reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Majowe mamy 2021

U mnie to nawet nie chodzi o koszty bo byłoby mnie stać, ale jakoś tak mam obawy o standard opieki w placówce prywatnej. Tzn. wiadomo, że będzie lepiej tak psychicznie przynajmniej tak to sobie wyobrażam skoro płacę (ludzie pozytywnie i miło nastawieni, szacunek do pacjenta, większa pomoc, pewnie prywatny pokój na i po porodzie) ale bałabym się, że lekarze/położne mogą być mniej wykwalifikowane albo bardziej nastawione na ograniczanie kosztów i np. jeśli będzie konieczność wykonania cc albo czegoś innego drogiego na szybko to będą za długo zwlekać czy coś. Poza tym tyle lat płacę składki zdrowotne a zawsze korzystam z opieki prywatnej to chociaż raz wykorzystam to na co idą moje skąłdki :)
ja jedyne czego mogłabym się bać, to kwestia tego, że coś będzie z dzieckiem nie tak, a zazwyczaj prywatne placówki nie mają tak dobrego zaplecza neonatologicznego sprzętu jak standardowe szpitale.
 
reklama
U nas (z opowiesci) są porodówki typu rzeźnia, ale to też zależy na jakiego lekarza trafisz czy położną. Jak nie masz "swojego" lekarza to nie możesz liczyć na lepsze traktowanie. Była u nas parę lat temu taka sprawa, że lekarz zwlekał z cc i finał akcji był nieciekawy. Moja znajoma też została olana przez lekarza i mogło się to skończyć tragicznie więc już wolę zapłacić, żeby wszyscy nade mną skakali. U mnie prawdopodobnie będzie CC (choroba) więc wiem, że koszt bedzie wyższy. W szpitalu ta decyzja zakeży od lekarza niezależnie od przedstawionych zaświadczeń.
moja koleżanka tak nieszczęśliwie trafiła w państwowym szpitalu :/ tylko to już spory czas temu było - porodów rodzinnych nie było, ją zostawili samą, posnęli się tam, a ona w końcu sama dziecko urodziła i dopiero jej wrzaski położną obudziły, bo dziecko nie oddychało i jeszcze pretensje do niej były 'co ona zrobiła' :mad: Z dzieckiem ostatecznie wszystko się dobrze skończyło, ale, że ona raczej z tych walecznych to zebrała więcej podobnych historii i doprowadziła do tego, że calutką kadrę w tym szpitalu wymienili.
 
Ja też, ja też z Wlkp😁
A gdzie zamierzasz rodzić ?
Generalnie nigdy wcześniej nie zastanawiałam się nad taką opcją, bo wydawała mi się niezbyt bezpieczna (mimo, że wiem, że przez tysiące lat jakoś to było ;) ). Dodatkowo kto to potem posprząta :D
Dodatkowo bez sensu, bo w mleku matki są już przeciwciała w razie czego. Rozumiem, że pokarm trzeba będzie ściągać, więc trzeba przed porodem kupić sobie laktator, bo zapewne ze względu na covid z wypożyczeniem będzie problem i to obojętnie czy będzie potrzebny czy nie (ktoś zaryzykuje, że nie będzie ? ). Ruszenie pokarmu za pomocą laktatora może być trudne jesli nie w ogóle niemożliwe w poszczególnych przypadkach. Zwłaszcza bez widoku dziecka.
idąc na cc, test się robi kilka dni wcześniej - i to przepraszam jest ok? niby test gwarantuje, że przez te 2-3 dni będą wyniki i że przez te 2-3 dni kobieta się nie zarazi ?!?
W zgody i niezgody na papierze szczerze to nie bardzo wierzę...
Ja tak ruszyłam pokarm. Laktatorem, przez pierwsze 48 h nie widząc dziecka. Położna w szpitalu bardzo mi pomogła bo wytlumaczyla co i jak. Zaraz po tym mój synuś juz dostawal mój pokarm i bylo go od groma. Nie miałam go przy sobie na codzień przez 24 dni.
 
A gdzie zamierzasz rodzić ?

Ja tak ruszyłam pokarm. Laktatorem, przez pierwsze 48 h nie widząc dziecka. Położna w szpitalu bardzo mi pomogła bo wytlumaczyla co i jak. Zaraz po tym mój synuś juz dostawal mój pokarm i bylo go od groma. Nie miałam go przy sobie na codzień przez 24 dni.
No jasne, u jednej kobitki pójdzie bez problemu, u drugiej z problemami, u trzeciej nie pójdzie, a czwarta nawet jak będzie miała dziecko przy sobie to nie pójdzie. Tylko po co kusić los...
Nie jestem też pewna czy wtedy podają dziecku mleko matki i czy jak jest z siarą - czy idzie na zmarnowanie?
I w jaki sposób podają, bo jak jadą z butelką to już potem może być dziecko na pierś trudno przestawić, a czasem i niemożliwe. W szpitalu, gdzie ja rodziłam byli za kp i dawali "z palca", żeby nie zaburzać ssania, więc fajnie.
No i ostatnie w tym wszystkim najmniej ważne to kasę na laktator by trzeba wydawać na wszelki wypadek, obojętnie czy się okaże potrzebny czy zostanie nieużywany.
 
No jasne, u jednej kobitki pójdzie bez problemu, u drugiej z problemami, u trzeciej nie pójdzie, a czwarta nawet jak będzie miała dziecko przy sobie to nie pójdzie. Tylko po co kusić los...
Nie jestem też pewna czy wtedy podają dziecku mleko matki i czy jak jest z siarą - czy idzie na zmarnowanie?
I w jaki sposób podają, bo jak jadą z butelką to już potem może być dziecko na pierś trudno przestawić, a czasem i niemożliwe. W szpitalu, gdzie ja rodziłam byli za kp i dawali "z palca", żeby nie zaburzać ssania, więc fajnie.
No i ostatnie w tym wszystkim najmniej ważne to kasę na laktator by trzeba wydawać na wszelki wypadek, obojętnie czy się okaże potrzebny czy zostanie nieużywany.
Nie mam pojęcia jak jest teraz w czasie pandemii uznawane karmienie. Położna mi mówiła że na samym początku wogóle matkom po porodzie nie kazali karmić. Nie ważne czy były zarażone czy też nie.
W moim przypadku podali moje mleko od razu (A z siarą to pielegniarka sama od razu pobiegała). Niestety mój się nie przestawił z butelki na pierś (sciagalam pokarm przez 10 miesięcy) także cały czas go karmiłam. Ale w naszym przypadku podawali smoczka i butelkę żeby nauczył się ssać i jeść. A początkowo był karmiony sondą, czego nie dojadł z butelki bo nie miał siły to resztę dostał do żołądeczka.
Ja korzystałam z ręcznego laktatora, w szpitalu były elektryczne i jest to faktycznie wygodniejsze.
 
reklama
Do góry