No już i siadanie ułatwia sprawęWystarczy mi jak zacznie raczkować, to przynajmniej będzie mobilny i sam pójdzie tam, gdzie będzie chciał
reklama
Bibi89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2021
- Postów
- 20 638
Ani jedno ani drugie, normalnie karmię piersią i przystawiam kiedy trzeba. Jednak praca zdalna wiele ułatwia a mały je 4-5 razy w ciągu dnia wiec tez nie ma z tym problemuA pokarm odciągasz? Czy mm?
Doskonale Ciebie rozumiem! U nas mały jest ekstremalnie marudnym egzemplarzem i nigdy nie przespał mi ciągiem więcej niż 3h. Teraz to już szok jak są epizody snu w nocy dłuższe niż 2h. Czuję się paskudnie. Jak mąż jest w domu to jest znacznie lżej, ale jak idzie do pracy, do kumpli albo na trening to mnie to jakoś dobija, bo czasem mam poczucie, że sobie z młodym nie radzę. Czasami ciężko za małym nadążyć, nie wiadomo o co mu chodzi i płynnie przechodzi ze śmiechu w marudzenie.Macie czasami tak, ze myśl o siedzeniu samej w domu z dzieckiem kolejny dzień już wywołuje atak nerwówki?
Ja naprawdę dzidziula uwielbiam, dałabym się za niego pokroić, ale jeżu, jak myślę o tym, że jutro od nowa pół dnia z nim będę sama, to mam ochotę siąść i wyć
Zawsze mam problem z porankami, z wzięciem rozpędu w dzień i jakimś takim ogarnieciem, noce z pobudkami sprawiają, że czuję się ciągle tak, jakby za chwilę coś się miało stać złego, takie napięcie jest. On to pewnie odczuwa. I niby skok chyba za nami już, bo jest mniej marudny, czekamy na zęba, to jednak ja mam jakiś kryzys
Czytałam nawet, ze często mamy mają kryzys w tym momencie, a potem jak dziecko zaczyna raczkować, to już jest lepiej.
Mam możliwość wyjścia z domu na 1-2h jak mąż jest w domu i do zdarza się dość często, ale przez przemęczenie takie wyjście niewiele pomaga, chociaż daje zresetować na chwilę głowę. Ogólnie każdy mi mówi „oo jak szybko rośnie, ciesz się tym czasem”. A ja jak słyszę, że szybko rośnie to mam myśli „bardzo dobrze”, bo pomimo tego, że uwielbiam tego malucha to jestem zmęczona zgadywaniem o co chodzi, zapewnianiem w kółko tych samych atrakcji, które też przestają działać. Czekam na etap, gdzie mały będzie bardziej kontaktowy, da znać o co chodzi, zajmie się czymś, zainteresuje, czy nawet pomoże (przeszkadzając) przy gotowaniu głupiego obiadu. Popadłam w jakąś monotonię i zaczynam być nią zmęczona, wiecznym wrzaskiem i marudzeniem, robieniem ciągle tego samego od drzemki do drzemki.
Czasem jak rozmawiam ze znajomymi, co mają maluchy w tym samym wieku, nie wiem czy to ja nie ogarniam życia i mam ekstremalnie marudne dziecko, czy wszyscy dookoła udają jak jest wspaniale czy faktycznie mają lekko i nie odczuwają tego, że mają dzieci
Powiem Ci tak dzieci są różne. Ja mam porównanie, między chociażby 2 własnych dzieci lub 3 u mojej siostry. Tu nie ma reguły trafi się albo wyjątkowo ciężki egzemplarz albo wyjątkowo złote dziecko Jedno jest pewne z wiekiem to sie wyrówna , zacznie przesypiać noce, zacznie mówić inaczej o swoich emocjach niż płacz etcDoskonale Ciebie rozumiem! U nas mały jest ekstremalnie marudnym egzemplarzem i nigdy nie przespał mi ciągiem więcej niż 3h. Teraz to już szok jak są epizody snu w nocy dłuższe niż 2h. Czuję się paskudnie. Jak mąż jest w domu to jest znacznie lżej, ale jak idzie do pracy, do kumpli albo na trening to mnie to jakoś dobija, bo czasem mam poczucie, że sobie z młodym nie radzę. Czasami ciężko za małym nadążyć, nie wiadomo o co mu chodzi i płynnie przechodzi ze śmiechu w marudzenie.
Mam możliwość wyjścia z domu na 1-2h jak mąż jest w domu i do zdarza się dość często, ale przez przemęczenie takie wyjście niewiele pomaga, chociaż daje zresetować na chwilę głowę. Ogólnie każdy mi mówi „oo jak szybko rośnie, ciesz się tym czasem”. A ja jak słyszę, że szybko rośnie to mam myśli „bardzo dobrze”, bo pomimo tego, że uwielbiam tego malucha to jestem zmęczona zgadywaniem o co chodzi, zapewnianiem w kółko tych samych atrakcji, które też przestają działać. Czekam na etap, gdzie mały będzie bardziej kontaktowy, da znać o co chodzi, zajmie się czymś, zainteresuje, czy nawet pomoże (przeszkadzając) przy gotowaniu głupiego obiadu. Popadłam w jakąś monotonię i zaczynam być nią zmęczona, wiecznym wrzaskiem i marudzeniem, robieniem ciągle tego samego od drzemki do drzemki.
