Witajcie!
Ależ jestem zła
!!!
Zaplanowałam że załatwię dzisiaj kilka spraw, hmmm nie za bardzo mi to wyszło.
Okazało się że w moim samochodzie który stał dłuższy czas przed domem, nie działają wycieraczki
, a to sprawka sąsiada który nakładał tynk na ścianę i chyba leciały te fafroki na moje auto i zapchało mechanizm wycieraczek
.
Normalnie dziecko już w samochodzie, zaczyna marudzić a ja wacham się, bo mgła jak sam sku..syn, nie wiem czy nie zacznie padać, ale cóż na chybił trafił pojechałam do elektryka, ten coś poruszał, postukał i zazdziałało
, wziął piątaka na piwo i pojechałam dalej.
Tym razem na przegląd auta, tam czekałam 30 min ażeby się dowiedzieć że facet skończy oglądać auto za 1 h
. No więc pojechałam do ZUSU, złożyłam wniosek o zaświadczenie do MOPSU i pojechałam do TESCO. Tam mała poryczała więc musiałam się zawijać i nici z zakupów.
Pojechałam znowu na przegląd, sprawdzał znowu auto 30 min, no i w końcu wjechałam. I zaczeło się..... Do wymiany żarówki w kierunkowskazach bo mu się kolor nie podoba, wycieraczka z tyłu do wymiany, kabel od klaksona mi się wyczepił, no i trzeba podwiesić tłumik bo może się urwać, a chyba gdzieś zachaczyłam mocniej i dlatego
.
No wieć nici z podbicia dowodu.
Pojechałam do mechanika, akurat stał przed domem, więc hyc szybko chciałam zaparkować auto i stanełam na przystanku autobusowym tuż koło przejścia dla pieszych i do tego na chodniku, ja wychodzę a tam policja
, dobrze że dali mi ostrzeżenie bo mandatu nigdy nie dostałam, ale chyba dzisiaj bym się przez to załamała totalnie.
Mechanik i tak przyjmie mnie za 1,5 tygodnia i jestem bez auta, MASAKRA ogółem.
A to chyba wszytsko dlatego że zapomniałam panela do radia i się wróciłam, to przynosi pecha.