Karola trzymam kciuki.
Ja tak szybko, bo zaraz mała się obudzi.
wkurzona jestem na szpital jak nie wiem co.
Rodziłam w Łodzi w Madurowiczu. Owszem na porodówce ok, wszyscy skakali koło mnie. Położna odbierająca poród traktowała to już bardzo maszynowo, ale ogólnie jestem zadowolona.
Ale wiecie co, na oddziale masakra!!!!!
nikt się nie interesował jak młode matki sobie radzą. Przecież to nie jest proste. Pielęgniarki nie interesowały się niczym. Tylko jak dziecko za bardzo płakało to wpadały z butlą i wrzeszczały "No matka, co ty tak głodzisz swoje dziecko!" i wyrywały żeby je nakarmić.
Mam teraz problemy z przystawieniem Jagódki, ale walczę na maxa.
Dziś mnie wreszcie zaczęła wysysać, ale przez te 4 dni jak tylko ją przystawiałam to był wielki płacz.. trzymajcie kciuki, żeby mi się udało.
Pozdrawiam was wszystkie cieplutko. jutro postaram się opisać poród. Jako ciekawostkę i zachętę do lektury napiszę tylko, że przegonili mnie nieźle po porodówce i sali w której rodziłam