Czasem jak rozmawiam ze znajomymi co mają maluchy w tym samym wieku nie wiem czy to ja nie ogarniam życia i mam ekstremalnie marudne dziecko, czy wszyscy dookoła udają jak jest wspaniale czy faktycznie mają lekko i nie odczuwają tego, że mają dzieci
A jeśli mogę zapytać czemu maz ma czas na trening i kumpli a Ty nie?
Mały nie chętnie zostaje z tata?
Niee, to nie jest tak że nie mam czasu mąż super sobie radzi i chętnie zostaje. Sam mnie zachęca żebym wychodziła, tyle że przez moje niewyspanie nie mam czasem siły po prostu skoczyć na trening i moje wyjście ogranicza się do godzinnych zakupów spożywczych, albo raz na miesiąc manicure.Powiem Ci tak dzieci są różne. Ja mam porównanie, między chociażby 2 własnych dzieci lub 3 u mojej siostry. Tu nie ma reguły trafi się albo wyjątkowo ciężki egzemplarz albo wyjątkowo złote dziecko Jedno jest pewne z wiekiem to sie wyrówna , zacznie przesypiać noce, zacznie mówić inaczej o swoich emocjach niż płacz etc
A jeśli mogę zapytać czemu maz ma czas na trening i kumpli a Ty nie?
Mały nie chętnie zostaje z tata?
Jestem po prostu tak zmęczona psychicznie i fizycznie, że takie szybkie wyjście niewiele daje. Poza tym jemu łatwiej wyjść, bo śpi w nocy, nie musi się martwić o pozostawienie jedzenia małemu i ma „spokojną” głowę.
Rozumiem, no uważam ze te noce są najgorsze w macierzyństwie . Ja osobiście nie narzekam bo mój mały przesypia całe noce, ale pamietam to jeszcze u starszego dzieckaNiee, to nie jest tak że nie mam czasu mąż super sobie radzi i chętnie zostaje. Sam mnie zachęca żebym wychodziła, tyle że przez moje niewyspanie nie mam czasem siły po prostu skoczyć na trening i moje wyjście ogranicza się do godzinnych zakupów spożywczych, albo raz na miesiąc manicure.
Może czasem warto zrobić sobie nawet jakiś spacer, kawa/herbata, kino żeby zresetować głowę i się wyciszyć
Karmisz piersią?
Tak, tylko KP, ale na wyjścia odciągam i mam też malutki zapas w zamrażarce. Problem jest taki, że mały to totalny cyckoholik i w nocy jak dostanie butlę od męża, to potem trzeba go dobre 40 min usypiać a jak jest przy piersi to zasypia i śpi znów godzinę bez specjalnego bujania i kołysania.Rozumiem, no uważam ze te noce są najgorsze w macierzyństwie . Ja osobiście nie narzekam bo mój mały przesypia całe noce, ale pamietam to jeszcze u starszego dziecka
Może czasem warto zrobić sobie nawet jakiś spacer, kawa/herbata, kino żeby zresetować głowę i się wyciszyć
Karmisz piersią?
No to właśnie jest w jakimś sensie minus piersi dlatego ja właśnie przy drugim macierzyństwie mam więcej luzu w tych sprawach. Mały je tylko z butli wiec obojętne mu kto go karmi, przesypia całe noce bo najda sie raz a konkretnie, i zasypia pijąc z butli bo tak już jest przyzwyczajony od małegoTak, tylko KP, ale na wyjścia odciągam i mam też malutki zapas w zamrażarce. Problem jest taki, że mały to totalny cyckoholik i w nocy jak dostanie butlę od męża, to potem trzeba go dobre 40 min usypiać a jak jest przy piersi to zasypia i śpi znów godzinę bez specjalnego bujania i kołysania.
Przy starszaku pamietam to przywiązanie do cycka, piękne i upierdliwe jednocześnie
Właśnie przeraża mnie wizja zakończenia KP i przez to, że małego to bardzo uspokaja i z drugiej strony uwielbiam jak patrzy w oczy i się uśmiecha. Niestety zakładam, że przez alergię na BMK i jaja będę karmić max rok, bo dieta lekka nie jestNo to właśnie jest w jakimś sensie minus piersi dlatego ja właśnie przy drugim macierzyństwie mam więcej luzu w tych sprawach. Mały je tylko z butli wiec obojętne mu kto go karmi, przesypia całe noce bo najda sie raz a konkretnie, i zasypia pijąc z butli bo tak już jest przyzwyczajony od małego
Przy starszaku pamietam to przywiązanie do cycka, piękne i upierdliwe jednocześnie
reklama
Podziel się: