reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Majóweczki 2008

a tak w ogóle to chyba sporo przeoczyłam-czy ja dobrze rozumiem, że Zwolinka jest w ciąży? my myślimy o drugim mniej więcej za rok, żeby różnica była ok lat. ale teraz jak mały daje nam popalić z tym noszeniem na rękch na soacerach i widzę jak mało mam cierpliwości i jak szybko sie złoszczę to zaczynam mieć wątpliwości czy dam rade PSYCHICZNIE. nie wiem czemu tak szybko się irytuję jego wrzaskiem. jestem na siebie zła, bo do swojego powinno się mieć anielską cierpiwość a ja złoszcze się na 4mies brzdąca, że płacze. ale po prostu mam wrażenie, że wymusza to noszenie.
 
reklama
Panno_migotko, Miki jak najbardziej ze smokiem za pan brat. Liczę, że z czasem sam "rzuci" smoka tak jak jego brat.

Magali, te nasze dzieciaczki są coraz bardziej ciekawe świata i pewnie dlatego chcą być na rączkach, żeby więcej widzieć. Wiem, że ciężko, ale wiesz co, ja noszę, bo uwielbiam się przytulać do malucha, a w sumie niedługo nadejdzie czas, kiedy ciężko będzie te nasze maluchy złapać, nie mówiąc o przytuleniu się. Maks też zrobił się przytulasem, ale to z zazdrości - bo do niedawna właśnie cięzko było go złapać na sekundę. Wyobraź sobie, że często na spacerze pcham wózek a Maks mi się wpycha na ręce... a waży mój skarb 16.5kg. No a ja pamiętając że potrzebuje uwagi, biorę go na ręce i niosę mniej więcej 20 metrów bo więcej nie daję rady. A on wtedy do mnie "kocham cię najbardziej na świecie"...
A propos denerwowania się, to wyznam szczerze, że przy Maksiu (ok, to był trochę inny typ niż Mikołaj, ale jednak...) dochodziłam wręcz do wniosku, że nie powinnam być matką, bo naprawdę czasem prawie wychodziłam z siebie, jego płacz działał na mnie jak płachta na byka, miałam szczerze dość. Różne "książkowe mądrości" którymi byłam nafaszerowana, bo niestety w ciąży zaczytywałam się zaklinaczką niemowląt itd sprawiły, że pierwszy okres zycia Maksa był dla mnie źródłem wiecznej frustracji, bo on się zupełnie nie chciał podporządkować - aż sobie odpuściłam wiele spraw i zaczęlo być przyjemniej. A Mikuś - na niego nie zdenerwowałam się ani raz, ani trochę w ciągu tych 3,5 miesiąca. Myślę, że przy drugim jest łatwiej o tyle, że do wielu rzeczy naprawdę podchodzi się spokojniej ("ok, płaczesz, ale ja teraz chcę umyć zęby, poczekaj chwilę" zamiast opowiadania męzowi, że "tak płakał, że do godziny 13 nie mogłam nawet umyć zębów"). "Powrót do pieluch" wcale nie był dla mnie bolesny, jest wręcz przyjemnie, że mam znów takiego słodkiego bobasa w domu. Ogromnym problemem jest natomiast zazdrość Maksa i szczerze, bez drugiej osoby w domu (męża, niani) jest na tyle ciężko - jak Maks robi scenę, a Miki się rozpłacze - że naprawdę tracę wiarę w to, że kiedyś będzie normalnie. Często płaczę już z bezsilności.... I staram się, żeby niania jednak była nawet jak nie mam pracy danego dnia. Łatwiej jak ona zajmie się Maksem gdy ja karmię, albo weźmie Mikiego gdy chcę siępobawić lub poprzytulać z Maksiem.
 
Ostatnia edycja:
Ola_K. baaardzo baaardzo Ci dziekuje za wszystko c napisalas, mysle ze nie ja jedna jestem Ci wdzieczna. to, ze się przyznalas do swoich slabosci dalo mi wiare w siebie, bo tez miewalam watpliwosci, czy sie nadaje na matke, skoro moj maz ma wiecej cierpliwosci. masz racje, trzeba sie nacieszyc chwilami kiedy sa male i nas tak bardzo potrzebuja! od jutra postaram sie naczej do tego podchodzic i nie narzkac tylko widziec te dobre strony. jelsi ktoras ma jeszcze cos do dodania na ten temat to chetnie poczytam i sie pociesze i nabiore sil.
 
Witam Was,
widzę, że co niektóre już planują kolejną ciążę:-) my się wstrzymamy ,podobnie jak Panna Migotka chcemy wybudować dom, żeby każde dziecko miało swój pokoik, a nie żeby się gnieździły w jednym. Pola, ja też jestem jedynaczką i na pewno przy jednym się nie skończy:-)
Co do powrotu do pracy tooooooo nie wracam;-) powinnam się stawić 25 w firmie, ale wezmę zwolnienie na kręgosłup, nie zostawię promyczka w domku bo nie mam z kim, a poza tym nikt lepiej nie wychowa mi dziecka niż ja sama:-D, teściowa chętnie by się nią opiekowała, ale absolutnie NIE:szok: znów by mi nosiła Zosię przez cały dzień na rękach, a potem to bym się przepraszam za wyrażenie, wysrać nie mogła bo by się darła że na rączki chce, o nie nie:crazy:.
Dziś stan mojej niuni się poprawił zrobiła tylko 3 kupy, jedni czekają na nie, a my teraz patrzymy żeby ich było jak najmniej:sorry2:
Idę zaraz spać, dobranoc Cioteczki:-)
 
Magali, na pewno jesteś cudowną mamusią :tak::tak::tak: A tatusiowie mają więcej cierpliwości, bo mają odskocznię w postaci pracy, a my na dyżurze 24/7.

Wczoraj mój mnie załamał, przyjechał do domu ok. 19, Maks stęskniony i śpiący "tatusiu, na rączki" a tatuś do niego "nie będę cię nosił na rękach, kanapki sobie robię na jutro do pracy". Ale szybciutko pod wpływem mojego spojrzenia zmienił zdanie hehe bo trzeba dodać, że chwilę wcześniej miał na rękach Mikołaja, a niestety - jak się jednego targa na rękach to i drugiego trzeba....

A Maksio śpi od jakiegoś czasu z lalką-bobasem pożyczoną od małej sąsiadki z osiedla.... i mówi naprzemiennie, że na urodziny chce: a) koparkę, b) lalkę.

Dobranoc! Idę spać bo jutro jak codzień ok. 6 pobudka....

Idę spać, kochane majóweczki!
 
ja jestem na etapie odzwyczajania Wiktora od pampersów i jak narazie to więcej jest na podłodze i na dywanie niż w nocniku ale jak narazie się nie poddaje.;-) heheh ciekawe jak długo.
Tak patrzę na suwaczek Wiktorka i w głowę zachodzę, dlaczego tak wcześnie, przecież jeszcze nie rozumie. Ale kilka postów dalej piszesz, że ma już 1,5 roku. Więc o.k. My z Anią zaczęliśmy odpampersowywanie miesiąc przed 2. urodzinami.

nasz synek od jakis 2 tyg nie chce lezec a juz szczegolnie w wozku. po jedzeniu bawi sie ok godziny a potem nagle wpada w taka histerie zjakbym go obdzierala ze skory. na spacerach nie wiem juz co robic, przewaznie konczy sie to braniem na rece i to pomaga, bo sie rozglada. wydaje nam sie ze zaczyna wymuszac noszenie na rekach, bo jest ciekwy swiata i chce wszysko widziec. ale nie zawsze mozna go nosic, poza tym jest coraz ciezszy. co robic? pozwolic mu plakac? jednak nosic? a moze to cos innego? moze zeby? ale czemu na rekach by sie wtedy uspokajal? czy wasze tez tak sie zachowuja?
Cóż, dziecko jest ciekawe świata i wcale mu się nie dziwię, że drze się. Natalka jak jest znudzona czyli jak akurat nie śpi w wózeczku to też marudzi i momentalnie isę uspokaja i uśmiecha jak bierzemy ją na ręce. Nie bierz dziecka na ręce... nie da się, dla tego uśmiechu i dla radości dziecka nosimy :tak:.
Kiedyś gdzieś słyszałam, że nie przyzwyczaja siędo noszenia, jest to jeden z elementów okazywania uczuć, maleństwo jest blisko nas, czuje się bezpiecznie, kochane.

Wreszcie odkryłam przyczynę strasznego pocenia się Igi w nocy. Zawsze jak ją wyjmowałam na karmienie, miała całe mokre plecy. Okazało się, że to przez ceratkę pod prześcieradłem. Podobno są to specjalne ceratki i myślałam, że będą ok. Wczoraj zdjęłam ceratkę, plecy suche, super :-)
Wyścieliłam kiedyś wózek Natalce ceratką na całej długości i też dziecko było potem strasznie spocone. Teraz ceratka leży na wysokości od pasa w dół i jest w porządku.

A przy okazji - czy widziałyście może w niedzielę "Supernianię"? Ja niestety nie obejrzałam całego odcinka, ale matko jedyna - jakbym patrzyła na nasz dom. Idealne odzwierciedlenie zazdrości mojego Maksika! To wymuszanie, gryzienie (no na szczęscie nie pluje!), zmienianie zdania co 2 sekundy, płacz nie wiadomo o co....
Wczoraj miałam akcję z "karną kanapą" ;-) trwało to 40 minut (!!!!!!) na szczęście mam świetną opiekunkę, która mnie wspiera i która przez cały czas miała Mikołaja na rękach (bo w wersji: histeria Maksa plus ryczący Mikołaj ja niestety tracę nerwy). Więc zaczynam ostrą pracę wychowawczą oraz staram się jeszcze więcej czasu poświęcać Maksowi...
Nie widziałam "Superniani" ale zapisałam w telefonie - powtórka w czwartek o 13.05, na pewno obejrzę. To, co napisałaś to jak bym czytała o swojej Ani normalnie.

Myślę, że przy drugim jest łatwiej o tyle, że do wielu rzeczy naprawdę podchodzi się spokojniej ("ok, płaczesz, ale ja teraz chcę umyć zęby, poczekaj chwilę" zamiast opowiadania męzowi, że "tak płakał, że do godziny 13 nie mogłam nawet umyć zębów"). "Powrót do pieluch" wcale nie był dla mnie bolesny, jest wręcz przyjemnie, że mam znów takiego słodkiego bobasa w domu. Ogromnym problemem jest natomiast zazdrość Maksa i szczerze, bez drugiej osoby w domu (męża, niani) jest na tyle ciężko - jak Maks robi scenę, a Miki się rozpłacze - że naprawdę tracę wiarę w to, że kiedyś będzie normalnie. Często płaczę już z bezsilności.... I staram się, żeby niania jednak była nawet jak nie mam pracy danego dnia.
I znowu jakbym czytała o sobie, przy drugim dziecku na prawdę podchodzi się spokojniej do wielu spraw. A może po prostu drugie trafiło się spokojniejsze? Bo ANia jest i była wymagającym dzieckiem. I bez pomocy mojej mamy byłoby naprawdę ciężko.


Co ja tu jeszcze robię? Idę spać.
 
Witam.Moja Vanesska chora :-( wieczorem dostala goraczki,w nocy miala juz 39 i nadal sie temperatura pozwyzej 38 utrzymuje:-(.Nie chce zadnych lekarstw brac-ja sie zastrzele.... :crazy:Boje sie o Klaudie zeby sie nie zarazila.Juz od wczoraj zabronilam Vanessce sie przytulac i calowac siostre.Kolo 11-12 przyjedzie prywatnie doktorka znajoma.:tak:

Co do anty ja nie stosuje nic,uwazamy poprostu.:-p
Co do kolejnych dzieci to jeszcze nie wiem,na chwile obecna jest dobrze jak jest ale moze jeszcze za kilka latek jakiegos chlopca bysmy zmajstrowali.:-)
Co do supermamy to za taka sie nie uwazam niestety :no:,nie panuje nad nerwami a Vanesska ostatnio przechodzi sama siebie:wściekła/y:,czesto na nia krzycze i klapsa tez potrafie dac:zawstydzona/y:.Przyrzekalam sobie ze nigdy nie bede swoich dzieci biła ale jakos mi to nie wychodzi,:-( generalnie uwazam ze duzo gorsza jest kara typu nie ma dzis telewizji,czy nie wyjscie na dwor i tak bede starala sie robic:tak:Na szczescie moja Klaudia to dziecko tfu tfu zeby nie zapeszyc istny aniolek jak na razie!:-DWogole w sumie nie placze,tylko czasami marudzi jak ja nie mam czasu sie nia akurat zajac bo sobie cos sprzatam itd,ale top tez troszke po kweczy i po chwili sobie daruje:tak::-)
 
Iwonka, współczuję choroby Vanesski - niestety tak to może być w przedszkolu, ale mam nadzieję, że szybko nabierze odporności!
Widzę, że i u Ciebie zaczęły się problemy z zachowaniem starszej pociechy... pewnie też wynikają z zazdrości, chociaż nie są okazywane bezpośrednio dzidziusiowi a raczej przejawiają się w ogólnym złym zachowaniu (czy, jak u nas, wyładowywaniu złości na mnie).
No i własnie - najtrudniej jest nam mamom zachować spokój, bo jak się zareaguje zbyt gwałtownie to potem wyrzuty sumienia, złość na samą siebie, maluch rozżalony, itd. itp.

Jo-anna-on, wiesz też sobie przypominam, że w jakimś programie słyszałam wręcz, że przez pierwsze pół roku należy dziecko jak najwięcej nosić, przytulać, bo ono tego potrzebuje, i nie ma ryzyka "rozpieszczenia", a po ukończeniu pół roczku stopniowo dzidzię usamodzielniać - oddzielać od siebie (może poprzez próby zainteresowania dziecka zabawkami, różnymi rzeczami dokoła...)

A wiecie, że mi teściowa kiedyś mówiła, że gdy ona rodziła dzieci, to "obowiązującą szkołą" w zakresie karmienia była zasada, że od początku życia dzieci należy przyzwyczajać do 8-godzinnej przerwy nocnej między karmieniami..... Biedne te dzieci były! Podobno były całe noce ryku i noszenia na rękach.
To samo potwierdziła nasza niania, ale ona była na tyle mądra, że nie stosowała się do takich rewelacyjnych zasad.
 
reklama
Cześć Majówki

Przeziebienie mnie rozłozyło na maksa. Dobrze, że mój mąż mógł dziś wziąć sobie urlop, to w nocy wstawał do Szymonka i dzisiaj cały dzień się nim zajmuje, żebym go jeszcze nie zaraziła (mam mega katar, a u niego katar się kończy)
Boję się o niego, bo od rana ma dziwny głosik, taką jakby chrypkę i czxasem pokasłuje. Chyba pójdę dziś z nim do lekarza :baffled:
Biedny ten mój Misio.

Życzymy zdrówka pozostałym chorowitkom
 
Do góry