Rukmini tak strasznie mi przykro nawet nie wiem co napisać.. Musi być Ci cholernie trudno... Tylko blagam jak będziesz miała jakies myśli o okaleczeniu się np to pisz odrazu do nas i nie rob nic głupiego:* trzymaj się maleńka:* Didi trzymam &&& ja dopiero za 11 dni...
reklama
Dzięki.
Ale proszę nie radźcie mi próbować docenić to, co mam.
Bo mój umysł to wie. A ciało ma w dupie tę wiedzę. Nie mam na to wpływu, a takie słowa tylko pogłębiaj moje ogromne poczucie winy.
Gdybym przeżywała jakąś tragedię, mój smutek byłby uzasadniony. Natomiast nie przeżywam, więc nie mam prawa być nieszczęśliwa.
Nie mam, ale i tak jestem.
Domi11,
Wiem, co przeżywają dziewczyny starające się latami o dziecko.
Sama się do nich zaliczam. Leczyliśmy się w klinice niepłodności (parę lat temu). Wydaliśmy majątek na diagnostykę, z której nic nie wynikało. Przechodziliśmy piekło marząc o dziecku, a nie mogąc go mieć, podczas gdy wokół prawie wszyscy znajomi zdążyli porobić już dzieci (często więcej niż jedno). Słitaśne fotki na facebooku.. Poblokowałam ponad połowę znajomych, bo te zdjęcia mnie bardzo raniły.
A jednak mimo tych wszystkich przeżyć, nie cieszę się z ciąży i dziecka.
Dziwne, prawda?
Dla mnie osobiście jest to nie do pojęcia! Nie wiem, skąd to się wzięło. Powinnam płakać z radości i odbywać dziękczynne pielgrzymki na klęczkach..
Ale proszę nie radźcie mi próbować docenić to, co mam.
Bo mój umysł to wie. A ciało ma w dupie tę wiedzę. Nie mam na to wpływu, a takie słowa tylko pogłębiaj moje ogromne poczucie winy.
Gdybym przeżywała jakąś tragedię, mój smutek byłby uzasadniony. Natomiast nie przeżywam, więc nie mam prawa być nieszczęśliwa.
Nie mam, ale i tak jestem.
Domi11,
Wiem, co przeżywają dziewczyny starające się latami o dziecko.
Sama się do nich zaliczam. Leczyliśmy się w klinice niepłodności (parę lat temu). Wydaliśmy majątek na diagnostykę, z której nic nie wynikało. Przechodziliśmy piekło marząc o dziecku, a nie mogąc go mieć, podczas gdy wokół prawie wszyscy znajomi zdążyli porobić już dzieci (często więcej niż jedno). Słitaśne fotki na facebooku.. Poblokowałam ponad połowę znajomych, bo te zdjęcia mnie bardzo raniły.
A jednak mimo tych wszystkich przeżyć, nie cieszę się z ciąży i dziecka.
Dziwne, prawda?
Dla mnie osobiście jest to nie do pojęcia! Nie wiem, skąd to się wzięło. Powinnam płakać z radości i odbywać dziękczynne pielgrzymki na klęczkach..
Powiedziałam mu wczoraj, ale chyba nie traktuje tego poważnie.RUkmini współczuję.
Mąż wie co czujesz? Rozumie? Olewa? Może on zadecyduje za Ciebie np o terapii? Nie wiem czy sama sie na to zdobędziesz. Taki letarg...
Nie wierzy mi. Myśli, że to ciążowe nastroje, albo jesień tak na mnie wpływa.
Porozmawiam z ginekologiem, bo się naczytałam, że w tym stanie narażam dziecko na wcześniejszy poród, niska masę urodzeniową, wolniejszy rozwój emocjonalny, nadpobudliwość, a w przyszłości także skłonność do depresji. Super..
Niestety wszystkie leki stosowane w leczeniu depresji przechodzą przez łożysko i działają na dziecko. Z tego powodu wielu psychiatrów odmawia leczenia kobiet w ciąży. Brzmi bardzo optymistycznie... nie ma co...
asiaf
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2014
- Postów
- 2 554
A skąd pomysł, że się przejmuję spodniami?
Napisałam o nich, bo akurat czegoś szukam.
A mój stan jest od nich zupełnie niezależny. Nie cieszę się z niczego. No dosłownie z niczego. :-(
Nie mam żadnych racjonalnych powodów, żeby być przygnębioną. Mam mieszkanie, męża, super zwierzaki, będę mieć wreszcie odremontowane mieszkanie, o czym marzyłam od lat.. Wszyscy są dla mnie mili. Nie mam problemów w pracy. Nie mam żadnych zatargów z nikim. Nie jestem chora. Poza koszmarnymi bólami głowy, czuję się dobrze.
Kupiłam sobie kilka cudownych rzeczy, np. komplet różowych pędzelków Zoevy, do makijażu oczu. Są przecudowne, a ja rozpakowałam tylko kilka, a resztę schowałam do szuflady, bo ich widok wcale mnie nie ucieszył.
Za to podczas epizodów z bólem głowy wróciły mi myśli samobójcze i chęć okaleczania się.
