Hej, Dziewczyny. Od kilku dni zastanawiałam się, czy odzywać się znów, w końcu już trochę czasu minęło od kiedy się ostatni raz odzywałam, ale poszłam za przykładem askastar i się odzywam. Nadrobiłam wiadomości, więc wiem mniej więcej co się u was dzieje. Ja zamilkłam, bo w między czasie w ciąży wylądowałam w szpitalu z przedwczesnym porodem, pracowałam do końca i jakoś brakło czasu i sił. Ostatecznie Tosia urodziła się 30 kwietnia przez cc z powodu ułożenia miednicowego. Termin miałam na 14 maja. Mała miała żółtaczkę, więc w szpitalu spędziłyśmy 5 dni. Potem zaczęły się przeboje z bioderkami. Tosia miała usg bioderek mając 2,5 tygodnia, więc dość szybko wyszło, że ma dysplazję stawów biodrowych. To usg robiła pediatra, nie powiedziała nam w jakim stopniu zaawansowana jest dysplazja, kazała tylko szeroko pieluchować i umówić się do ortopedy. Więc że skierowaniem pilnym wylądowałyśmy z Tosią u ortopedy jak miała 4 tygodni i okazało się, że dysplazja jest mocno zaawansowana na jednym bioderku III/IV stopień z podwichnięciem, a na drugim IV stopień ze zwichnięciem. Oprócz tego ortopeda widząc zdjęcia z pierwszego usg powiedział, że mocno się pogorszyło, bo wcześniej był II stopień. Tak więc jesteśmy teraz w trakcie leczenia gipsem. Spędziłyśmy trochę czasu w szpitalu, bo Tosia była na wyciągu, potem jej założyli gips na miesiąc. W zeszłym tygodniu byłyśmy na zmianie gipsu. Jest lekka poprawa, ale będzie potrzebny przynajmniej jeszcze jeden gips... I tak jakoś to wszystko leciało, że ciągle zapomniałam się do was odezwać, Tosia też ciężko znosiła gips i potrzebowała, żeby być przy niej cały czas. Teraz jest już troszkę lepiej i mam nadzieję, że będzie dobrze to znosić.