reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Majowe mamy 2023

reklama
Macie czasami tak, ze myśl o siedzeniu samej w domu z dzieckiem kolejny dzień już wywołuje atak nerwówki? 🙈
Ja naprawdę dzidziula uwielbiam, dałabym się za niego pokroić, ale jeżu, jak myślę o tym, że jutro od nowa pół dnia z nim będę sama, to mam ochotę siąść i wyć 🙈
Zawsze mam problem z porankami, z wzięciem rozpędu w dzień i jakimś takim ogarnieciem, noce z pobudkami sprawiają, że czuję się ciągle tak, jakby za chwilę coś się miało stać złego, takie napięcie jest. On to pewnie odczuwa. I niby skok chyba za nami już, bo jest mniej marudny, czekamy na zęba, to jednak ja mam jakiś kryzys 🙈
Czytałam nawet, ze często mamy mają kryzys w tym momencie, a potem jak dziecko zaczyna raczkować, to już jest lepiej.
Doskonale Ciebie rozumiem! U nas mały jest ekstremalnie marudnym egzemplarzem i nigdy nie przespał mi ciągiem więcej niż 3h. Teraz to już szok jak są epizody snu w nocy dłuższe niż 2h. Czuję się paskudnie. Jak mąż jest w domu to jest znacznie lżej, ale jak idzie do pracy, do kumpli albo na trening to mnie to jakoś dobija, bo czasem mam poczucie, że sobie z młodym nie radzę. Czasami ciężko za małym nadążyć, nie wiadomo o co mu chodzi i płynnie przechodzi ze śmiechu w marudzenie.
Mam możliwość wyjścia z domu na 1-2h jak mąż jest w domu i do zdarza się dość często, ale przez przemęczenie takie wyjście niewiele pomaga, chociaż daje zresetować na chwilę głowę. Ogólnie każdy mi mówi „oo jak szybko rośnie, ciesz się tym czasem”. A ja jak słyszę, że szybko rośnie to mam myśli „bardzo dobrze”, bo pomimo tego, że uwielbiam tego malucha to jestem zmęczona zgadywaniem o co chodzi, zapewnianiem w kółko tych samych atrakcji, które też przestają działać. Czekam na etap, gdzie mały będzie bardziej kontaktowy, da znać o co chodzi, zajmie się czymś, zainteresuje, czy nawet pomoże (przeszkadzając) przy gotowaniu głupiego obiadu. Popadłam w jakąś monotonię i zaczynam być nią zmęczona, wiecznym wrzaskiem i marudzeniem, robieniem ciągle tego samego od drzemki do drzemki.
Czasem jak rozmawiam ze znajomymi, co mają maluchy w tym samym wieku, nie wiem czy to ja nie ogarniam życia i mam ekstremalnie marudne dziecko, czy wszyscy dookoła udają jak jest wspaniale czy faktycznie mają lekko i nie odczuwają tego, że mają dzieci 🙈
 
Doskonale Ciebie rozumiem! U nas mały jest ekstremalnie marudnym egzemplarzem i nigdy nie przespał mi ciągiem więcej niż 3h. Teraz to już szok jak są epizody snu w nocy dłuższe niż 2h. Czuję się paskudnie. Jak mąż jest w domu to jest znacznie lżej, ale jak idzie do pracy, do kumpli albo na trening to mnie to jakoś dobija, bo czasem mam poczucie, że sobie z młodym nie radzę. Czasami ciężko za małym nadążyć, nie wiadomo o co mu chodzi i płynnie przechodzi ze śmiechu w marudzenie.
Mam możliwość wyjścia z domu na 1-2h jak mąż jest w domu i do zdarza się dość często, ale przez przemęczenie takie wyjście niewiele pomaga, chociaż daje zresetować na chwilę głowę. Ogólnie każdy mi mówi „oo jak szybko rośnie, ciesz się tym czasem”. A ja jak słyszę, że szybko rośnie to mam myśli „bardzo dobrze”, bo pomimo tego, że uwielbiam tego malucha to jestem zmęczona zgadywaniem o co chodzi, zapewnianiem w kółko tych samych atrakcji, które też przestają działać. Czekam na etap, gdzie mały będzie bardziej kontaktowy, da znać o co chodzi, zajmie się czymś, zainteresuje, czy nawet pomoże (przeszkadzając) przy gotowaniu głupiego obiadu. Popadłam w jakąś monotonię i zaczynam być nią zmęczona, wiecznym wrzaskiem i marudzeniem, robieniem ciągle tego samego od drzemki do drzemki.
Czasem jak rozmawiam ze znajomymi co mają maluchy w tym samym wieku nie wiem czy to ja nie ogarniam życia i mam ekstremalnie marudne dziecko, czy wszyscy dookoła udają jak jest wspaniale czy faktycznie mają lekko i nie odczuwają tego, że mają dzieci 🙈
Powiem Ci tak dzieci są różne. Ja mam porównanie, między chociażby 2 własnych dzieci lub 3 u mojej siostry. Tu nie ma reguły trafi się albo wyjątkowo ciężki egzemplarz albo wyjątkowo złote dziecko :) Jedno jest pewne z wiekiem to sie wyrówna , zacznie przesypiać noce, zacznie mówić inaczej o swoich emocjach niż płacz etc :)

A jeśli mogę zapytać czemu maz ma czas na trening i kumpli a Ty nie? ;)
Mały nie chętnie zostaje z tata?
 
Powiem Ci tak dzieci są różne. Ja mam porównanie, między chociażby 2 własnych dzieci lub 3 u mojej siostry. Tu nie ma reguły trafi się albo wyjątkowo ciężki egzemplarz albo wyjątkowo złote dziecko :) Jedno jest pewne z wiekiem to sie wyrówna , zacznie przesypiać noce, zacznie mówić inaczej o swoich emocjach niż płacz etc :)

A jeśli mogę zapytać czemu maz ma czas na trening i kumpli a Ty nie? ;)
Mały nie chętnie zostaje z tata?
Niee, to nie jest tak że nie mam czasu :) mąż super sobie radzi i chętnie zostaje. Sam mnie zachęca żebym wychodziła, tyle że przez moje niewyspanie nie mam czasem siły po prostu skoczyć na trening i moje wyjście ogranicza się do godzinnych zakupów spożywczych, albo raz na miesiąc manicure.
Jestem po prostu tak zmęczona psychicznie i fizycznie, że takie szybkie wyjście niewiele daje. Poza tym jemu łatwiej wyjść, bo śpi w nocy, nie musi się martwić o pozostawienie jedzenia małemu i ma „spokojną” głowę.
 
Niee, to nie jest tak że nie mam czasu :) mąż super sobie radzi i chętnie zostaje. Sam mnie zachęca żebym wychodziła, tyle że przez moje niewyspanie nie mam czasem siły po prostu skoczyć na trening i moje wyjście ogranicza się do godzinnych zakupów spożywczych, albo raz na miesiąc manicure.
Rozumiem, no uważam ze te noce są najgorsze w macierzyństwie . Ja osobiście nie narzekam bo mój mały przesypia całe noce, ale pamietam to jeszcze u starszego dziecka 🙈
Może czasem warto zrobić sobie nawet jakiś spacer, kawa/herbata, kino żeby zresetować głowę i się wyciszyć 🙈
Karmisz piersią?
 
Rozumiem, no uważam ze te noce są najgorsze w macierzyństwie . Ja osobiście nie narzekam bo mój mały przesypia całe noce, ale pamietam to jeszcze u starszego dziecka 🙈
Może czasem warto zrobić sobie nawet jakiś spacer, kawa/herbata, kino żeby zresetować głowę i się wyciszyć 🙈
Karmisz piersią?
Tak, tylko KP, ale na wyjścia odciągam i mam też malutki zapas w zamrażarce. Problem jest taki, że mały to totalny cyckoholik i w nocy jak dostanie butlę od męża, to potem trzeba go dobre 40 min usypiać a jak jest przy piersi to zasypia i śpi znów godzinę bez specjalnego bujania i kołysania. 🙈
 
Tak, tylko KP, ale na wyjścia odciągam i mam też malutki zapas w zamrażarce. Problem jest taki, że mały to totalny cyckoholik i w nocy jak dostanie butlę od męża, to potem trzeba go dobre 40 min usypiać a jak jest przy piersi to zasypia i śpi znów godzinę bez specjalnego bujania i kołysania. 🙈
No to właśnie jest w jakimś sensie minus piersi :p dlatego ja właśnie przy drugim macierzyństwie mam więcej luzu w tych sprawach. Mały je tylko z butli wiec obojętne mu kto go karmi, przesypia całe noce bo najda sie raz a konkretnie, i zasypia pijąc z butli bo tak już jest przyzwyczajony od małego ;)
Przy starszaku pamietam to przywiązanie do cycka, piękne i upierdliwe jednocześnie 🙈
 
No to właśnie jest w jakimś sensie minus piersi :p dlatego ja właśnie przy drugim macierzyństwie mam więcej luzu w tych sprawach. Mały je tylko z butli wiec obojętne mu kto go karmi, przesypia całe noce bo najda sie raz a konkretnie, i zasypia pijąc z butli bo tak już jest przyzwyczajony od małego ;)
Przy starszaku pamietam to przywiązanie do cycka, piękne i upierdliwe jednocześnie 🙈
Właśnie przeraża mnie wizja zakończenia KP i przez to, że małego to bardzo uspokaja i z drugiej strony uwielbiam jak patrzy w oczy i się uśmiecha. Niestety zakładam, że przez alergię na BMK i jaja będę karmić max rok, bo dieta lekka nie jest 😔
 
reklama
Do góry