Hej dziewczyny! Baaaardzo dawno mnie tu nie było. Starałam się ograniczać wizyty w internecie na forach i stronach związanych z ciążą, ponieważ mój pobyt w Szkocji i ich olewczy stosunek tam doprowadziły mnie do nerwicy i zaburzeń lękowych. Od 3 miesięcy jestem w Polsce i w połowie marca dopiero wracam do UK.
Czy Wy też macie problemy z infekcjami? Ja od ponad miesiąca nie mogę się wyleczyć... Zaczęło się od lekkiego swędzenia, zrobiłam posiew i wyszedł tylko gronkowiec koagulazoujemny, dostałam metronidazol. Dzień po skończeniu kuracji nawrót objawów...początkowo słabo na końcu jak czekałam na wyniki posiewu mialam już straszne swędzenie i nawet raz lekkie plamienie. Na przeczekanie dostałam clotrimazol ale było tylko gorzej, w końcu przed wynikiem dostałam macmiror który zaczął przynosić ulgę. Okazało się, że mój głupi lekarz zrobił mi posiew tylko na paciorkowca, który niestety wyszedł pozytywny i stwierdził, że to on mógł wywołać objawy więc do poniedziałku biorę duomox...jak skończyłam macmiror to znowu się zaczyna swędzenie... Mam już dosyć... Próbowałam probiotyków, żeli, kupiłam do mycia Lacibios femina dla kobiet w ciąży i nic...zmieniam lekarzy to każdy próbuje mi wciskać clotrimazol ale ogółem to twierdzą, że nie widzą problemu bo wydzielina w środku jest ładna...a ja mam wrażenie że to sie koncentruje przy wejściu do pochwy i na zewnątrz. Alergię też wykluczyłam...
Macie jakiś pomysł? Boję się o dziecko strasznie ;( czy któraś z Was też ma tego paciorkowca? Ja się oczywiście naczytałam, że on się może przedostać do macicy nawet przez nieuszkodzone błony płodowe i zabić dziecko i panikuję ;(