Wiem, ze za to co napisze pewnie zostane zlinczowana i wogole, ale juz poprpstu nie wyrabiam. Ja sie naprawde ciesze ze mam zdrowe dziecko, i ze je mam ale juz poprostu po ludzki nie daje rady, moze jakas slaba inna jestem, ale mam dosc robieniaa dobrej miny caly czas, nawet tu na forum bo juz nie wyrabiam, ma dosc caly czas chceo sie plakac. Juz nie mam sily ani do juniora ani do starszej. Mlody placzliwy jest okropnie, lekarka mowi ze to normalne a ja juz nie wiem czy normalne czy jest chory, czy wszystko z nim dobrze. W nocy budzi sie z 3 razy na jedzenie. Ale jedzenie trawa z godzine bo zacznie jesc zaraz placze, prezy sie, kopie nozkami potem znow glody, potem zanim zasnie kolysany kolejna godzina, i zanim sie poloze juz budzi sie znowu i tak wkolo. Dzien wyglada identycznie z tym ze ma jeszcze do ogarnięcia córke...juz poprosti nie wyrabiam. Na spacerze zle, w gondoli zle, na rekach zle nic mu spasowac nie moze. Jedynie na lozku naszym chwile polezy ale nie moge go zostawoc bo Zuza zaraz sie nim interesuje. A ja juz powoli dostaje kota. Bo nie wiem czy to norma u niektórych dzieci i tako egzemplarz mi sie trafil czy cos mu dolega a nikt nie wie co. Owszem jak sie usmiecha i gaworzy to cale napiecie i nerwy mijaja i plakac mi sie chce ze przed chwila sie zlosciclam, ale za moment znow jest powtorka z rozrywki i ja juz nie mam sily. Maz z nim jest chwile wiec wydaje sie mu ok i to ja wg niego jesten nienormalna. Przepraszam Was ale musialam komus sie wygadac i wyplakac