super, ze teraz juz sie za bardzo nie boje. Oczywiscie przy 8cm tez krzyczalam, ze chce cc, ale generalnie milo wspominam pomimo, ze wczesniak i byly komplikacje po porodzie.

Ja tez dobrze wspominam, pierwszy i drugi, mimo, ze syn miał 4 kg, a ja przed porodem 49 kg. A pierwsza córka 3,5. Boli i będzie bolało, ale kurczę to jest przeżycie [emoji3] u mnie różnica 5 lat, ale tak chciałam, a ze się jeszcze rozwijałam, kształciłam, to wyszło idealnie.
 
U nas chyba nie ma czegos takiego, a nawet jakby bylo to bym sie posikala zanim bym go zawiozla [emoji23]
To u nas położna mowia , ze jak chce się zjeść śniadanie, ( jest stołówka i szwedzki stol tylko obiad do sali przynoszą, ) czy iść zrobic tapeta to mam przywieźć dzidzia do nich na salę noworodkowa i spokojnie isc robic swoje [emoji4][emoji3526]
 
To u nas położna mowia , ze jak chce się zjeść śniadanie, ( jest stołówka i szwedzki stol tylko obiad do sali przynoszą, ) czy iść zrobic tapeta to mam przywieźć dzidzia do nich na salę noworodkowa i spokojnie isc robic swoje [emoji4][emoji5]

U nas miałam rooming, byłam sama na sali, miałam toaletę i łazienkę oraz przewijak i wanienkę dla dziecka. Wypas. W gole nie wychodziłam bo i posiłki mi przynosili [emoji846] teraz ponoć tez tak będzie, w szpitalu w którym będę rodziła, tez są sale jednoosobowe.
 
Bać się pewnie każda boi, u mnie 3 cięcie, niby wiem co mnie czeka ale jednak jakiś niepokój jest. Przeżyć to musimy więc głowa do góry [emoji57]
Dziewczyny tak z rana juz na forum jestem bo dospac nie moge....u mnie 35 plus 1. 30 kwietnia ide juz do szpitala wyznaczony termin 3 cesarka no i moje pytanie czy wy tez tak bardzo sue boicie porodu? Czy to sn czy cc bo ja pomalu naprawde wpadam w panike takie mysli kraza po glowie....eh...3 dziecko niby czlowiek wie co go czeka a jednak....
 
U nas miałam rooming, byłam sama na sali, miałam toaletę i łazienkę oraz przewijak i wanienkę dla dziecka. Wypas. W gole nie wychodziłam bo i posiłki mi przynosili [emoji846] teraz ponoć tez tak będzie, w szpitalu w którym będę rodziła, tez są sale jednoosobowe.
Mialam identycznie tylko placilam za to tzn za meza Bo spal z nami , ale teraz jak jest synek starszy to nie moge sobie na to pozwolić i muszę iść na normalną salę co tez nie jest zle bo pogadam z dziewczynami , chociaż położna mowila ze starają się max dwie na jedna sale .
 
Wlasnie takiego podejscia mi brakuje. 2 poprzednie porody tak przezylam. Poszlam. Cc. Bolalo jak diabli ale jakos optymistycznie podeszlam. No i qrocilam do domu
A teraz sama nie wiem...moze gorsze dni poprostu...

Mam podobne emocje. Jestem po dwóch CC i boję się tej kolejnej operacji, by wszystko poszło dobrze, by nie było komplikacji. To jednak poważny zabieg, a ja jestem ogólnie taka "antymedyczna" i mnie stresuje sam pobyt w szpitalu ;) Pierwsze cięcie było nagłe i zrobili mi je po 23 godz porodu (zaczeło się od odejścia wód i tak całą dobę rodziłam w skurczach strasznych), więc było dla mnie ulgą - naprawdę było mi już wtedy wszystko jedno, byle ten ból się już skończył ;) Drugie CC, takie już świadome i "na zimno", było dla mnie b. stresujące. Wiem też, że będę bardzo tęsknić za dziećmi i mężem, i myślę o tym by być jak najkrócej w szpitalu, by nic nas tam nie zatrzymało na dłużej. Myślę, że cały lęk potęguje jeszcze obecna sytuacja epidemiologiczna, obawy przed tym wirusem, to że do ostatniej chwili tak naprawdę nie będziemy wiedzieć, czy nasz szpital/oddział w danym momencie będzie otwarty, czy nasi lekarze nie będą na jakiejś kwarantannie. To wyjątkowo trudny czas dla ciężarnych, mamy prawo się obawiać, ten lęk jest naturalny. Ja się modlę, by wszystko było dobrze i to mi pomaga, staram się też nastawić optymistycznie i zadaniowo, ale przyznaję, że mam gorsze momenty (np. wczoraj i dziś od rana), kiedy nachodzi mnie lęk i jakiś taki żal, że w takich okolicznościach przyszło nam przeżywać ten czas, czemu nie może być normalnie itp. Ech...
 
