Widzę, że temat mebli i farb ostatnio na tapecie. Ja u siebie szarości nie mam w ogóle - raczej różne odcienie żółtego, ewentualnie pastelowy pomarańcz (lubię takie ciepłe kolory) i beż w korytarzu. Meble natomiast mam głównie w kolorze drewna, ale takie średniej jakości i trochę zbieranina, bo mieszkanie było w dużej mierze meblowane 10 lat temu pod kątem mieszkania studenckiego. Jak współlokatorzy się wyprowadzili, to było przemeblowanie, ale i tak bazowałam głównie na meblach, które były wcześniej. Teraz też nic nie zmieniamy, tylko dokupiliśmy łóżeczko i komodę. Teoretycznie planujemy w najbliższej przyszłości (do roku) kupić jakiś szeregowiec/bliźniak, to wtedy będzie się wszystko urządzało i planowało.
Dzisiaj niedziela, a mi się standardowo nic nie chce. Nie mam pomysłu na obiad, nie chce mi się gotować. Najchętniej bym pojechała do jakiejś knajpy na dobry makaron, pizzę czy coś innego, ale przy tej diecie wątrobowej nie bardzo mogę. A już mi się znudziło zdrowe jedzenie. Dodatkowo ja nie znoszę gotować, więc te wyjścia na miasto raz na jakiś czas to była dla mnie frajda.
Dzisiaj niedziela, a mi się standardowo nic nie chce. Nie mam pomysłu na obiad, nie chce mi się gotować. Najchętniej bym pojechała do jakiejś knajpy na dobry makaron, pizzę czy coś innego, ale przy tej diecie wątrobowej nie bardzo mogę. A już mi się znudziło zdrowe jedzenie. Dodatkowo ja nie znoszę gotować, więc te wyjścia na miasto raz na jakiś czas to była dla mnie frajda.