reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Majóweczki 2008

Cześć dziewczynki.
Dopiero jak kobieta nosi w sobie dzieciątko potrafi sobie choć w minimalnym stopniu wyobrazić jego stratę.Jak sobie czasem pomyslę, że coś miałoby się stać mojej dziewczynce, to serce mi zamiera.
Próbę już miałam... i nie zapomnę tego uczucia do konca życia. Wyszedł mi zły wynik testu potrójnego jesli chodzi o zespół Downa. Ryzyko, które normalnie wynosi ok 1:900 u mnie wyniosło 1:60. Lekarka grobowym głosem poinformowała mnie o tym przez telefon a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Trzy dni później zrobili amniopunkcję i analizę FISH (na niehodowanych komórkach) dzięki której wstępny wynik dał pomyślne nowiny, aczkolwiek na pełną ocenę musiałam czekać do 2go stycznia, czyli dwa tygodnie. W czasie Wigilii siedziałam przy stole i bawiłam się z siedmiomiesięcznym synkiem szwagierki i modliłam się, aby moje dzieciątko było zdrowe.
Koszmar. Płakałam całe dnie ze strachu. Wszyscy starali się pocieszać, ale nikt tak naprawdę nie wiedział co czułam, może tylko Piotrek, który też martwił się o swoją córeczkę (ale on był dzielny i mnie wspierał jak mógł).
No ale jest wszystko OK, chociaż wszystkim się teraz spinam, jak maluszek jest za mało aktywny, jak mnie strzyknie w brzuchu i 100 innych rzeczy, które pobudzają moją wyobraźnię.
Najgorzej, że na tyle rzeczy nie mamy wpływu...
Trzymajcie się wszystkie.
 
reklama
Witam.... ja też bardzo płaczę z powodu śmierci Mai bo bardzo przeżywałam i śledziłam jej losy. Współczuję jej rodzicom, nie wiem czy potrafiłabym się podnieść po takiej tragedii - chyba nie, bo nic gorszego nie może spotkać rodziców niż strata dziecka.
Oby wszystkie nasze maluchy były zdrowe i szczęśliwe, niedużo więcej w życiu potrzeba tak naprawdę - a większość osób (przynajmniej na pewno ja) zbyt wiele czasu poświęca na przejmowanie się pierdołami, dopiero tragiczne wydarzenia potrafią uświadomić, że marnuję czas i nerwy.

Maks bierze antybiotyk, kaszle okropnie, śpi (czy to można nazwać spaniem?) bardzo źle, ma złe sny, budzi się co 5 minut a ja z nim. Prawie nic nie je, marudzi, kaszel się nasila, podawanie leków to koszmar. Mnie też coś bierze, dziś rano okropny kaszel, zapchany nos, drapie mnie w gardle. Biorę antybiotyk na bakterie E.coli w moczu i cholera miałam nadzieję, że mnie to obroni przed kolejną infekcją. Jeżeli jutro będę się żle czuła, jadę do lekarza.
Mój M wyjeżdża w poniedziałek i wraca w sobotę więc wolę być na wszelki wypadek zaopatrzona w jakieś leki chociaż tyle już cholerstwa biorę że więcej wolałabym nie.

Na pomoc teścia nie chcę liczyć tzn nie chcę go fatygować, bo z moją teściową jest bardzo słabo. Ma raka - chłoniaka (podobno wszystko miało ładnie przebiegać, 5 serii chemii i lekarze rokowali, że będzie ok), a tymczasem po drugiej chemii jest baaaaardzo słaba, wychodzi ze szpitala na jeden dzień i w domu stan się tak pogarsza że teść nie zważając na protesty odwozi ją znów do szpitala. Dziś też pojechali.... zastanawiam się kiedy ona wróci... mam nadzieję że wróci!!!! (Moja Mama zmarła na raka, serce mi się ściska jak widzę że druga osoba też niknie w oczach, chociaż nie tracę nadziei bo wiem że chemoterapia jest okropnie wycieńczająca). Więc w takiej sytuacji nie chciałabym Maksa zostawiać z teściem a sama jeździć po lekarzach w tygodniu, albo jutro się poczuję lepiej albo jadę dać się przebadać.

Mam nadzieję że z Kamilką wszystko ok.

Oleśka witaj i pisuj.
 
Olu ojoj zdrowka zycze!!!!!!!!!! No i tesciowej jaka by nie byla..... Ja nie zmotoryzowana,tzn nie mam prawka bo bym przyjechala i pomogla co mogla...
 
Witam w ten pechowy weekend.Mam nadzieje,ze limit na zle wiadomosci o czyjejs smierci lub ciezkiej chorobie wyczerpany.Dzis sie dowiedzialam,ze zmarla sasiadka z bloku.Taka bardzo sympatyczna starsza Pani
Oleska dobrze,ze juz wszystko w porzadku,zagladaj do nas czesciej.
Kamilka bylas juz u lekarza??
OlaK biedny ten Twoj Maksio.Ja od polowy listopada do konca grudnia chorowalam i juz ryczalam z bezsilnosci bo nic mi nie pomagalo.MAm nadzieje,ze nowy antybuiotyk okaze sie skuteczny i ze ty nic nie zlapiesz.Wspolczuje z powodu tesciowej,moj tata zmarl na raka i mial chemie i naswietlania i wiem jak to wykancza.
 
witajcie.

strasznie mi smutno z powodu Majeczki
[*]

dziewczyny czuje się fatalnie i nie jestem na bieżąco.
na dodatek pojawiły się skurcze u mnie i jak nie przejdą to mam jechać do szpitala.
a bardzo nie chce tego :-(
 
Lady chyba zle mnie zrozumialas. Ale to juz nie moja wina. Chodzi o to, ze czesto roztrzasanie tematu wrecz przeciwnie - nikomu nie przynosi ulgi, a bol. Uwierz mi, mam duza wrazliwozc i lzy tez mi leca w takich momentach i nie chodzi o to by ktos byl zimny i nie musisz mi tlumaczyc, ze dla wielu jest to dzien smutku. Ale trzeba znalezc we wszystkim granice. I nie musisz mi mowic, zebym zrozumiala i powstrzemala sie od jakichkolwiek komentarzy, bo uwazam, ze Twoj jest w tym momencie zbedny.
 
Wiem czytalam i powiem wam szczerze ze sie ciesze ze sie odezwala i nadal wierzy! To jest najwazniejsze! Wiara w Boga ktory istnieje lub nie co roznei komu po glowie w takich chwilach chodzi napewno nien da jej sie zalamac i to jest dobra wiadomosc.Widac ze ona chce z nami pogadac na BB i sie po zalic nadal i to jest super ze na odleglosc a jakos sie wszyscy wspieramy i to przez internet.Troszke mi sie lzej zrobilo jak ja ujzalam :) Ale sie zryczala po raz kolejny........
Moncik sie coeszy ze has tyle wszystkich modlacych czy sledzacych jest .....ze jestesmy z nia.
 
reklama
Łania nikt nie roztrzasa tematu,jest watek,jest rodzina ktora chciala sie dzielic z nami publicznie o swojej histori niestety nieszczesliwie zakonczonej.Moncik sie tak cieszyla i cieszy ze tyle ludzi tez mysli i modli sie za jej coreczke,bylismy z nia przy kazdym ach i ech kiedy sie nam mogla wyzalic i to jej pomagalo i wiedziala ze nie jest sama.....i nawet w takiej chwili na forum sie odezwala.Podziwiam kobiete...ona nadal na nas liczy
 
Do góry