Co do ubranek to też płakałam nad zapoznaniem napow,bo mi ciepły ręce,ale w zażywanych pajacach było jej nie wygodnie,jakoś też zamek tak się znosił do góry
od kiedy zaczęła chodzić i chyba bardziej od wakacji jak zaczęła spać i chodzić bez skarpet czy w pajacach odkrytych tak teraz jak założę ze stopami to drze we wszystkie strony
U nas temperatura oscyluje między 21/22 ,młoda się z Boga nie da przykryć więc budzi się z rękami i nogami jak z lodówki,ale reszta ciepła.
To wyobraźcie sobie jak córka miała kilka miesięcy i cała rodzina kazała mi grzać w domu na 24 stopnie,a w sierpniu jak dowiedziała nas moja siostra to znajdowałam młoda w łóżeczku opatulona rożkiem i na to jeszcze kocykiem,bo dzidziusiowi jest zimno. Cała jesień miałam przeprawy,bo każdy przychodził i mówił że przy takim dziecku to min 24 stopnie a nie 20/21. Kiedyś byłyśmy u lekarza ,coś z katarem i babka sama powiedziała 19/20 stopni nie wyruszamy powietrza i w ogóle. Ale wiosłowo znachorzy wiedzą lepiej
Ja się czuję narazie całkiem ok. Już trochę bym chciała wizytę,bo jestem ciekawa co tam u malenstwa. Pytałam męża czy jakoś się już cieszy,minął mu szok. Mówi ,że już przywykł,ale on musi dziecko zobaczyć . W sumie z córką też tak miał,był od początku zaangażowany i w ogóle ,ale jak ją zobaczył to mówi,że jego miłość od pierwszego wejrzenia. Sieklo go totalnie i że wiedział,że będzie kochal,ale ze sobie nie wyobrażal,że tak i w ogóle.