U nas normalnie moze maz spac z nami, ale teraz wiadomo jak nie ma odwiedzin to 2h po porodzie musi wrocic do domu. I tak by tak bylo, bo trojka dzieci w domu z czego najmlodszy moze zle moja nieobecnosc zniesc. Po drugim porodzie mialam sepse i dalej na porodowce lezalam do nastepnego dnia po poludniu i sami go prosili zeby zostal ze mna na noc w razie gdyby znowu cos sie zaczelo dziac. Gdyby go nie bylo po porodzie ze mna to mnie by juz na swiecie nie bylo.
Mialam identycznie tylko placilam za to tzn za meza Bo spal z nami , ale teraz jak jest synek starszy to nie moge sobie na to pozwolić i muszę iść na normalną salę co tez nie jest zle bo pogadam z dziewczynami , chociaż położna mowila ze starają się max dwie na jedna sale .
 
Bać się pewnie każda boi, u mnie 3 cięcie, niby wiem co mnie czeka ale jednak jakiś niepokój jest. Przeżyć to musimy więc głowa do góry [emoji57]

Szczerze, to CC tez pewnie bym się bała 🤯 to jednak ingerencja chirurgiczna, no ale niestety czasem jedyne wyjście do zakończenia ciąży. Znajoma będzie miała w czerwcu czwartą CC i ginekolodzy są niewzruszeni, to chyba dobry znak [emoji846]
 
reklama
Mam podobne emocje. Jestem po dwóch CC i boję się tej kolejnej operacji, by wszystko poszło dobrze, by nie było komplikacji. To jednak poważny zabieg, a ja jestem ogólnie taka "antymedyczna" i mnie stresuje sam pobyt w szpitalu ;) Pierwsze cięcie było nagłe i zrobili mi je po 23 godz porodu (zaczeło się od odejścia wód i tak całą dobę rodziłam w skurczach strasznych), więc było dla mnie ulgą - naprawdę było mi już wtedy wszystko jedno, byle ten ból się już skończył ;) Drugie CC, takie już świadome i "na zimno", było dla mnie b. stresujące. Wiem też, że będę bardzo tęsknić za dziećmi i mężem, i myślę o tym by być jak najkrócej w szpitalu, by nic nas tam nie zatrzymało na dłużej. Myślę, że cały lęk potęguje jeszcze obecna sytuacja epidemiologiczna, obawy przed tym wirusem, to że do ostatniej chwili tak naprawdę nie będziemy wiedzieć, czy nasz szpital/oddział w danym momencie będzie otwarty, czy nasi lekarze nie będą na jakiejś kwarantannie. To wyjątkowo trudny czas dla ciężarnych, mamy prawo się obawiać, ten lęk jest naturalny. Ja się modlę, by wszystko było dobrze i to mi pomaga, staram się też nastawić optymistycznie i zadaniowo, ale przyznaję, że mam gorsze momenty (np. wczoraj i dziś od rana), kiedy nachodzi mnie lęk i jakiś taki żal, że w takich okolicznościach przyszło nam przeżywać ten czas, czemu nie może być normalnie itp. Ech...

Żeby nie wiem jak człowiek był odporny i silny emocjonalnie, to w jakimś stopniu będzie przeżywał aktualną sytuację epidemiologiczną i wynikającymi z niej obostrzeniami. Szczególnie kobiety w ciąży, rodzące i ich mężowie. Nie martw sie. I ja tez to przeszłam, w momencie kiedy zakazali porodów rodzinnych, ze mój mąż który chciał być ze mną, którego ja potrzebuje nie będzie mógł być, następnie byłam zła, ze mój szpital w którym chce rodzic został przekształcony, ze muszę jechać do obcego sobie, do obcych ludzi. Ale czym by był proces adaptacji i tolerancji? No właśnie, musimy te sytuacje tolerować i jakoś przetrwać. I tego życzę Nam wszystkim, abyśmy były silne i jakoś to przyswoiły [emoji1374][emoji1307][emoji1319]
 
Do góry