Tak więc stąd mój pomysł z depresją. Tak w skrócie.
Dziecko w brzuchu mnie przeraża. Jak tasiemiec, który rośnie moim kosztem i o nic mnie nie pyta, tylko czerpie z mojego ciała.
Wstyd mi to pisać, ale tak właśnie myślę. Od samego początku ciąży. :-(
Ty sie kobieto nie zastanawiaj tylko idz do psychiatry bo skor juz wiesz co to depresja to nienrozumiem czemu wzbraniasz sie przed tym co pozwoli ci wrocic do normalnosci. Pozniej zrobisz sobie krzywde lub dziecku i nie darujesz sobie tego do konca zycia. A glupia nie jestes skoro sama zauwazasz swoj problem wiec na co czekasz?? Wiesz ze nikt tego nie zrobi za ciebie...
asiaf
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2014
- Postów
- 2 554
Nieprawda z lekami bo ja rozmawialam z lekarka i mowila ze sie nie poleca ale lepiej brac niz przejsc ciaze w depresji. Lepiej dla ciebie i duzo lepiej dla dziecka. W takim stanie jaki masz tak naprawde zaburzasz emocjanolny i hormonalny rozwoj dziecka gwarantuje ze lepiej zeby dostawalo niewielka dawke lekow. Za to czytalam ze duzo wiecej przechodiz do mleka i karmic w ciazy nie wolno. Ale to albo mozesz odstawic albo dac mm i tez bedzie dobrze
reklama
Asia, nie naciskaj, bo uzyskasz odwrotny efekt, niestety.
Powiem ginekologowi. Na razie nic więcej nie zrobię.
Zobaczymy, co powie. Może zna kogoś, kto mi może pomóc, a może uzna, że to nic takiego.
Do przypadkowej osoby na milion % nie pójdę. Przerabiałam to i już nigdy więcej nie zaryzykuję.
Tak samo z księżmi. Do śmierci już nie pójdę się wyspowiadać do księdza, którego nie znam, do pierwszego lepszego za kratkami.
Teraz to nie mój problem, bo jestem na bakier z KK. Ale sytuacja jest podobna. To są osoby, przed którymi człowiek staje blisko i się otwiera, robi się bezbronny.. więc ewentualna siła rażenia jest ogromna, a efekty takie jak widać.
Poza tym ostatnie leczenie źle znosiłam.
Czułam się jak transseksualista. Tzn. tak sobie wyobrażam, że oni muszą się tak czuć.
W środku byłam sobą, osobą melancholiczną, refleksyjną, nieśmiałą, cichą..
A moje ciało było radosne, odważne, silne itd. I to było nie do zniesienia! Czułam na każdym kroku, że to jest sztuczne, że to perfidny fałsz, którym chce się mnie samą oszukać. Wytrzymałam tylko kilka miesięcy na lekach, a potem uznałam, że wolę już być w depresji niż znosić coś takiego.
A dostawałam naprawdę bardzo małe dawki sertraliny.
Teraz jestem dość neutralna, zadowolona wewnętrznie, a moje ciało czuje smutek.
Wtedy czułam się smutna, a moje ciało czuło ogromną radość i pozytywną energię.
Obie te sytuacje są tak samo nie do wytrzymania.
Powiem ginekologowi. Na razie nic więcej nie zrobię.
Zobaczymy, co powie. Może zna kogoś, kto mi może pomóc, a może uzna, że to nic takiego.
Do przypadkowej osoby na milion % nie pójdę. Przerabiałam to i już nigdy więcej nie zaryzykuję.
Tak samo z księżmi. Do śmierci już nie pójdę się wyspowiadać do księdza, którego nie znam, do pierwszego lepszego za kratkami.
Teraz to nie mój problem, bo jestem na bakier z KK. Ale sytuacja jest podobna. To są osoby, przed którymi człowiek staje blisko i się otwiera, robi się bezbronny.. więc ewentualna siła rażenia jest ogromna, a efekty takie jak widać.
Poza tym ostatnie leczenie źle znosiłam.
Czułam się jak transseksualista. Tzn. tak sobie wyobrażam, że oni muszą się tak czuć.
W środku byłam sobą, osobą melancholiczną, refleksyjną, nieśmiałą, cichą..
A moje ciało było radosne, odważne, silne itd. I to było nie do zniesienia! Czułam na każdym kroku, że to jest sztuczne, że to perfidny fałsz, którym chce się mnie samą oszukać. Wytrzymałam tylko kilka miesięcy na lekach, a potem uznałam, że wolę już być w depresji niż znosić coś takiego.
A dostawałam naprawdę bardzo małe dawki sertraliny.
Teraz jestem dość neutralna, zadowolona wewnętrznie, a moje ciało czuje smutek.
Wtedy czułam się smutna, a moje ciało czuło ogromną radość i pozytywną energię.
Obie te sytuacje są tak samo nie do wytrzymania.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3
- Wyświetleń
- 239
- Odpowiedzi
- 8
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 38
- Wyświetleń
- 3 tys
Podziel się: