Hej Dziewczynki. Widzę, że już prawie wszystkie z dzieciaczkami.
Ogromne gratulacje dla wszystkich mam tatusiów i ich dzieciaczków.
Nasza Iga Olga przyszła na świat 18. 05. (4400 g, 57cm).
Poród był dla mnie tak traumatycznym przeżyciem, że do dziś mam łzy w oczach jak sobie przypomnę. Dopiero wczoraj wyszłyśmy.
Zaczęło się 17. odejściem wód, zero rozwarcia, szyjka na 2,5 cm, nad ranem silne skurcze rozwarcie 3 cm i nic się nie ruszało, kroplówka na wywołanie-skurcze tak silne, że padałam na kolana i myślałam, że będę parapet gryzła....(dobrze że Ł. był ze mną), błagałam o znieczulenie i w końcu o 13.30 18 maja decyzja o cc (Całe szczęście, bo mała była 2 razy owinięta pępowiną). Dostałam znieczulenie dokręgowe , później ogólne (po którym miałam komplikacje- okropny ból głowy). Do tego depresja poporodowa. Wam pewnie poszło lepiej.
Opis porodu powinnam wstawić na inny wątek, ale już chyba nie chcę do tego więcej wracać...
A oto nasze szczęście.
Ogromne gratulacje dla wszystkich mam tatusiów i ich dzieciaczków.
Nasza Iga Olga przyszła na świat 18. 05. (4400 g, 57cm).
Poród był dla mnie tak traumatycznym przeżyciem, że do dziś mam łzy w oczach jak sobie przypomnę. Dopiero wczoraj wyszłyśmy.
Zaczęło się 17. odejściem wód, zero rozwarcia, szyjka na 2,5 cm, nad ranem silne skurcze rozwarcie 3 cm i nic się nie ruszało, kroplówka na wywołanie-skurcze tak silne, że padałam na kolana i myślałam, że będę parapet gryzła....(dobrze że Ł. był ze mną), błagałam o znieczulenie i w końcu o 13.30 18 maja decyzja o cc (Całe szczęście, bo mała była 2 razy owinięta pępowiną). Dostałam znieczulenie dokręgowe , później ogólne (po którym miałam komplikacje- okropny ból głowy). Do tego depresja poporodowa. Wam pewnie poszło lepiej.
Opis porodu powinnam wstawić na inny wątek, ale już chyba nie chcę do tego więcej wracać...
A oto nasze szczęście.
Ostatnia edycja: